niedziela, 19 marca 2017

Inaczej

W ciągu dość długiego życia nauczyłam się kilku ważnych rzeczy. Na pewno tego, że wszystko mija. Ta świadomość nie sprawia, że nie ulegam czasami silnym emocjom, ale już wiem, że te emocje miną szybciej niż by się wydawało. Mówiąc wprost: już wiem, że nic co mnie spotyka nie jest końcem świata. Ale to nie wszystko. Przez lata odkryłam też to, że życia ma za nic moje wyobrażenia, że choćbym nie wiem, jak kombinowała, to i tak będzie inaczej. W ważnych rzeczach i w drobiazgach.
Kiedyś rzuciłam palenie. Nawet po kilku latach nie pozwalałam sobie na to, żeby zapalić, bo czułam, że jeden papieros i wrócę do nałogu. Myślałam, że będzie tak: Najpierw się krztuszę od dymu, ale potem czuję potrzebę palenia. No i stało się tak, że mieliśmy jakąś bardzo trudną sytuację w pracy, poszliśmy na piwo, trochę wypiliśmy, a ja się złamałam. Wypaliłam dwa papierosy. Już pierwszy wszedł we mnie jak w masło. Natomiast następnego dnia marzyłam o czymś w rodzaju szczotki do mycia butelek, bym mogła się wyczyścić w środku. Po prostu było inaczej niż myślałam.
Gdy uczyłam się jeździć samochodem, najbardziej bałam się tego, że będę panikować, że odlecę, gdy ktoś zatrąbi na mnie klaksonem i że w ogóle zjedzą mnie za kierownicą nerwy. Gdy dostałam prawo jazdy i zaczęłam jeździć, popełniałam wiele błędów doprowadzając pewnie do białej gorączki niektórych kierowców. To akurat nie robiło na mnie najmniejszego wrażenia. Najmniejszego! Znów było inaczej niż sobie wyobrażałam.
Dziś na gazeta.pl przeczytałam artykuł o 40-latkach. Tekst robi wrażenie materiału o tym jak wyobraża sobie życie po 40-tce kobieta po 30-tce. Podejrzewam autorkę o jedną wielką ściemę, ale nawet gdyby to nie była ściema, to nawet reportaże są jednak pewna wizją świata autora. W tym wypadku nawet zdjęcia musiały budzić uśmiech politowania, bo przedstawiały agencyjne modelki 60+. A tak na marginesie, to jak ja wyobrażałam sobie życie po 40-tce? Mniej więcej tak jak wyobrażałam sobie w podstawówce 2000. rok. Inaczej.
Inne też niż sobie wyobrażamy są zwykle motywy działania innych ludzi. Inne konsekwencje naszych błędów. Dla ilu osób największym szczęściem okazywało się największe nieszczęście?
I tylko szkoda, że nie wiedziałam tego ćwierć wieku temu.
Muzycznie polećmy czymś nieco nowszym.


10 komentarzy:

  1. Też czytałam ten artykuł, i wydał mi się.... jakiś, takiś! Naciągany? W każdym bądź razie zawsze jest tak, że człowiek nigdy nie może tak do końca spodziewać się oczywistości w swoich postępowaniach. Bo to po prostu tak nie działa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie ten ten to wyobrażenia autorki. Może i takie miałam, gdy była po 30-tce? Najwyraźniej jednak w redakcji gazeta.pl osób 40+ już nie uświadczysz, skoro to puścili.

      Usuń
  2. Artykulu co prawda nie znam, ale ten moment, gdy czlowiek uswiadomi sobie, ze niezaleznie, co go spotka, konca swiata z tego nie bedzie, jest nieslychanie... wyzwalajacy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozostaje nam zatem wyobrazić sobie życie po 70 -ce.

    OdpowiedzUsuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    A może od razu lepiej sobie wyobrazić życie po 80-tce, albo po 90-tce.Ja już sobie odpuściłam wyobrażanie sobie przyszłości. Żyję dniem dzisiejszym. A wyobrażeniami nie wybiegam już zbyt daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i własnie o tym jest ten post. Może po prostu niejasno się ostatnio wyrażam.

      Usuń
  5. Każdy etap życia rozczarowuje albo budzi nadzieję- to chyba bardziej zależy od osobowości niż od jakichś ogólnych praw...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest i trzecia opcja, która mi towarzyszy: zaskakuje. Może to tylko ja tak mam, że nie potrafię przewidzieć jak to będzie, gdy...?

      Usuń