poniedziałek, 31 października 2016

Jak im się udaje tak prać mózgi?

Mojej mamie zawdzięczam jedną z pierwszych ważnych lekcji życia. Odkąd byłam dzieckiem powtarzała, że kobieta musi być niezależna, bo miłość miłością, ale zawsze najlepiej liczyć na siebie. Przyznam, że całkiem nieźle wyszłam na tych naukach.
Moja mama robiła wszystko, bym ja mogła zdobyć takie wykształcenie, jakie tylko mi do głowy przyszło. I choć szybko wyszłam za mąż, to matka wkładała mi do głowy, że nie mogę zawalić studiów.
Gdy byłam nastolatką, w moim domu temat skrobanek traktowany był dość lekko i naturalnie. Słyszałam wiele rozmów prowadzonych przez mamę na ten temat, bo ta albo tamta koleżanka zaliczyła taką przygodę. Mówiło się o tym jak o wielu innych rzeczach, które się po prostu wydarzały. 
Jakiś czas temu Polska aborcyjnie odleciała. Moja mama z lekkim niesmakiem patrzyła na moherowe babcie, które laskami wymachiwały antyaborcyjnie. - Niech młodzi się wypowiadają, a nie takie stare baby jak ja - mówiła mama.
Ten przydługi wstęp wynika stąd, że byłam niedawno u rodziców, wywiązała się jakaś dyskusja na temat "czarnego protestu" i wtedy moja mama wygłosiła: - A może by zacząć nazywać rzecz po imieniu? - Czyli jak? - zaciekawiłam się. - Przestać mówić o aborcji a zacząć o morderstwie? - ciągnęła. - A może by jednak trzymać prawdziwsze prawdy i zamiast o aborcji zacząć mówić o wyskrobaniu płodu? - odpowiedziałam, bo mnie wkurzyła.
Moja mama ma 83 lata, a ja od dłuższego czasu obserwuję zmiany, które zachodzą w jej głowie. Poza pieprzeniem takich głupot zmiany są mało groźne, bo mama jest bardzo przeciwna PiS, więc raczej głupoty żadnej przy wyborach nie popełni (ostatnio głosowała na Nowoczesną). Faktem jednak jest, że stała się szalenie podatna na sugestie, a że jej życie towarzyskie od dość dawno skupia się wokół miejscowego kościoła, do którego latają jej koleżanki, to takie są tego skutki. 
Ta rozmowa uświadomiła mi coś jednak. W każdą niedzielę w setkach kościołów Polsce dokonuje się regularne pranie mózgów. Najlepiej pierze się podatne stare mózgi, ale i te młode można odpowiednio zmienić. I to jest po prostu przerażające. 
Jestem z wykształcenia geografem, zaliczyłam sporą dawkę wiedzy o Ziemi. Przysięgam, że w środku naszej planety nie ma żadnego piekła. A astronauci podróżujący po wszechświecie wypatrywali ufoludków, a nie aniołów. Zdaje się, ufoludków nie spotkali. Aniołów nie spotkali na pewno. Zaręczam, że świat powstawał dłużej niż przez sześć dni. Są dowody na to, że nie było żadnego raju, a w nim Adama i że to nie z żebra tego faceta Bóg zrobił Ewę. Mogę wymieniać tak długo. Wystarczająco długo, by dowieść, że Biblia jest lekturą mającą mniej więcej tyle wspólnego z rzeczywistością co "Mitologia" Parandowskiego. Nie mam jednak pojęcia, czy Bóg istnieje, czy nie, ja osobiście chcę wierzyć, że jest jakaś siła wyższa i że nasze życie ma sens większy niż użyźnianie ziemi. Jednak ta siła wyższa nie ma nic wspólnego z mitami takimi czy innymi. W tę samą siłę wierzą chrześcijanie i muzułmanie. A że chrześcijanie i muzułmanie różnią się? Kto wie, czy nie różnią się mniej niż katolicy między sobą. Polecam wszystkim na dowód film "Madeinusa".
Mamy XXI wiek, wiemy bardzo wiele o świecie i w wiele mitów nie wierzymy. A jednak pozwalamy, by manipulowali nami ludzi, którzy nadal wpierają nam, że mity to prawda i że pochodzimy od Adama i Ewy. 
No cóż, mój głos w najbliższych wyborach dostanie ta partia, która będzie chciała opodatkować polskich wiernych. Ja innego wyjścia z tej paranoi nie widzę.
W piątek byłam na koncercie Kultu, więc ilustracja muzyczna taka a nie inna:



poniedziałek, 24 października 2016

Bardzo głośne owieczki

Tytułem wstępu: Natalia Przybysz udzieliła wywiadu, w którym wyznała, że dokonała na Słowacji aborcji. Miała już dwójkę dzieci i uznała, że to dość, zwłaszcza, że ma tylko 60-metrowe mieszkanie.
Nie wiem jak Wy, ale ja znam kilka kobiet, które usunęły ciążę. Wszystkie, które ja znam, zrobiły to dlatego, że zaszły w ciążę. To tak naprawdę był jedyny powód. Część być może już się nawet do tego nie przyznaje, bo wymsknęło im się to w chwili słabości. Ja fanką aborcji nie jestem, ale żadnej z tych kobiet nie uważam za morderczynię. Ja ich nawet nie oceniam. Zrobiły, co uważały za słuszne i tyle. Nie mnie wypowiadać się na ten temat. Natalia Przybysz zdobyła jednak moją sympatię odwagą. Przyznała się publicznie do czegoś do czego nie przyznaje się pewnie parę milionów kobiet, jeśli potraktujemy rzecz pokoleniowo. Ile trzeba odwagi, żeby powiedzieć publicznie w oszalałym religijnie kraju, że usunęło się ciążę, że nie ma się wyrzutów sumienia, że zrobiło się to głównie ze względu na swoje samopoczucie?
Podlinkowałam wywiad i wrzuciłam na FB z komentarzem doceniającym odwagę. Parę osób zalajkowało. Jakież było moje zdziwienie, gdy skomentowała mi to koleżanka, która niczego mojego nie komentuje i niczego nie lajkuje. Skomentowała potępiająco. I OK, ma prawo, ale...
I dopiero w tym miejscu zaczyna się właściwy wpis. Wcześniej jednak posłużę się klasykiem:
  – Kto z was, mając sto owiec, nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie szuka jednej, zaginionej na pustkowiu, tak długo, aż ją znajdzie? A znalazłszy, kładzie ją na swoje ramiona i z radością wraca do domu! Zaprasza wtedy przyjaciół oraz sąsiadów i mówi: „Cieszcie się razem ze mną! Znalazłem zgubioną owcę!”. Zapewniam was, że w niebie jest większa radość z jednego zagubionego grzesznika, który się opamięta i wróci do Boga, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu prawych, którzy nie zbłądzili!
Pomijam oczywiście morał wynikający z tej przypowieści, że lepiej grzeszyć za młodu niż nie grzeszyć. Bo tych niegrzeszących tam w górze mają głęboko... Mam jednak pewne pytanie. 

Czemu te odnalezione owieczki beczą głośniej od pozostałych? Mało im, że tyłki przewiozły na plecach pasterza?

Otóż rok temu owa komentująca koleżanka się rozwodziła. Rok temu wyżalała się, jakiego ma okropnego męża, jak to on ją niszczy, jak to pogodzenie się z tym bucem jest niemożliwe, a ona jest na skraju wyczerpania nerwowego. Moja zdegenerowana natura podszepnęła, żeby poradzić jej jakiś romans. Jeśli z małżeństwa już nic nie będzie, to niech dziewczyna się pocieszy. Usłyszałam, że ona się pociesza od dawna, a z tego pocieszania są problemy, bo mąż dorwał się do SMS-ów. Pół roku temu jednak się pogodzili, a obecnie spijają sobie z dzióbków. Przez rok ona się nawróciła.
Nie przyp...łam jej kamieniem, gdy dowiedziałam się o jej zdradach, bo czy ja jestem bez winy?

Jerzy Zelnik, człowiek, z którego lica bije świętość i tylko świętość, w młodości bzykał mężatkę, namówił swoją dziewczynę do aborcji, a na dodatek jeszcze donosił na kolegów.
Zagotowało mnie, gdy czytałam o jego burzliwej młodości, ale kamieniem nie rzuciłam. Bo czy ja nie mam tego i owego za uszami?

Bogdan Chazan, piewca życia, ma na swoim koncie sporo aborcji. Dziś nawrócił się i uważa, że kobieta musi rodzić. Dziecko gwałciciela, dziecko bez mózgu... W niego akurat nie rzuciłam kamieniem, bo nie przechodził obok mnie wystarczającej odległości.

