wtorek, 14 lutego 2017

O święty Walenty...

Walentynki. Może i święto handlowców. Nie zmienia to jednak faktu, że miło dziś było widzieć w sklepie ludzi robiący zakupy na romantyczną kolację. I kwiaty miały spore wzięcie. Żyjemy tak wieloma sprawami, tyle różnych problemów nas pochłania, ale czy nie jest tak, choćby nie wiem jak banalnie to brzmiało, że miłość jednak jest najważniejsza? Nawet jeśli zakochanie to stan ograniczonej poczytalności umysłowej, jak twierdzą niektórzy naukowcy. Czy jest wśród nas ktoś, kto nigdy nie kochał? 
Na pamiątkę moich dziecięco-młodzieńczo-dojrzałych miłości postanowiłam przywołać je wierszami i piosenkami, które im towarzyszyły.

Szukam cię - a gdy cię widzę,
udaję, że cię nie widzę.
Kocham cię - a gdy cię spotkam,
udaję, że cię nie kocham.
Zginę przez ciebie - nim zginę,
krzyknę, że ginę przypadkiem...



Już tamci się rozjechali,
a czemu oni zostali
i tak się ciągle trzymają za ręce?
Jeszcze oboje tacy młodzi,
ale one smutna i on smutny chodzi,
jakby tu mieli nie wrócić więcej.
Ona już sobie ust nie maluje,
on pisze listy i płacze;
wieczorem snują się koło domu,
gryzą ich jakieś rozpacze.
A przyjechali tacy szczęśliwi,
on rano łowił ryby, ona czytała
i nagle jakby ktoś im życie pokrzywił,
w sercach siejąc trwogę i hałas.
Teraz wz dłuż ścian pełnych miniatur
błądzą, obcy całemu światu —
o, czemu nie wracają, gdy im urlop minął!
On czasem klęknie na kolanach,
jakby chciał jej powiedzieć: „Przebacz mi kochana”,
ale milczy i łzy mu płyną.
Powiedziała wczoraj ciotka, ta wysoka,
że się pewnie przestali kochać…
spójrzcie! schodzą ku jezioru z pochyłości.
Jeśli diabeł im to zrobił na złość,
Ty im, Boże, serca znowu zazłoć,
bo jakże dzisiaj żyć bez miłości!


Nie widziałam cię już od miesiąca
I nic. Jestem może bledsza,
Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
Lecz widać można żyć bez powietrza! 


W rozdzieleniu od siebie
ty czekasz mnie
na końcu mojego czekania na ciebie
tam gdzie kończy się twoje czekanie tam jestem.


O dzięki Ci niepamięci, że zabrałaś wszystkie rozedrgania, wszystkie kłótnie, wszystkie lęki, a zostawiłaś jedynie miłe wspomnienia. Przez całe życie zaspokajałam ciekawość. W uczuciach również. Mocno przez to po głowie dostawałam, ale chyba nie byłabym w stanie zrezygnować z żadnego mojego życiowego błędu. 

20 komentarzy:

  1. Bardzo chciałam kultywować to "kapitalistyczne" święto, bo uważałam, że warto krzewić na naszym ponurym gruncie wszystko to, co pozwoli się uśmiechnąć,być miłym, radosnym, beztroskim - przynajmniej przez ten jeden dzień. Skutecznie mi te pomysły wybito z głowy i choć nadal myślę to samo, spasowałam- i już nie krzewię idei Walentynek. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz sama sobie robić walentynki. A święto jasne, że kapitalistyczne, ale czy któreś ze świąt nie jest teraz takie? Dla mnie ono może istnieć, ale równie dobrze może go nie być. Na pewno jednak krzywdy nikomu nie robi. I to juz jest plus.

      Usuń
  2. Niby to miłe święto, ale dla mnie sztuczne, nie lubiłam i nie lubię, na szczęście nie muszę, a młodzi niech sobie robią co chcą i inni starzy, jak lubią:) Tylko ten komercyjny hałas, który czy chcę czy nie, dociera do mnie i drażni bardziej niż około świąteczny:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy nam się to podoba, czy nie walentynki są faktem. Może i głupie święto, ale jesli pozwala choćby tylko niektórym odejść od codzienności, to chyba jest jakiś plus? A do tego nie powoduje takiego syfu w sklepach jak wielkie święta:)))

      Usuń
    2. Już się przyzwyczaiłam, ale pamiętam, że początkowo szlag mnie trafiał na taka namolną reklamę walentynek. Pisałam kiedyś (chyba nawet na Twoim starym blogu), że miałam pierwsze walentynki jeszcze w latach studenckich, bo moja ówczesna miłość był anglofilem i 'walentynkował'; był różowy szampan i jakieś prezenty, a wszyscy patrzyli na nas, jak na idiotów:)
      Taak...

      Usuń
    3. "młodzi niech sobie robią co chcą i inni starzy, jak lubią:)"
      Dokladnie. Moja generacja (jak to sie staro czyta, hihi) dorastala i wyrosla bez walentynek.

      Usuń
  3. Kiedyś też podchodziłem do tego mocno sceptycznie! A teraz mi to nie wadzi. W końcu dzień radosny w środku zimy jest jak znalazł. No i mam wymowke ze sama sobie kupuje bukiet kwiatów. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I fajnie;) Przy okazji przypomniało mi się, że nasz znajomy nie uznawał święta 8 Marca, a jego żona tak, i nie rozumiał, że czy on lubi czy nie, ona kwiatki powinna dostać. Mam rację?
      :)

      Usuń
    2. Własnie tak to traktuję. A poza tym miło powspominać bynajmniej nie-walentynkowe miłości:)))

      Usuń
    3. 8 marca to była kwintesencja PRL. Ale kwiatek żonie się należał. Jak rajstopy w pracy:)))

      Usuń
    4. Akademie na temat w podstawówce byly the best :D

      Usuń
    5. Ja nigdy nie lubiłam szkolnych akademii.

      Usuń
  4. jesienna:
    Podobno miłość, to najpiękniejsze słowo świata, a więc kochajmy się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Walentynkowanie, to święto niewinne, kto je kultywuje, dla każdego inne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię walentynki. Myślę, że to sympatyczne święto, a wszystko co jest miłe, skłania do uśmiechu warto promować i chyba nie ma znaczenia skąd pochodzi. Bardzo było mi miło poczytać te wiersze, które zacytowałaś Ilenko :)) Wprawdzie wpadłam tu spóźniona, ale powiało romantyzmem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały, romantyczny jakże osobisty i uczuciowy wpis. Masz to samo co ja, pamiętasz tylko to co piękne i miłe, i dobre. Ja bym co nieco naprawił u łobuza, ale ogólnie tak mogę to przeżyć jeszcze raz, tylko czy reinkarnacja przewiduje, że to co w głowie teraz odezwie się potem nie tylko czkawką?. Ludzie pozytywni żyją dłużej i weselej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To są naczynia połączone. Jedno ruszysz, to wszystko inne się posypie. Nie warto byłoby wiec nic w życiu zmieniać. Tak na wszelki wypadek:)))

      Usuń