środa, 5 kwietnia 2017

Pępkocentryzm

W czasach gdy maniakalnie wręcz chodziłam po górach, najczęstszym tekstem, który słyszałam od różnych ludzi było: - A nie boi się pani tak sama chodzić? Byłam do tego tak przyzwyczajona, że nawet jakoś specjalnie nie reagowałam albo reagowałam spokojnie. Tak się jednak złożyło, że ostatnio coś o górach wspomniałam w towarzystwie stosunkowo obcych sobie ludzi i znów padło: - Nie boisz się sama...? A najgorsze, że pytająca osoba nie dała się zbyt łatwo zbyć. I stało się. Wkurzyła mnie i ją po prostu pogoniłam. Wtedy zaczęło się tłumaczenie, czemu ona tak się dziwi. - Ja oceniam wszystko ze swojego punktu widzenia, bo przecież innego nie znam - powiedziała. - Ale wiesz, że nie jesteś pępkiem świata? - odwarknęłam. I mam dzięki temu jedną potencjalną koleżankę mniej. Co akurat w tym konkretnym przypadku zdaje się jest plusem.
Dziś natomiast zaliczyłam jedną z bardziej bzdurnych dyskusji na Facebooku. Chodziło o to, że "Wysokie Obcasy" uznały Natalię Przybysz za Superbohaterkę, cokolwiek by to nie znaczyło. Znajoma była oburzona tym faktem. Bo co to za superbohaterstwo przyznać się do aborcji? Akurat moim zdaniem przyznanie się do tego w Polsce jest jakimś wyczynem. Chyba nawet brawurą. Nie wiem, czy ja akurat wyróżniałabym akurat tę osobę i akurat za to, ale odwagę doceniam. W każdym razie zwróciłam uwagę, że wbrew obiegowym opiniom, dla części kobiet aborcja nie jest traumą i nie wiąże się z zabijaniem. A przyznanie się do tego, że po aborcji nie trzeba było przez pięć lat chodzić do psychoanalityka to już mega wyczyn. Koleżanka wyjaśniła, że ona jednak myśli inaczej: Pewnie dlatego że dla mnie ciąża i wszystko co się z tym wiąże jest czym innym niż dla Natalii Przybysz i tylko dla niej. Następnie dość radykalnie zakończyła dyskusję. Pewnie i dobrze. Cóż jednak oznacza zacytowane zdanie? Moja koleżanka uznała, że tak jak ona myślą wszystkie kobiety z wyjątkiem Natalii Przybysz. Bo koleżanka też ocenia wszystko ze swojego punktu widzenia, bo przecież innego nie zna.
Przyznam, że to pojmowanie świata z jedynej słusznej, bo swojej perspektywy, bardzo mnie męczy. Ukułam nawet kiedyś własne określenie tego zjawiska: pępkocentryzm. I nie chodzi mi bynajmniej o to, że ludzie, którzy tak postrzegają świat nigdy nie mają racji. Ależ mają! I to może nawet nie tak rzadko. Częściej jednak by mieli, gdyby czasami spojrzeli na świat oczami innych.
W kąciku muzycznym coś starego i nowego:)))) 



P.S. Wiem, że rzadko zamieszczam nowe posty, że z opóźnieniem komentuję Wasze wpisy. Przepraszam, zwłaszcza, że nie mam dobrego wytłumaczenie - nastąpiło zmęczenie materiału. pomysłów na nowe teksty mi nie brakuje, sensu jednak w tym widz coraz mniej.