Tak więc parę razy mogłam rzucić kamieniem i nie rzuciłam. I co się stało? Ci których oszczędziłam dorwali się do kamieni walą nimi jak oszaleli:((((

Kamieniami walą również i owieczki wciąż błąkające się. Karolina Korwin-Piotrowska tak skomentowała wywiad:
To mogła być świetna rozmowa. Mocna i mądra, ale jej efekt jest argumentem dla tych, którzy uważają, że  kobiety traktują aborcję jako fanaberię i środek antykoncepcyjny oraz robią ją z czystego egoizmu. Bo tak jest w opisywanym przypadku. […] Chciałoby się powiedzieć, że od takich sytuacji jest edukacja seksualna oraz antykoncepcja. Obawiam się, że tutaj chyba jej nie było.

To chyba tyle w temacie jakichkolwiek protestów. Czarnych, szarych, białych, różowych. Jeśli kobiety chcą coś osiągnąć w swojej sprawie, to powinny trzymać się razem. Ale po co, skoro fajniej jest pomądrzyć się, pokazać swoja wyższość. Tak, zabrakło antykoncepcji. A może była i nie zadziałała? Bo nie ma 100-procentowej antykoncepcji. Nie mam pojęcia jak było. Wiem za to, że na Słowacji można usunąć ciążę, a w Polsce nie. Wiem, że jakaś kobieta wystawiła się na kamieniowanie. Inne kobiety powinny stanąć przy niej murem i ją osłonić. A spora część tych innych rozgląda się za kamieniami. 


wtorek, 18 października 2016

Ech, Koperniku...

Pieniądz gorszy wypiera lepszy.
Jeśli przyjmiemy prawo Kopernika jako pewnik, to nie sposób nie zadać sobie pytania: jak głęboko znajduje się dno, do którego w takim mozole się dokopujemy?
Ja na własne potrzeby jako dzień graniczny przyjmuję ten, w którym pani poseł Krystyna Pawłowicz wniosła na salę sejmową plastikowy pojemnik z sałatką.




Nie upieram się jednak i być może ktoś z Was granicę zechce ustawić w innym miejscu czasoprzestrzeni. Dla mnie tamta sytuacja jest symboliczna. Otóż chamstwo zostało wpuszczone do Sejmu. I nie tylko do Sejmu. Chamstwu otwarto szeroko drzwi, by mogło zacząć hasać po pięknej naszej Polsce całej.
Minęły dwa lata i w telewizji publicznej kobietę porównuje się do krowy. W "Rzeczpospolitej", gazecie ogólnopolskiej, mieniącej się gazetą poważną, ukazuje się felieton, w którym dziennikarz zajmujący w owym piśmie stanowisko kierownicze tak pisze o spotkaniu z policjantkami:- Te mięśnie i opalone ciało to najpewniej efekt niedawnej kajakowej wyprawy. W radiowozie dwie kolejne paniusie z tym samym stylu, tyle że blondie - błyszcząca pomadka na ustach, wypielęgnowane dłonie, nieskrywany seksapil. I jeszcze te mundury - nie należę do klanu s/m, ale domyślam się, że są mężczyźni, których podnieca taka panna w granatowym uniformie, ze skórzanym biczem albo bloczkiem mandatowym. Rafał Ziemkiewicz pisze zaś w necie: Właśnie widziałem w tv p. Annę Dryjańską. Ty wyjątkowa czelność że pyskuje pod domem Jaro, sama jest zdeformowana a jednak ją mama urodziła. 
Wiceminister obrony narodowej wytyka Francuzom, że to my Polacy uczyliśmy ich jeść widelcami. Zaś jego pryncypał ucieka ze spotkania ministrów obrony UE zabierając przedtem tabliczkę z napisem "Poland".
Ani nie mam czasu, ani miejsca, żeby wymieniać wszystko, co się ostatnio wydarzyło. Prawda jest taka, że wydarza się tyle, że na część tych wydarzeń już się uodporniliśmy. Mało tego! Dostosowaliśmy się! Gdy czytam na FB niektóre wpisy moich znajomych, to nie mam wątpliwości, że pani poseł Krystyna Pawłowicz by się ich nie powstydziła.
W całej tej sprawie pociesz mnie jedno. Otóż prawo Kopernika nie zawsze działało. Nie wiem, czy pamiętacie pierwsze wypożyczalnie wideo? Marna akcja, komedie klasy D i pornosy. Gdy Gutek wydawał swoje pierwsze filmy, przyjmowano to z niedowierzaniem. Minęło trochę czasu i jednak poziom się podniósł. Czyli można... Nie jestem tylko pewna, czy to "można" nie dotyczy tego, że można się pocieszać.

