czwartek, 30 czerwca 2016

Gimnazja. To na serio jest ważny temat?

Na wstępie chciałam podziękować wszystkim, czyli niewielu, którzy komentują. Gdyby nie te kilka osób zwątpiłabym w sens pisania latem:))))
Dziś będzie na poważnie, a więc o zapowiedzianych zmianach w polskim szkolnictwie.
Ale zaczniemy niepoważnie, bo od żartu:
Przybiega dzieciak na stację benzynową z kanistrem:
- Dziesięć litrów benzyny, szybko!
- Co jest? Pali się?
- Tak, moja szkoła. Ale trochę jakby przygasa.
Postanowiłam napisać o szkolnictwie, bo wdałam się dziś w pyskówkę z jakimś młodym człowiekiem, który chciał, by już teraz zacząć protest w sprawie zapowiedzianych zmian w oświacie, a konkretnie, żebyśmy ruszyli z obroną gimnazjów. Nie jestem specjalnie biegła w sprawach oświaty, choć z wykształcenia jestem dydaktykiem. Problem w tym, że papiery dydaktyka zdobyłam ćwierć wieku temu, więc dziś są raczej nieaktualne. Jednak nawet patrząc z pozycji laika wiem, że z polską (a pewnie nie tylko polską) szkołą źle się dzieje, a gimnazja sprawy nie poprawią. I to niezależnie od tego, czy gimnazja zlikwidujemy, czy zostawimy. Tak naprawdę to ja tylko z jednego powodu jestem przeciw zapowiedzianym zmianom - jeśli teraz coś ruszymy, to przez kolejne kilkanaście lat nie będzie można przeprowadzić żadnej reformy.
Żart nr 2:
– Jasiu, czy mam zadzwonić do twojej mamy?
– A czy moja mama dzwoni do pani i żali się, że nie radzi sobie w pracy?
Na mój mały rozumek polska szkoła nadal jest nastawiona na to, by dostarczyć uczniom wiedzę. Problem w tym, że dostarczana wiedza nie jest dziś warta funta kłaków. Wiedza się zdewaluowała. Kiedyś wiedza była kapitałem. Dziś wiedzę najgorszy obszczymur ma w swoim telefonie. Młodzi świat postrzegają zupełnie niż moje pokolenie i pokolenia sąsiedzkie. Internet zmienił dosłownie wszystko. Szkoła więc powinna wyposażać ucznia w podstawowe narzędzia - czytanie, pisanie, liczenie. Ale przede wszystkim powinna rozwijać ciekawość i uczyć korzystać z tej wiedzy w telefonie. Jak? A skąd ja mam wiedzieć? Ja mam mały rozumek i przeterminowany dyplom dydaktyka.
Sama kiedyś pisałam o kanonie literatury, który trafił szlag. Żal mi go i uważam, że to źle, że go trafił szlag. Fakty są jednak takie a nie inne i jak pisał poeta z mojego kanonu "trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe, a nie w uwiędłych laurów liść z uporem stroić głowę". A pisał pewnie ze 150 lat temu.
A my dziś dyskutujemy nad tym, ile klas ma liczyć podstawówka i czy gimnazja są potrzebne. Jakby to naprawdę miało jakieś znaczenie.
A oto piosenka, którą śpiewaliśmy w moim liceum:

środa, 29 czerwca 2016

Mrówki, cholera, mrówki!