33 komentarze:

  1. Tak już jest, że człowiek patrzy na świat swoimi oczami i chyba jest to wytłumaczalne. Co prawda jest powiedzenie,że dobrze pochodzić w cudzych butach, żeby usiłować zrozumieć innego, ale to trudna sztuka i rzadko się udaje /może wśród buddystów?.../
    A co do częstotliwości pisania- też zauważyłam, że blogosfera jakby przygasała... Może wyczerpuje się ta forma komunikacji?... Nie wiem. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mało prawdopodobne, że w pełni zrozumiemy innego człowieka, ale próbowanie stawiania się w czyjejś sytuacji nie jest niemożliwe. Choć być może ja w tym momencie wykazuję się pępkocentryzmem. Bo dla mnie to nie dość że nie jest niemożliwe, to jest to niemal konieczne, jeśli mam zyć wśród innych ludzi i wypowiadać się o innych ludziach. Z tym że jestem dobrze zsocjalizowaną jedynaczką, więc mam to niemal wrodzone:)))
      Zaś co do blogów, to pewne ich funkcje przejęły portale społecznościowe, które na dodatek są o wiele łatwiejsze i szybsze w obsłudze. Blogi się mocno profesjonalizują. Mam wrażenie, że my tu jesteśmy, żeby zgasić światło.

      Usuń
    2. Oj tam od razu, przygasa. pamietniki w tej czy innej formie zawsze istniec beda. Wczuc sie w innego czlowieka? To jest zawsze próba, ze swojego punktu widzenia. Empatie tez odczuwamy, ale to w sumie wszystko, co mozemy drugiemu zaoferowac. Czasami i milosc nie wystarcza, aby "zrozumiec".

      Usuń
    3. Oczywiście, że blogi będą istniały jeszcze długo. W szczątkowej formie. Tak dziś jeszcze pewnie istnieją czaty. W wirtualnym świecie zmiany następują dość szybko.

      Usuń
  2. Wytłumaczenie dobre jak każde inne, już dawno zresztą zauważono, iż każde, nawet najbardziej trywialne wytłumaczenie (typu: Czy wpuści mnie Pan do kolejki bo bardzo chciałbym być szybciej obsłużony? itp.) wywołuje lepszy efekt niż żadne (Czy wpuści mnie Pan do kolejki?). A do pisania zachęcam, bo nie znam innych blogów tak bardzo przystających poglądmi do moich :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, z tymi poglądami to rzeczywiście problem. Ja przyznam, że czuję się coraz bardziej osamotniona. Tu się zresztą tez kłania mój pępkocentryzm, bo czasami wydaje mi się, że przecież sprawy wokół są tak oczywiste, że każdy powinien myśleć jak ja:))) Nie chcę na razie kończyc pisania, mam po prostu problem z motywacją:(((

      Usuń
  3. A wiesz, ten Twój pępkocentryzm można też zauważyć w podejściu do pisania blogów przez wielu blogerów. Chodzi mi o to, że wiele osób pisząc oczekuje komentowania, odwiedzin, dużej liczby wejść, ale sami z siebie nie wiele dają, to znaczy raczej nie są zainteresowani tym, co piszą inni, ci właśnie u nich komentujący. Czyli co? Sądzą, że piszą tak mądrze i genialnie, że i tak należy im się zainteresowania, nawet jeśli nie stać ich na wzajemność? Chyba powinno to wyglądać bardziej jak rozmowa: raz mówisz Ty, raz ja, na swoich blogach i odnosimy się do siebie wzajemnie, komentujemy wzajemnie tak, jak reagowalibyśmy w rozmowie. Dziwi mnie to czasami, ale może to taki blogowy odpowiednik tego, o czym piszesz: zainteresowania tylko swoim punktem widzenia?

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może jednak ci autorzy wcale nie oczekują dużego zainteresowania? Od lat prowadzę różne blogi. Bywały okresy, kiedy bardzo mi zależało na dużym zainteresowaniu. Szybko wtedy odkryłam, że osiąga się to właśnie m.in. przez odwiedzanie i komentowanie jak największej liczby blogów. Takie zachowanie powoduje, że ktoś choćby z ciekawości do nas zagląda i jeśli go zainteresuje to, co robimy, to zostaje. Jakoś trzeba ten swój blog reklamować.
      Obecnie podchodzę do blogów nieco inaczej. Co miałam osiągnąć osiągnęłam, z grubsza wiem, ile jest warte to, czego nie osiągnęłam i piszę dla siebie i dla osób, które chcą to czytać. Wiem, że nie wszyscy, którzy mnie odwiedzają zostawiają komentarze, nie u każdego ja zostawiam - cóż mogę napisać na specjalistycznym blogu? Oglądam, podziwiam i tyle:)))) Jeśli ktoś prowadzi podobny blog do mojego, jeśli ja zostawiam u niego kilka komentarzy, a on u mnie nigdy (choć gdzie indziej komentuje), odbieram to jako sygnał, że sympatia jest jednostronna i wyrzucam blog z mojej listy. Bez żalu do kogokolwiek, gdyż mam świadomość, że niektóre moje poglądy mogą ludzi razić, sposób wypowiadania się również, a jest tyle innych blogów... W każdym razie bardzo różnie to bywa.