Jesień w pełni, należą nam się rytmy rozgrzewające.
Przed państwem Pablopavo i Ludziki:


czwartek, 13 października 2016

Yes! Yes! Yes!

Akademio Szwedzka, padam do nóg!
Akademio Szwedzka, kocham Cię!
Akademio Szwedzka, masz jaja!


Literacki Nobel dla Boba Dylana.
Za tworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni.
Wreszcie ktoś, kogo znamy, kogo kochamy, kto nas uczył, kto nas wzruszał, kto nas złościł, kto nas bawił, kto nas...
Dziękuję Akademii Szwedzkiej nie tylko za to, że wyróżniła twórcę, którego wielbię od lat. Dziękuję Akademii Szwedzkiej za odwagę w łamaniu stereotypów. Za to, że dziś pokazała nam, czym jest prawdziwa sztuka: drażnieniem, wytyczaniem nowych szlaków, pobudzaniem do dyskusji.




wtorek, 11 października 2016

W refleksyjnym nastroju

Dorota Wellman jest twarzą niemieckiej sieci handlowej.
Krystyna Janda sprzedaje kremy wyłącznie w niemieckich sklepach.
Marek Kossakowski (spotkałam się z nim raz za PRL, jak z facetem z WiP i bardzo się upiłam, oj, jak bardzo!) z partii Zielonych stał się bohaterem "Wiadomości" jako człowiek, który bierze udział we wszystkich protestach. W domyśle za pieniądze?
Każdy kto śmie głośno skrytykować obecny rząd staje się wrogiem publicznym napiętnowanym w oficjalnym programie rządu, niewiadomo czemu zwanym wciąż "Wiadomościami", skoro wiadomości w nim jak na lekarstwo, propagandy za to całe pokłady.
W tym miejscu ilustracja muzyczna. To Opole, jeśli dobrze kojarzę po drzewku, z 1981 r. Wtedy nie wolno było protestować, ale wolno było śpiewać. Dziś protestować możemy, więc takie piosenki jeszcze nie powstają.



W Licheniu  zapaliły się samochody księży. Z dymem poszło pięć aut. Ponoć zapaliły się same z siebie. Oczywiście to "samo z siebie" to wersja ateistów. Katolicy w takie przypadki nie wierzą. Jak coś się pali, to dlatego, ze Bóg tak chciał. Nie do końca jestem katoliczką, ale tego jednego jestem pewna, jeśli jakiś Bóg istnieje, to musiał się mocno wkurzyć na polski kler i zamiast gromem z jasnego nieba walnął wadliwą instalacją. No cóż, bogowie też idą z duchem czasu. A bezautnym duchownym dedykuje piosenkę:


Andrzej Duda gościł w Strzelcach Krajeńskich, gdzie będą budować szkołę. Miał podpisać akt erekcyjny. Jeden długopis odmówił posłuszeństwa, potem drugi, podpisał dopiero trzecim. Andrzej Duda dostaje co miesiąc ponad 20 tys. zł za to, żeby sprawnie posługiwać się długopisem. I nawet tego dobrze robić nie potrafi?


Jesień sprzyja refleksjom. Moja refleksja jest taka: jesteśmy w czarnej doopie, a światełko w tunelu pojawi się dopiero, gdy akcja reanimacyjna zawiedzie. Powiedzmy, że ten rząd upadnie, co wtedy? Pewnych zmian się nie cofnie, np. 500+ zostanie, dziury budżetowej tak szybko się nie załata, zagraniczne firmy już straciły do nas zaufanie, a zaufania nie odbudowuje się w rok, nastroje społeczne są na granicy wybuchu, media przestały być wiarygodne.Przy czym wymienione kłopoty będą zaprzątać nas tylko w sytuacji, gdy ten rząd upadnie, a na jego miejsce przyjdzie jakiś choć trochę bardziej przewidywalny. Nie chcę nikogo martwić, ale z nogi na nogę przestępują większe oszołomy...
Przysięgam, że to nie jest artykuł sponsorowany, ale radzę Wam brać jesienią witaminę D3, pić czerwone wino i uprawiać seks. Możecie też korzystać z youtuba:




sobota, 8 października 2016

Wołyń

Byłam wczoraj na "Wołyniu". Zgadzam się ze wszystkimi głosami, że ten film to obowiązek obywatelski każdego z nas. To kawał historii, o której tak naprawdę niewiele widzieliśmy. To znaczy każdy wiedział, że na Wołyniu miała miejsce rzeź. Ale kto, dlaczego i czy naprawdę aż tak strasznie? Wystarczała świadomość, że wiem, że coś złego miało tam miejsce. To też obowiązek wobec ludzi, którzy tam zginęli. Im to jesteśmy winni.
Nie należę do fanek Smarzowskiego, ale uważam, że teraz zrobił majstersztyk. Nie potrafię przyczepić się o nic, a np. po "Róży" miałam zastrzeżeń wiele.
Tak, "Wołyń" jest brutalny, choć nie jestem do końca pewna, czy czasem w rzeczywistości nie było jeszcze gorzej. Ale tak naprawdę to nie ta brutalność mnie osobiście poraziła. Mnie poraziła bezsilność, poczucie braku wyjścia z tego gówna. Powiem tyle, po filmie poryczałam się w samochodzie. Bo po prostu musiałam. I nie nad czyimś losem, bo za dużo było kandydatów, nad których losem można byłoby płakać. Musiałam jakoś odreagować to, co zobaczyłam.
Po obejrzeniu filmu rozumiem też, czemu Smarzowski tak bardzo bronił się przed nagrodą od Kurskiego i czemu Kurski tak bardzo walczył, by nagrodę przyznać - w końcu wcisnął ja producentom. Ja trochę się tego filmu boję. Dla mnie jego wymowa jest jasna - nacjonalizm, jakikolwiek jest zły. Możemy żyć razem, kochać się, bawić się razem, pracować, choć mówimy różnymi językami, choć chodzimy do różnych kościołów. Ja po obejrzeniu tego filmu nie jestem w stanie pokazać palcem, kto ponosi winę za tę tragedię, bo nie wzięła się ona znikąd. Ja. Boję się jednak, że może ktoś odbierze "Wołyń" inaczej. Zobaczy w nim tylko zbrodnie Ukraińców. Widziałam recenzję pod tytułem "362 sposoby na zabicie Lacha", nie była głupia, ale prawda jest, że co bardziej otumanieni nasi rodacy mogą skupić się jedynie na tych 362 sposobach - wierzcie mi, że niektóre niewyobrażalne, a jednak prawdziwe.
I taka refleksja na koniec - oni żyli ze sobą w zgodzie, tak jak my do niedawna, niewiele potrzeba było, żeby doszło do tego, do czego doszło. Może czas zatrzymać się pomyśleć przez chwilę naszym obecnym szaleństwem? 
Długo myślałam nad dzisiejszą piosenką i myślę, że ta jest odpowiednia. Jeśli potrafimy dzielić się pieśnią, to jesteśmy w stanie się dogadać:



środa, 5 października 2016

Odpadam

Mały rozumek nie wszystko pojmuje? Ludzie, kiedy to było! Lata świetlne temu! Ja niczego już nie pojmuję. Niczego! O co chodziło dziś w Sejmie? Włączyłam się na jazgot, z którego zrozumiałam tyle, ze PiS podkulił ogon pod siebie i wyrzucił do kosza projekt ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne. Przeciwko temu były posłanki, które są przeciwko zaostrzeniu przepisów. W TVN 24 koleś z Ordo Iuris, czyli autora tego projektu mówi, że kobiety są głupie (nie tych słów używał, ale o to chodziło), jeśli dały sobie wmówić, że ktoś chce karać kobiety dokonujące aborcji. A za chwilę marszałek Terlecki mówi, że PiS nie chce tego projektu, bo nie chce karać kobiet. - Trudno sobie wyobrazić, żeby Prawo i Sprawiedliwość głosowało nad ustawą, która każe więzić kobiety - a to powiedział w TVP 1 (tak, tak, doszło do tego, ze oglądam) Antoni Macierewicz. A tak na marginesie to dziś PiS projektu nie chce, a w zeszłym tygodniu chciał.
Ja tego ogarnąć nie potrafię, no ale ja kobieta, co ja tam wiem, tyle, co mi wmówią mężczyźni.
Wspominałam wczoraj o tym, że Jarosław Kaczyński chce bronić Unię Europejską przed Donaldem Tuskiem, więc nie poprze jego kandydatury na Przewodniczącego Rady Europejskiej. - Nie jestem w stanie rozmawiać z panem Tuskiem, ani o tym, by został świadkiem koronnym; małym albo dużym, ani o zgodzie na karę -powiedział dziś Prezes. Pies ganiał winy Tuska, wiadomo, łobuz, co to kiedyś latał z kluczem na szyi. Mowa o byciu świadkiem koronnym, więc przynajmniej mamy czarno na białym, ze nikogo nie zabił. Mnie zaciekawiło co innego. A od kiedy to jakiś posełczyna miałby decydować o tym, czy ktoś zostanie świadkiem koronnym? Co to? Sąd to ja? Panie Kaczyński, ogarnij się pan, zajrzyj do kk. Ja mam Pana uczyć, marny magister geografii? Trochę to obciach.
Co jeszcze? Molo w Sopocie się sypie, w Tatrach śnieg pada, w Warszawie wieje wiatr, a w Tesco nie da się dziś płacić kartą. Źle się dzieje, oj bardzo źle!

