poniedziałek, 16 stycznia 2017

Woda z mózgu

Komu wierzyć? Czym się kierować w swoich wyborach? Jak żyć?

Prawdziwa wolność i niezależność poglądów nie istnieje. I to jest pewnik. Jeśli kto w to wątpi, odsyłam do wykładów z filozofii, które były na pierwszym roku studiów. Ja nie podejmuję się tłumaczyć. W każdym razie jeśli ktoś uważa, że potrafi kierować się tylko własnym rozumem, to po prostu jest w błędzie.
Przypominam, że Kolegium redakcyjne Słownika Oksfordzkiego uznało, że słowem roku 2016 jest "post-prawda". Tłumacząc to na nasze byłaby to chyba tischnerowska gówno-prawda. A mówić mądrzej - jeśli fakty nie pasują do naszego oglądu rzeczywistości, to tym gorzej dla faktów.

Piszę o tym dlatego, że znalazłam dziś w internecie artykuł: Macie doła, bo dzisiaj Blue Monday? Niestety, znów daliśmy sobie coś wmówić.
Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że dziś jest Blue Monday. Wiedziałam, że jest Dzień Pikantnych Potraw, a i to przez przypadek, bo rzadko zaglądam na Nonsensopedię. Traf chciał, że wczoraj zajrzałam. O Blue Monday zapewne słyszałam w zeszłym roku, ale zapomniałam. Redaktorzy mi przypomnieli i to w bardzo interesujacy sposób: udając, że to oni i ja daliśmy sobie coś wmówić. Otóż nie! Ja póki co jeszcze nic nie dałam sobie wmówić, choć owi redaktorzy bardzo sie o to starają.

Na czym polega fenomen i moda na duńską specjalność: hygge?
Znalazłam to w sieci na początku listopada. Co to jest "hygge" natychmiast zapytałam sama siebie. Coś jest modne, a ja o tym nie słyszałam! No dobra, uzupełniłam wiedzę i już nawet wiem, jak osiągnąć stan "hygge". Najprościej  - być Duńczykiem. Co ciekawe zaraz potem przeczytałam tekst o tym, że hygge to spełnienie marzeń marketingowców, a jeszcze potem wysyp porad w stylu hygge.

Cały czas na portalach skierowanych do kobiet pojawiają się artykuły: Jakie diety będą modne w 2017 roku? Gdzieś przeczytałam, że np. dieta bez soli. Bzdura. Może z solą, może bez soli. Na pewno będą modne te diety, które redaktorzy wmówią czytelnikom, że są modne.

I na koniec jeszcze jeden artykuł: Jak rozpoznawać fałszywe informacje w mediach. Pod tytułem dopisek: #myslekrytycznie. No to pomyślałam...
Polecała go moja znajoma, więc zajrzałam i przeczytałam. Generalnie autor napisał z głowy, co mu się wydaje (skończyłam kurs UO UW poświęcony manipulacji, więc, nie twierdzę tego gołosłownie), a przede wszystkim dokonał sporej manipulacji tytułem, bo pisał o manipulacji, a nie o rozpoznawaniu fałszywych informacji. 

To dobry moment, żeby wrócić do początku. 
Komu wierzyć? Czym się kierować w swoich wyborach? Jak żyć?

Ja nie wiem. Prawda jest taka, że dziś każdy pisze co mu się podoba i najczęściej sam wierz, że się na tym zna. Sprawdzać każdą informację? A kto ma na to czas? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jeśli prawda jakakolwiek jeszcze gdzieś jest, to tylko w ludzkich fantazjach.

Piosenka w zasadzie jest o tym samym, ale dosadniej i mądrzej:



18 komentarzy:

  1. Ale tam, zaraz dzień depresyjny!!!! Jaka depresja? Tak pięknie się dzisiaj szło nad jeziorem. Zero wiatru, lekki mrozik, i białe płatki śniegu spadające, jak koronkowe spadochrony. I kaczki, które przy brzegu pracowicie sobie machały skrzydełkami, aby im chcociaż spłachetek wody sie ostał. No prawie hygge, czy coś! :-)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pewnym sensie każdy poniedziałek jest depresyjny...:))))

      Usuń
  2. Blue monday jest nawet i u nas promowany ;) być może, firmy farmakologiczne w tym palce maczają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nie tylko firmy farmaceutyczne. Wszak wiadomo, że na chandrę najlepsze są zakupy!