Mamy sporą rozpierduchę w Unii Europejskiej. A czy wiecie dlaczego? - Gdyby słuchano głosu premier Beaty Szydło to do Brexitu by nie doszło, ale elity UE są głuche i ślepe na te głosy - powiedział dziś Andrzej Dera, minister prezydencki. Głupi ci Brytyjczycy, mądra kobieta mówi, a oni głusi. No to teraz mają za swoje. Unia zresztą też ma. Jest jednak szansa, że Unię zbawi minister Waszczykowski, który zwołał w Warszawie szczyt w sprawie Brexitu i zaprosił na niego kraje, które nie uczestniczyły w prawdziwym szczycie, czyli w rozmowach krajów, które najbardziej się liczą w Unii.
Przerwa na dowcip: Idzie słoń z mrówką przez most i nagle mrówka mówi do słonia: Słoniu, ale tupiemy!
Nie wiem, czemu, ale wydaje mi się, że oblazły mnie mrówki i za cholerę nie mogę się ich pozbyć.
Poseł PiS Dominik Tarczyński napisał na Twitterze: Bolek mówi przez media do posła na sejm RP, że 'wyrwie mnie z korzeniami'. Zapraszam Cię na solo bydlaku! Zainteresowało mnie to z jednego powodu. Otóż byłam ciekawa, skąd w ogóle Lech Wałęsa wie o pośle Tarczyńskim, o którym ja właśnie usłyszałam po raz pierwszy. Oto jakie słowa Wałęsy obruszyły posła: - Kochani, którzy widzicie, że ten układ łamie prawo i wy od nich otrzymujecie stanowiska, zapamiętajcie: to się skończy i wytniemy was, z korzeniami wyrwiemy od sołtysa do ministra. Mało tego, sprawdzimy was dokładnie: co zrobiliście, jak zrobiliście, jak rządziliście.
Mrówka, cholera, kolejna mrówka!
Z jakiegoś jednak powodu dla Tomasza Lisa to nie mrówka a partner do... czegoś, bo zaprosił posła na solo. Ten więc mu odpowiedział: Chcę. Z Tobą bezrobotny leszczu. Przyjmuję 'zaproszenie' i zrobię Ci jesień średniowiecza. Gdzie? Zgadnij Einsteinie.
Rozwiązanie tej zagadki zostawiam Tomaszowi Lisowi. Ja zaś pogrążam się w refleksji nad poziomem ludzi, od których zależy los mojego kraju.
Koleżanka, której syn idzie w tym roku do I klasy, usiłowała rozkminić jak to będzie z nową reformą oświaty. Poradziłam jej, żeby dała sobie spokój, bo jak będzie z tą reformą i o co w niej chodzi nie wiedzą nawet jej autorzy. Wiedzą tylko jedno - trzeba zlikwidować gimnazja i będzie super. I teraz zagadka po cholerę więc te gimnazja wprowadzali? Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz czy Mariusz Kamiński głosowali te parę lat temu za utworzeniem gimnazjów. Już zapomnieli?
Przerwa na drugi dowcip: Spotkają się dwie kobiety i rozmawiają o swoich dzieciach, już dorosłych. - Mojemu synowi marnie się wiedzie. Niby dostał pracę na uczelni, ale zarabia grosze, perspektywy ma marne - mówi jedna. - Trzeba było nie gonić go do książek, tylko pozwolić kopać piłkę. Może dziś zarabiałby jak Lewandowski - wtrąca druga.
Wobec niepewnej sytuacji w polskiej oświacie sugeruję kupić piłkę i wysłać bachora na boisko.
Jarosław Kret nie będzie już informował o pogodzie w TVP. Sczyścili go. Podobno dlatego, że zapowiedział piękną pogodę, gdy miał być marsz KOD-u. Moim zdaniem poszło o to, że zawyżał poziom.

wtorek, 28 czerwca 2016

Kobiety górą!

Wrrr! Zakończyła się 6. seria serialu "Gra o tron". Na nowe odcinki trzeba czekać 10 miesięcy. Długo! Czas czekania skrócę sobie paroma refleksjami poserialowymi, ale takimi, które mogą dotrzeć nie tylko do fanów serialu. Bo gdyby mnie ktoś pytał, to "Gra o tron" jest zdecydowanie najbardziej feministycznym serialem, jaki kiedykolwiek widziałam. I chyba najbardziej feministycznym filmem, choć filmów feministycznych było na pęczki. W "Grze o tron" walczą kobiety, nawet jeśli mężczyznom wydaje się inaczej. Ciekawe też jest jak rola kobiet rośnie od pierwszej serii. Sześć lat to kupa czasu. Dziewczynki i nastolatki z pierwszej serii dziś są dojrzałymi kobietami, które minionych lat nie zmarnowały.
Tu wtręt skierowany głównie do fanów: Od początku z zainteresowaniem obserwuję Sansę Stark, jedno z wielu dzieci Neda Starka. Początkowo wydawała mi się najmniej ciekawa. Robiła wrażenie panienki, na której robi wrażenie dwór, lubi myśl, że będzie żoną następcy tronu, ale to tyle. Potrzebowałam sporo czasu, żeby dostrzec, że to jest to z dzieci Neda, które czuje największą potrzebę władzy i dla tej władzy zrobi wszystko. W kolejnych seriach dziewczyna przeżyła bardzo wiele, otarła się o piekło i dziś jest tak silna, że Tatry przy niej są jak wydmy w Łebie. Koniec wtrętu.
Nie chcę Was jednak zanudzać "Grą o tron", bo wiem, że większość nie ogląda. Mój wpis nie ma być o tym czy innym serialu, ale o sile kobiet. W kobietach tkwi niezwykła siła, zaryzykuję nawet twierdzenie, że większa niż w mężczyznach. Mężczyźni przez wieki musieli pracować nad siłą mięśni i nad odwagą. Siła ducha była tym, co doskonaliły kobiety. Bo to właśnie ta siła pozwala utrzymać dom i wykarmić dzieci, gdy mężowi szli na wojnę. Ta siła pozwalała nie zwariować po gwałtach, których kobiety padały ofiarami przez wieki. I w końcu ta siła pozwalała iść do przodu w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Zresztą jeśli rozejrzymy się wokół, to zobaczymy, czego kobiety dokonały. W Europie jednych z najważniejszych państw rządzi kobieta. W USA o urząd prezydenta walczy kobieta. Prezydentem Warszawy jest kobieta. Ile kobiet rządzi wielkimi firmami! Nawet w świecie przestępczym kobiety mają swoją markę - wiadome wszak jest, że kobiety są znacznie bardziej bezwzględne i bardziej okrutne niż mężczyźni.
Prawdę mówiąc sama poczułam się silniejsza po przeczytaniu tego co napisałam:))) I mam nadzieję, że nie tylko ja. Gdyby tak się dało, żeby wszystkie kobiety uwierzyły w siłę, która w nich tkwi... Jasne, że nie wszystkie uwierzą, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Zawisza Czarny był jeden, większość współczesnych mu facetów nie umywała się do niego, ale nikt nie miał do nich o to pretensji. Może warto z tego wyciągnąć jakieś wnioski?