Na poprawę humoru coś z lamusa:





wtorek, 4 października 2016

KOŃczmy ten cyrk!

Zajrzałam dziś na portal prezentujący myślenie skrajnie różne od mojego myślenia. I tam widzę jako główny nius: Jarosław Kaczyński: "Uporządkowanie administracji zajmie nam lata." Powiało horrorem. Lata? Zaraz potem jednak pomyślałam, że to po prostu optymizm starego kawalera. Gdyby facet choć jeden miesiąc przeżył u boku prawdziwej kobiety, wiedziałby, że żadnej baby nie da się zastraszyć takimi pogróżkami, że jeśli już się doprowadziło do ataku furii, to lepiej chodzić przez kilka dni na palcach, szybciutko naprawić cieknący kran, powiedzieć parę komplementów i pomodlić się, żeby to zadziałało. Bo czasem nie działa. Ale żeby to wiedzieć, trzeba było najpierw z kobietą być. Mam więc nadzieję, że to strachy na lachy i że wszystkie plany Prezesa zmiecie czarna fala, która idzie przez Polskę.

I niech zmiecie przy okazji abp. Hozera, który postanowił zabrać głos w wiadomej sprawie. - Wiele kobiet prawdopodobnie działa w dobrej wierze, ale źle są zorientowane, źle poinformowane, nawet źle wykształcone w tym zakresie - stwierdził pasterz praskiej trzódki. A że jestem z Pragi, to muszę przyznać, że rozsadza mnie duma z takiego pasterza. Zwłaszcza, że ów pasterz był łaskaw pouczyć te niedouczone kobiety, że z gwałtu ciąży zwykle nie ma. Ja od siebie mogę dodać, że jeśli gwałcony jest chłopiec, to rzeczywiście niechcianej ciąży raczej nie będzie.

Dziś w Sejmie ma być dyskusja o zakazie handlu w niedziele. Przyznam, że nie mam do tego problemu stosunku emocjonalnego. Lubię niedzielne zakupy, ale mogę odlubić, a poza tym uważam, że mamy tyle sklepów, czynnych również w nocy, że nie przesadzajmy z argumentami, że są w Polsce biedacy, którzy tylko w niedzielę mogą iść do sklepu. Przynajmniej część ludzi wybierze "kino, kawiarnię i spacer". I dobrze. Zastanawiam się jednak nad ekonomicznym sensem takiego posunięcia. Bezsensem? W interesie państwa powinniśmy robić jak największe zakupy, zwłaszcza dotyczy to państwa, które bardzo potrzebuje dopływu gotówki. Nie wątpię, że przez zakaz handlu w niedziele nie spadnie zainteresowanie lodówkami, telewizorami czy samochodami. Obawiam się jednak, że ogólna sprzedaż zmaleje, bo prawda jest taka, że na niektóre towary potrzeba pojawia się dopiero w sklepie. Jeśli nie pójdziemy do sklepu, to się nie pojawi. Dla naszych portfeli i tyłków to dobrze. A dla budżetu państwa? Obawiam się też, że parę osób straci pracę. 10-15 procent? Nie chcę wyjść na sukę, ale w obecnej sytuacji ja bym jednak zwalniała najpierw tych wielodzietnych. Oni i tak już mają za co żyć. 

Wróćmy na moment do Jarosława Kaczyńskiego, który zamierza ściągnąć Donalda Tuska do Polski. -  Jego dalszy pobyt w Brukseli jest bardzo ryzykowny, przede wszystkim dla Unii Europejskiej - motywuje Prezes. Nie wyjaśnia jednak na czym miałoby polegać to ryzyko. Tusk rozkradnie gwiazdki z unijnej flagi? 

Nie wiem, czy wiecie, że dziś jest Światowy Dzień Zwierząt (puszka rarytasu dla pupila już kupiona?). Z tej okazji nasz kochany Sejm przygotowuje uchwałę, w której podziękuje koniom. - Nie wiemy, jak wyglądałaby Polska gdyby Jan III Sobieski zginął w bitwie pod Parkanami, a udało mu się uciec przed goniącymi go Turkami właśnie na wspaniałym rumaku, który się nazywał Pałasz - uzasadnia konieczność wyrażenia wdzięczności Marek Suski. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak wyglądałaby Polska bez Pałasza, ale świetnie potrafię wyobrazić sobie mój kraj bez Marka Suskiego.

A jeśli już jesteśmy przy koniach, to w kąciku kulturalnym też nie może ich zabraknąć:



poniedziałek, 3 października 2016

Naprawdę mamy XXI wiek?

Co za dzień!


Godzina 10, tramwaj nr 9. W środku większość kobiet. Ja na czarno, jeszcze dwie panie na czarno, ale jednak w mniej oczywisty sposób. Kilka młodych dziewczyn nie wyglądających na zbyt rozmodlone, ale jednak na kolorowo. Mało to fajne było. Zastanawiałam się nawet, czy nie zwariowałam. Stara baba w wieku poprodukcyjnym idzie protestować w sprawie dziewczyn, które mają to w nosie.
Godzina 10.15, ul. Nowogrodzka, przed siedzibą PiS. Tłum, naprawdę wielki tłum, a w tym tłumie mnóstwo młodych dziewczyn. I już wiedziałam, ze jednak nie zwariowałam, że jednak warto było przyjść.
Godzina 13. W centrum Warszawy było czarno. Mniejsze i większe grupki kobiet na czarno.
Godzina 15.30 Plac Zamkowy. Ja pierdzielę! Baby kochane, jesteście super. Razem damy radę!
Godzina 19.30, "Wiadomości". Najpierw wałkowana była sprawa maili sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Bardzo była wałkowana, zabrakło jednak informacji jak dziennikarze dotarli do tych maili. Zgodnie z prawem? Żart! Potem dowiedziałam się, że dziś były dwa protesty - biały i czarny. Czarny to nie wiadomo przeciw komu, bo przecież projekt ustawy zaostrzającej dzisiejsze przepisy to projekt obywatelski a PiS ma swój. Dowiedziałam się też, że w kościołach się za nas modlono - dziękuję serdecznie, ale proszę jednak mnie w modlitwach omijać. A potem wysłuchałam jak to źle wplątywać dzieci w spór polityczny. Wydaje mi się, czy ostatnio 12 latka rodziła? To tak w temacie dzieci.Aha, było też o Dorocie Wellman, twarzy niemieckiej sieci handlowej. Obco brzmiące nazwisko "Wiadomości" jej darowały. 
Wieczór jestem w domu, korzystam z internetu, mam włączony telewizor, który jest połączony z internetem, w którym mogę zatrzymywać i cofać nawet programy nadawane na żywo. Grzeje mnie grzejnik sterowany elektronicznie. Jeżdżę samochodem z różnymi bajerami... W sumie nic specjalnego jak na XXI wiek. I w tym XXI wieku ja spędzam dzień dyskutując o sprawach, o których tak naprawdę jest wstyd dyskutować. O poświęcaniu życia matki, o przymusie rodzenia dziecka gwałciciela. Rany! Jaki wstyd!
Zmiana tematu.
Czy ktoś już oglądał "Ostatnią rodzinę"? Chętnie bym podyskutowała. Film świetny, ale... Cały czas mam olbrzymie wątpliwości. Przede wszystkim ciekawa jestem jak inni widzowie podchodzą do sposobu przedstawienia Tomasza Beksińskiego. Ja wiem, że film przerysowany, ale... Ja niefajnie się czuję, bo teraz mam w głowie ten obraz, a nie wiem, czy Beksiński na to zasługuje. Żeby uratować się przed tym obrazem obejrzałam to i owo z jego udziałem na youtubie. Trochę pomogło, ale czy o to chodziło?
Kącik kulturalny