      Usuń
  3. Nie słyszałam o blue Monday ani słowa, a miałam dziś wyjątkowo podły nastrój, mimo, że pogoda była cudna i porobiłam masę zdjęć bajecznie śnieżnego otoczenia domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgłębiałam zagadnienia Blue Monday, ale ten dzień został wytypowany z jakichś powodów. Poniedziałek - oczywiste, sama w każdy poniedziałek, gdy mam iść do pracy, mam lekkiego doła. Połowa stycznia też optymistycznie nie nastraja, bo zima już dała w kość, a jej końca wciąż nie widać. Wierzę, że ten dzień może być bardziej depresyjny od innych, ale demonizowanie go to próba robienia nam wody z mózgów.

      Usuń
  4. Komu wierzyć?
    Przede wszystkim ludziom, z którymi mamy osobisty kontakt, którym możemy spojrzeć w oczy gdy do nas mówią.
    Być może nie dowiemy się od nich, że dzisiaj (u mnie wczoraj) był blue Monday. I być może nie będzie to poniedziałek gorszy od innych.
    Co czytać? Klasykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli po prostu wrócić do źródeł. Problem jedynie w tym, że trzeba byłoby oderwać ludzi od monitorów, dać im książki... Obawiam się, że media społecznościowe pozbawiają nas części umiejętności obcowania z innymi - łatwiej w nich nawrzucać komuś, gdy coś się nie podoba, można zamilknąć lub wyrzucić kogoś z grona znajomych... W prawdziwym życiu tak się nie da. Dlatego wirtualne jest tak poważną konkurencją dla prawdziwego.

      Usuń
    2. " Problem jedynie w tym, że trzeba byłoby oderwać ludzi..."
      Bardzo globalnie podchodzisz do sprawy - oderwać ludzi... ruszyć z posad bryłę świata.
      Młodości - ależ ty masz skrzydła!!!
      Moja odpowiedź była zdecydowanie skierowana tylko do jednostki.
      Od czegoś trzeba jednak zacząć.

      Usuń
    3. Masz oczywiście rację, że zbytni rozmach jest raczej niemożliwy. Z tym że w tej akurat sprawie każdemu z osobna można też pokazywać jak ulega manipulacji.

      Usuń
  5. Jak żyć? Nie wiem. Ostatnio preferuję zasadę- żyj tak, żeby tobie było dobrze i innym z tobą było względnie dobrze. Na razie się sprawdza. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc, to był jedynie żart, a nie pytanie...

      Usuń
    2. Moja odpowiedź nie rości sobie pretensji do uniwersalności. Tymczasem sprawdza się u mnie, niezależnie od tego, czy Twoje pytanie było żartem, czy nie.

      Usuń
  6. Moda na hygge wybuchła w tym samym czasie także w Bułgarii. I też zbiegła się z wydaniem książek. Pod koniec roku czytałam w bułgarskiej prasie artykuł, w którym prognozuje się, że w 2017 r. hygge będzie topowym tematem. I też zastanawiałam się na czym polega fenomen hygge (w końcu to nie jest nowość). Wielka promocja konkretnego stylu życia czy promocja książek? A może ludzie coraz częściej zadają sobie pytanie: jak żyć? i hygge jest dobrą odpowiedzią?
    Chociaż uważam, że umiejętność dostrzegania szczęścia, zadowolenie z drobiazgów jest pozytywne, nie lubię samego słowa hygge, nie brzmi ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie wnikałam głębiej w fenomen hygge, a jedynie patrzyłam na tytuły artykułów. Z jakiegoś powodu ludzie w ostatnich latach uznali, że celem ludzkości jako takiej i każdego człowieka z osobna jest osiągnięcie pełni szczęścia. A że Duńczycy od lat przodują w rankingach na najbardziej zadowolonych z życia ludzi, to kwestią czasu było, że ludzie zaczną szukać przyczyn tego duńskiego szczęścia, a potem wciskać to mniej zadowolonym nacjom. Moim zdaniem idiotyzm tego polega na tym, że jeśli się szuka szczęścia, to raczej na pewno się go nie znajdzie. Bo szczęście to nie uczestnik gry w chowanego:)))

      Usuń
  7. Hm, hm co do mody - mody poszczegolne sa wg mnie (zwolennik teorii o cyklach) czescią większych cykli spolecznych. To hygge, eko, bio, slow life i lifestyle i cale zamknięcie się w sobie jest jednak bardzo związane z upadkiem ideałów o wiecznym rozwoju. To taka dekadecja zamaskowana jako rozwój.
    Całe lata 90 i poczatek 2000 to byl optymizm i chęć do zmian (nowy ustroj, kapitalizm, unia, integracja, dobry globalizm, wszystko się uda), który dało się wyczuć na całym świecie. Kryzys finansowy, ataki terrorystyczne (powiązane z niespotykaną wcześniej dostępnością takich informacji) i mnóstwo innych rzeczy spowodowało, że ludzie chcą się schować w swoich skorupkach ;)
    K.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń