czwartek, 23 lutego 2017

Gdy ja byłam w Gdyni...

Zapada wieczór na gdyńskim nabrzeżu.

Spacery nad morzem o każdej porze roku są super.

A gdy się idzie, idzie, to w końcu się dochodzi do Orłowa, a tam na ławeczce pomnik malarza Antoniego Suchanka. I orłowskie molo.

A kawałek dalej jest Sopot i piękna szafa Romana Polańskiego.

To zaś Jan Jerzy Haffner, założyciel uzdrowiska w Sopocie.


A to mieszkaniec Gdyni.

Ten chłopiec też z Gdyni. To pomnik marzyciela i dowód na to, że ptaki marzycieli nie szanują.

Byłam kilka dni w Gdyni. Znajomi dziwili się, czemu Gdynia w lutym. No cóż, mam coś wspólnego z Robertem Frostem* i wybieram te mniej uczęszczane drogi. I nigdy się na tym nie zawiodłam. W każdym razie, gdy ja byłam w Gdyni, w Polsce i na świecie działo się!
Gdy ja byłam w Gdyni, umarła Danuta Szaflarska, dobra aktorka, a na dodatek urocza staruszka. Każda śmierć zasmuca, ta niektórych moich znajomych zasmuciła chyba podwójnie. Nie dość, że odszedł dobry człowiek, to wraz z nim kolejna nadzieja na nieśmiertelność. Wnioskuję to po niektórych wpisach na FB. Wpisach, w których przeplatał się motyw, że to niemożliwe, że umarła. 
Gdy ja byłam w Gdyni, w Warszawie wycięto sporo drzew. I nie tylko w Warszawie. Wszędzie drwale mają pełne ręce roboty. Przyznam, że bardzo rozbawił mnie pewien żart. Może mam zwichrowane poczucie humoru, bo moi znajomi reagowali na FB łezkami.
.

Zdjęcie użytkownika Łukasz Bernady.


Gdy ja byłam w Gdyni, okazało się, że znaleziono 7 planet podobnych do Ziemi. Hurra! Niestety, ponieważ jak dotąd nie udowodniono, że nieśmiertelność jest możliwa, raczej nikt z nas nie dowie się, czy tam też jacyś kretyni właśnie teraz wycinają drzewa. To akurat może być plusem.
Gdy ja byłam w Gdyni, dokonano tez innego odkrycia. Otóż w Polsce, państwie, które do dziś leczy rany po II wojnie światowej, objawiła się rasa panów. Ludzkich panów. To e to ludzkie pany nieco mnie uspokoiło. Jak Bóg da, to w sobotę do więzienia nie wsadzą. A tak à propos soboty...
Gdy ja byłam w Gdyni, mazowiecki KOD znów zadziwił Polskę. Otóż Mateusz Kijowski and company postanowili, że KOD Region Mazowsze nie przyłączy się do sobotniego protestu Strajku Obywatelskiego, bo nie wiadomo, co to ten Strajk Obywatelski jest i jak jest finansowany. Fakt, ja też nie wiem, jak jest finansowany (pewnie dlatego, że nie jest finansowany), ale może i dlatego przyłączam się do sobotniej zabawy. Odkąd wiem, jak jest finansowany mazowiecki KOD jakoś mi z nim nie po drodze.
Gdy ja byłam w Gdyni, pojawił się nowy pomysł sponsorowania TVPiS. Choć może nie taki nowy... Operatorzy kablówek mają dostarczać Poczcie Polskiej listy swoich abonentów, a Poczta Polska porówna ich listy ze swoimi i ściągnie abonament RTV, od tych którzy go jeszcze nie płacą. Operatorzy oczywiście już lecą, na wyścigi, z tymi listami. Czemu PiS powiela cudze głupie pomysły? Równie głupi i nierealny mogliby chyba wymyślić sami?
Gdy ja byłam w Gdyni, zrobiła się afera ze spektaklem "Klątwa". Znów najbardziej obrażeni są ci, którzy jedynie słyszeli. Ale obrażeni są do tego stopnia, że mój najbliższy teatr chcą wysadzić w powietrze. A prezes Kurski wyrzucił z pracy aktorkę, która w spektaklu wystąpiła. Aktorka co prawda już jakiś czas temu sama pożegnała się z serialem, ale pewnie tym łatwiej było ją zwolnić. 
Gdy ja byłam w Gdyni, Andrzej Duda wyróżnił Wojciecha Wencla nagrodą „Zasłużony dla polszczyzny”. Nagroda miała pewien walor poznawczy, bo dotąd o istnieniu poety Wencla nie wiedziałam. W zasadzie mogłabym bez tej wiedzy żyć, ale widać się nie da. Zadałam więc sobie trud i przeczytałam kilka wierszy laureata. „…a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem…” Chyba się z panem Wenclem różnimy w tym komu i za co dziękujemy. Nie podoba mi się poezja laureata, ale to nic dziwnego. Mój umysł spaczyli swego czasu profesorzy Jerzy Bralczyk i Andrzej Markowski, którzy byli moimi nauczycielami, a dziś protestują przeciwko tej nagrodzie.

Gdy ja byłam w Gdyni, jeszcze sporo się wydarzyło. Gdybym przeceniała swoją osobę, to następnym razem dwa razy bym się zastanowiła przed wyjazdem z domu na dłużej niż jeden dzień.


* Droga nie wybrana

Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej  z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach;

Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że, rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny,

Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem: choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi prowadzą - i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.

Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś  ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną - 
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.

20 komentarzy:

  1. Dużo się działo, ale myślę, że nic nie straciłaś, będąc tam, gdzie byłaś.

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
  2. Był jeszcze pewien pochówek z pompą i aplikacja na santa subita. Ilenko, że też Cię tak nosić musi... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę poczytać uważnie, bo zdaje się, że umknęło mi więcej, niz myslałam:)))

      Usuń
  3. kobietawbarwachjesieni:
    Jestem pod dużym wrażeniem Twojego wpisu i Twojego wiersza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rytm jakby z Asnyka... ale cudne, miłe i odrobinę jesienne.. To się czyta i lubi. Zasłużona dla polskiego słowa to TY. Pięknie i czule i w ogóle nie mam słów. A reszta to te psy co wyją za karawaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, lubiłam niegdyś Asnyka. A i dziś niektórym by się przydał jego pozytywistyczny głos. Bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  5. Ilenko, mam wrażenie, że to jednak nie był najlepszy pomysł z tym wyjazdem do Gdyni; może gdybyś obrała inny kierunek, nie wydarzyłoby się to wszystko?!
    ;)
    A serio - zazdroszczę; co roku obiecuję sobie, że przyjadę nad morze w sezonie zimowym i jak dotąd byłam tylko raz, w zamierzchłej przeszłości.
    Bardzo ładnie pokazałaś swoje spacery:)I odpoczęłaś, jak sądzę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boję się, że każdy kierunek przyniósłby to samo, bo spuścić tę dzieciarnię na moment z z oka...:)))
      Wyjazd polecam, ale jednak taki jak mój, czyli do sporego miasta. Gdy pada lub zbyt bardzo wieje, można uciec do kina czy do muzeum. Nie udało mi się, niestety, odwiedzić gdyńskiego Akwarium. Zrobiłam nawet podejście, ale było tyle dzieciarni, że odpuściłam. Miałam wrócić później, ale poszłam do kina i zrobiło się za późno. A wizytę odłożyłam na ostatni dzień - była najgorsza pogoda.

      Usuń
    2. W Akwarium tez nie byłam; miewam okazje co roku, ale w czasie wakacji, sama rozumiesz, nie lubię w tłumie;(

      Usuń
    3. Rozumiem, bo mnie właśnie tłum wypłoszył. Przy szatni była kartka: brak wolnych miejsc. Powiedziałam: O! Nie! I wyszłam.
      A tak na marginesie, to bardzo lubię Gdynię. Kiedyś marzyłam, żeby tam zamieszkać. Ja chyba lubię symetrie i porządek i to stąd. Te proste ulice przecinając się pod kątem prostym... Super miasto. Musze częściej zaglądać.

      Usuń
    4. Przyznam, że Gdynię znam bardzo słabo, zawsze tylko Gdańsk i Gdańsk; muszę w tym roku to nadrobić, poczułam się zachęcona, dzięki:)

      Usuń
    5. A ja własnie zawsze Gdynia. Gdańsk jest dla mnie za ciemny. Lubię Gdańsk, ale raczej na krótkie wizyty. Sopot, wiadomo, ścisk, tłok. gwar. A Gdynia jest cudna. No i ta promenada nadmorska...

      Usuń
  6. Tam spacerowałaś, tu galopada wydarzeń. Miło się ogląda Twoje zdjęcia. Taki wyjazd ma sens- to prawdziwe oderwanie w stronę tego, co piękne i ważne.
    Ale dobrze, że już jesteś! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę, że każdy rodzaj ucieczki od tego wariatkowa ma sens. Twój brydż może okazać się ucieczką skuteczniejszą.

      Usuń
  7. Ilenko piękne zdjęcia. Zachwycił mnie pomnik marzyciela :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten pomnik jest bardzo niepozorny i znajduje się kawałek od brzegu. Tak naprawdę to trzeba wiedzieć, że on tam jest, żeby go zauważyć. Ale rzeczywiście niezwykle urokliwy.

      Usuń
  8. Jadac na taki wspaniały reset, nie zakładałaś chyba podglądania naszego "super ciekawego" życia politycznego, prawda?
    Zresztą, te zdjęcia piękne chwil uchwyconych, o tym świadczą! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zerkałam jedynie do internetu, ale bez przesadnego zainteresowania:)))

      Usuń