ZMIANA TEMATU. Dostałam mail wyłudzający dane. Mail był głupi, więc niczego nie wyłudzono. Uważajcie jednak, bo może się zdarzyć, że wyślą do Was coś bardziej prawdopodobnego. Nie otwierajcie załączników z fakturami, umowami itp jeśli nie spodziewaliście się ich dostać. Jeśli ktoś twierdzi, że jesteście coś komuś winni, to zaręczam, że chodzi o sumy, które dopiero będzie winni, gdy otworzycie załącznik. Polecam TEN ARTYKUŁ 

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Nie bójcie się światła!

Na pewno gdzieś już tę historię opisałam, więc jeśli dla kogoś się powtarzam, to z góry przepraszam. 
Wiele, wiele lat temu obudziło mnie w nocy jęczenie. Leżałam po ciemku w łóżku i umierałam ze strachu. Jęczenie było wyraźne,  z całą pewnością coś jęczało u mnie w pokoju, a konkretnie w nogach łóżka, i z całą pewnością byłam w domu sama. Nie był to sen, bo zdążyłam już się obudzić i myśleć jasno, o ile oczywiście w takich warunkach myślenie może być jasne. Trochę to trwało, ale w końcu postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Przerażona wstałam i zapaliłam światło. Nic się nie wydarzyło, ale jęczenie nadal było słychać. Z tym że w świetle nie było już ono upiorne, a raczej dziwne. Poza tym gdy upewniłam się, że koło mojego łóżka nie stoi żaden upiór, który chce mi zrobić krzywdę, mogłam zacząć badać sytuację. Najpierw stwierdziłam, że jęczenie dochodzi jednak zza ściany, potem, że to w zasadzie nie jęczenie, a raczej żałosne wycie. Wniosek mógł być jeden - coś dolegało spanielowi sąsiadki, który najwyraźniej miał legowisko przy ścianie.
W ten sposób przeszło mi koło nosa spotkanie z duchem. W zamian za to odebrałam jednak ważną życiową lekcję. Na wszystkie strachy świata jest jeden skuteczny sposób - wiedza.
Z dużym opóźnieniem obejrzałam wczoraj film "Motyl. Still Alice". Tak naprawdę nie chciałam go oglądać. W filmie pada kwestia, że ludzie dzielą się na tych, którzy boją się raka i tych, którzy boją się Alzheimera. Bohaterka odpowiada, że wolałaby mieć raka. Zgadzam się z nią. Też wolałabym mieć raka. Dlatego filmy o ludziach chorych na raka łatwiej mi wchodzą. Z filmami takimi jak "Motyl. Still Alice" mam taki problem jak z upiorem w nocy. Paraliżuje mnie strach. Na szczęście jednak jeszcze nigdy strach nie sparaliżował mnie tak, żebym nie była w stanie włączyć światła. Tak więc obejrzałam ten film. Potem natychmiast wrzuciłam do googli pytanie o wczesną diagnostykę, zrobiłam parę testów i choć wyszły nieźle postanowiłam, że jednak pogadam z panią doktor o ewentualnych profesjonalnych badaniach. Żeby wiedzieć. Żeby wiedzieć jak najwcześniej. Bo wiedza to potęga. Życie z Alzheimerem, o którym się wie jest jednak lepsze od życia z Alzheimerem, o którym się nie wie. Poza tym dowiedziałam się z filmu wykształceni ludzi mają większy problem od niewykształconych, bo ich inteligencja utrudnia uchwycenie pierwszych objawów (po prostu potrafią błyskawicznie poradzić sobie z pierwszymi kłopotami).
Historia o Alzheimerze to jeden z wielu przykładów, kiedy warto zapalić światło. Ale przecież nasza rzeczywistość jest pełna rożnych niewiadomych. Brytyjczycy powiedzieli, że chcą wystąpić z Unii. Co teraz? Mamy się bać? Jeśli emocje zamienimy na wiedzę, strach zniknie. Bo trudno się bać, gdy człowiek całą uwagę skupia na rozpatrywaniu rożnych wariantów. Poza tym, gdy na jakiś temat zdobywa wiedzę, to rodzi się w nim też olbrzymia ciekawość i wtedy nawet najgorsze warianty stają się po prostu szalenie interesujące. Badacz cholery nie umiera ze strachu przed cholerą.
W każdej sytuacji lepiej jest zapalić światło i stanąć twarzą w twarz z potworem, niż umierać ze strachu pod kołdrą. I tego Wam życzę w nowym tygodniu.
Zapalajcie światło!
Muzycznie zmiana nastroju. Jest poniedziałek. Czas więc na "Poniedziałkowych dół".