piątek, 24 marca 2017

Bieszczady

Spędziłam kilka dni w Bieszczadach. Było cudownie! Na komentarze odpowiem jutro. I jutro napiszę coś więcej. Na razie parę foto-wspomnień:



Dotarłam tam, gdzie kończą się drogi.

Widziałam drwali przy pracy.



Jeździłam po lasach fajnym samochodzikiem (nie ja prowadziłam)


Patrzyłam jak robi się węgiel na grill.


Podziwiałam widoki.


Spacerowałam wśród porannych mgieł.



20 komentarzy:

  1. O jak pieknie. Tak inaczej. Szczególnie podoba mi sie ta konczaca sie droga, tez niedaleko u nas taki "koniec swiata" jest, mój syn kiedys w to naprawde wierzyl ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to koniec cywilizacji i początek normalnego świata:)))

      Usuń
  2. Trochę zazdroszczę, ale już wkrótce, no może jeszcze trochę i wyruszam. Bywam w tych okolicach od dawna niemal co roku. Choć już nie pędzę do Ustrzyk, czy Cisnej, dziś preferuję bardziej Iwonicz, Rymanów, skansen w Sanoku... Lubię czasem podglądać sarny, zabawy młodych lisów, mam taki las, gdzie można zaczaić się z aparatem. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie dziwię się. Beskid Niski jest dziś tym, czym były Bieszczady w latach 70. czy 80. Teraz w Bieszczadach zdecydowanie za dużo ludzi. I schody na Tarnicę! Ja też stawiam na Beskid Niski.

      Usuń
  3. Pięknie tam mialas!Aż Ci troszeczkę zawiszczam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie! Byłam w Bieszczadach bardzo, bardzo dawno temu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja byłam rok temu. Na podobny wyjeździe. I wtedy, i teraz było cudnie.

      Usuń
  5. jesienna:
    Moja córka wyprowadziła się kilka lat temu w Bieszczady i twierdzi, że tam żyje jej się najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiałam z paroma osobami, które tam żyją (jedno od zawsze, inni przyjechali). Wszyscy Bieszczady kochają, ale niektórzy być może będą musieli wyjechać - za chlebem. To bardzo trudny rejon, ciężko tam o pracę.

      Usuń
  6. W Bieszczadach byłem we wrześniu 1958r, 3 tygodnie w okolicach Komańczy. Tama w Solinie była dopiero w budowie. Transport tylko koleją i pieszo. Noclegi na strychu domu, na sianie (4 osoby, 2+2) . Wędrówki piesze, najbardziej zapamiętane: boso, strumykami o brzegach porośniętych leszczyną z dojrzewającymi orzechami. Wieczorami, córka gospodarzy, grała nam na akordeonie popularne piosenki. Drugi raz byłem w Bieszczadach w 1974r, ale objazdowo, samochodem, i to już nie te wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zaczęłam poznawanie Bieszczad właśnie w latach 70. Jeździłam tam na obozy harcerskie, więc warunki mieliśmy spartańskie, a do tego w niektóre dni pracowaliśmy (dzięki temu obóz był za darmo). Cudownie to wspominam, ale prywatnie nie wracam w Bieszczady. Zakochałam się w innych górach - Beskidzie Sądeckim i Niskim.

      Usuń
  7. Piękna wycieczka. Byłam przed laty w Bieszczadach, ale za wiele nie połaziłam, stąd niedosyt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz też nie połaziłam. Tak naprawdę wpadłam tam na chwilę:(((

      Usuń
  8. Ach.
    Na te widoki i poranną mgłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dodajmy, że ta poranna mgła była o świcie, jeszcze przed śniadaniem. Korzystałam i robiłam sobie poranne spacery. Fajnie byłoby gdybym tak miała na co dzień...

      Usuń
  9. Liczyłam, ze coś jeszcze dokładniej opiszesz. Bieszczadów jako takich w zasadzie nie znam, kilkakrotnie przejazdem byłam, jakaś jedna czy dwie wycieczki zbiorowe, to za mało, żeby mieć wyobrażenie. Będzie coś jeszcze?

    no i masz, znowu ta weryfikacja :-(

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespecjalnie mam, co opisywać. To był krótki służbowy wypad. Ot, taki, żeby zrobić parę fotek i wrócić. W środę przyjechaliśmy na miejsce, pojeździłam po Bieszczadach tylko w czwartek, a w piątek już trzeba było zrywać się do powrotnego lotu.

      Usuń