      Usuń
    2. No to ja coś w kwestii blogów, bo już dawno miałam zamiar napisać. Przede wszystkim bardzo lubię czytać Twoje teksty, chociaż rzadko się odzywam, ale ja już tak mam, że nie jestem gadułą netową i na siłę tego nie zmienię.
      Zawsze jest mi strasznie smutno, kiedy na jakimś blogu, który lubię i czytuję od lat, widzę takie przemyślenia - że blogowanie nie ma sensu, bo mało kto komentuje i że na pewno tematyka bloga przestała być interesująca. A to zupełnie nie tak.
      Jedną z przyczyn sama już wymieniłaś - trudno pisać coś sensownego w dziedzinie, o której się wie niewiele. Przykładem z mojego podwórka są techniki plastyczne, które znam z czystej teorii i mogę najwyżej napisać jakieś słodkie ple-ple, że śliczne prace. A paplania bez treści jakoś nie lubię (tak samo jak Ty, jak zauważyłam :) ).
      A z drugiej strony, jak ktoś chce mieć dużo komentarzy, to są bardziej skuteczne dziedziny blogowania ;-)
      Bloga "lajfstajlowego" np. można pisać - tu trochę szmatek, tu trochę błyskotek, tu modna dietka, trochę dzieci, mieszkanko, a tu jakiś nośny/lekko kontrowersyjny półplotkarski temacik, do tego śliczne foteczki (no, tu się trzeba solidnie przyłożyć, jeśli to mają być własne, a nie z sieci). Bloga kosmetycznego, bloga kulinarnego (i znowu: najpierw dobre, sugestywne zdjęcia, przepis tak naprawdę jest drugorzędny). Autorki (rzadziej autorzy) tych blogów przeważnie mocno "siedzą" w danym temacie, ale już same dziedziny są mało hermetyczne. Można to zresztą ocenić po liczbie obserwatorów - polecam takie ćwiczenie ;-)
      A poza tym ja (pępkocentryzm ;-) )często mam tak, że czytam, ale w danym momencie brakuje mi energii na podjęcie interakcji z autorem, z różnych przyczyn, czasem to zwykłe zmęczenie, czasem deprecha, a czasem chory kot. Albo czytam z telefonu, w autobusie, wysiadam i jestem poza blogosferą. A potem pojawia się nowy post, a tamten gdzieś umknął - taka proza, żadnych głębszych podtekstów.
      W każdym razie było mi bardzo miło, kiedy odezwałaś się u mnie na blogu, tym bardziej, że wiem, jak bardzo hermetyczną dziedzinę ostatnio reprezentuję i naprawdę nawet dziewiarkom trudno się odnieść do tego, co robię ;-)
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
    3. To nie tak! Ja akurat nie dlatego rzadko piszę, że mało osób komentuje. Zmęczenie czuję w sobie Może to przejściowe, a może szukam czegoś innego? A może po prostu przednówek dał mi się we znaki. Powiązanie mojego pępkocentryzmu z blogami to nie mój pomysł i nie mój problem.
      Lubię Twój blog, chętnie patrzę na czary, którymi zmieniasz włóczki w małe cuda i też się na ten temat nie rozpisuję. Oglądam każdy post, ale mogę tylko oglądać:(((

      Usuń
    4. Ilenko, oglądaj, ciesz oczy i to naprawdę wystarczy :)
      Zmęczenie, odpływy, przerwy, nabieranie dystansu czy jak tam zwał, to chyba normalne zjawisko, jeśli to, co robimy, ma być autentyczne. Czasem trzeba po prostu przeczekać. Jeśli będą tacy, którzy w tym czasie zapomną, odejdą - trudno, ich potrzeby też się zmieniają, a być może pojawią się inni?
      Na pewno felietony na blogu to zupełnie inne zjawisko, niż szybkie notki "z duchem czasu" (niedawno przeczytałam takie wytłumaczenie osoby, która zamknęła bloga i przeniosła się na insta). Moje podejście do bloga? Potencjalny czytelniku, jeśli przychodzisz do mnie (do mnie - to kluczowe), to zaakceptuj tempo, formę, konieczność zatrzymania się na chwilę, uważności. Jeśli nie masz takiej potrzeby - widocznie moja forma przekazu nie jest dla Ciebie. Ty masz swój wybór, ja swój.
      A wracając do komentarzy - nie wiem, czy zdobędę się na komentarz pod Twoim najnowszym postem, chociaż przemyślenia na ten temat towarzyszą mi od lat i wiążą z bolesnymi wspomnieniami. I tak to też czasem działa, przynajmniej u niektórych - jeśli czytany tekst wywołuje zbyt wiele emocji, czasem zostawiamy je dla siebie.

      Usuń
  4. jesienna:
    Myślę, że każdy człowiek jest jednostką niepowtarzalną. Inny człowiek wypowiedzi i zachowania swojego bliźniego odbiera poprzez to, jak go widzi, co od niego słyszy i jak sam człowieka ocenia. Nie bez znaczenia są też krążące w środowisku różne opinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy czasami odrobina wysiłku i wyobraźni, żeby jednak kogoś zrozumieć. Łatwo nam się ocenia górników palących opony, ale czasami można wysilić się i spróbować pomyśleć o tym, co skłania ich do takiego zachowania. Wielu młodych ludzi ma dziś poglądy nacjonalistyczne. Czemu? Co ich do tych poglądów zaprowadziło? W każdej sytuacji próba zrozumienia jest bezcenna.

      Usuń
  5. Ilenko bardzo podoba mi się Twój wpis. Bardzo jest zgodny z moim pępkocentryzmem:) tzn miałam na myśli 'widzeniem świata'. Nazywam to na mój użytek "chorzy na jawiemlepiej". Pozdrawiam najserdeczniej:)
    Inżynier.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, "jawiemlepiej" to perełka sama w sobie. A najgorsze, że ta choroba jest piekielnie zaraźliwa:(((

      Usuń
  6. Stanowimy miliony osobowości i zrozumienie każdego, staje się coraz bardziej trudne, przy rozwijającym się zasobie informacji, stąd pole do popisu dla pępkocentryzmu. (ładne określenie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale chyba nawet nie ma sensu próbować zrozumieć wszystkich. Wystarczy pochylić się na problemami naszych rozmówców.

      Usuń
  7. Kurczę, ja też wiem lepiej. Na szczęście dla otoczenia jestem za leniwa na to, by wspomnieć o tym głośno.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pępkocentryzm - dobre określenie.
    Widzę dwa tego powody.
    Wolność!!! Jestem wolna/wolny więc wolno mi wszystko. Według mnie to szybko prowadzi do lekceważenia innych ludzi. To znaczy oczywiście tolerujemy ich, im też wszystko wolno. Rezultatem są miliony, milardy(?) jednostek całkowicie zwolnionych z ograniczeń tradycją, kulturą.
    Drugi powód, który wynika według mnie z pierwszego ... zacytuję hasło reklamowe: oferujemy coś tam dla NAJWAŻNIEJSZEJ OSOBY NA ŚWIECIE - dla CIEBIE!
    Oczywiście, że najwazniejsza osoba na świecie nie będzie się przejmować tym co myslą inni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przyznam, że mam bardzo mieszane uczucia wobec mody na dobry egoizm. Mam oczywiście świadomość, że wiele osób lekceważy swoje potrzeby i całkowicie poświęca się np. dla rodziny, co też dobre nie jest. Jednak jest bardzo łatwo o przechył i to chyba ma teraz miejsce. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ludzie zaczynają żyć tylko dla siebie. A z tego nic dobrego nie może wyniknąć.

      Usuń
  9. A ja prawie cale życie wierze w zdrowy egoizm i jakoś nie mam poczucia, że żyję tylko dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Ale masz oczywiście świadomość, że nie da się uogólniać na podstawie doświadczeń jednej osoby. A próba takiego uogólniania to właśnie pępkocentryzm?:)))))

      Usuń
  10. Ilenko ja ostatnio przegrywam walkę z czasem, ale jest kilka blogów, które czytam i nie opuszczam żadnego wpisu (nawet jeśli nie uda mi się na bieżąco, czytam hurtem). W żadnym razie nie rezygnuj z pomysłów na teksty i nie oszczędzaj takim jak ja "paru słów o tamtym i owantym" :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam. Ostatnio jednak staram się też żyć bez włączonego na stałe komputera. Zauważyłam bowiem, że przez internet ucieka mi sporo rzeczy.

      Usuń
  11. Nie umiem chodzić po górach sama, kiedy zdarza mi sie zbytnio odseparować od towarzystwa, czuję się nieswojo. Może to jakiś atawistyczny lęk przed zwierzętami, a może zakodowany przed ludźmi? A może tylko za dużo głupich opowieści się swego czasu naczytałam? Zresztą, w ogóle nie lubię sama, tzn. lubię, ale nie potrafię i żałuję, bo to mnie ogranicza i to bardzo.
    Na Natalię głosowałam i bardzo się cieszę z jej wygranej. Przeraża mnie polskie kołtuństwo, to, że trzeba mieć odwagę, żeby mieć swoje poglądy i swój pomysł na życie. Nie cierpię tego katolicyzmu wszechobecnego, tego utożsamiania z nim polskości, braku tolerancji dla innych, brr....

    PS. Na blogach w ogóle lekka stagnacja, to okresowe zmęczenie materiału, jak mi się zdaje; pozdrawiam z Krakowa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem jedynaczką. Tak się mi życie poukładało, że teraz jestem sama. Dla mnie bycie tylko ze sobą to naturalna sytuacja. Gdy jestem sama w górach, to towarzyszami pewien lęk. Ale to zupełnie inny rodzaj lęku niż ten przed ludźmi czy zwierzętami. Jesteś sama i z każdej strony otacza cię natura, mnóstwo tej natury.
      W temacie aborcji to my niestety mocno się katolicko betonujemy. Dziś mamy sytuację taką, że aborcja traktowana jest jako wielka ludzka tragedia. I na pewno dla niektórych jest, ale dla niektórych to zwykły zabieg. Problem polega o tym że nawet jeśli ktoś się przyzna do aborcji, to w żadnym wypadku nie powinien przyznać się do tego, że nie wpadł potem w depresję. Wrrr!
      Chyba tez muszę wyskoczyć do Krakowa dla złapania innej perspektywy.

      Usuń
  12. Nie uogolniam! Wręcz przeciwnie ! Czasem namawiam innych do tego samego,mając świadomość, że nie zawsze innym po drodze ze mną jest!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam dziesiąt lat i ciągle uczę się słuchać innych ludzi włączając w to najbliższych, często mówię sobie "nie przerywaj", "posłuchaj".
    Lubię słuchać argumentów innych ludzi, czasami coś przyjmuję, czasami nie przyjmuję. Oczywiście nawet w najbliższym otoczeniu mam kilka osób, które nie słuchają tylko mają potrzebę mówienia, ponieważ to rodzina, a rodziny się nie wybiera toleruję.
    Na szczęście znajomych można sobie wybrać, a wtedy fajne są te dyskusje po świt.
    Dyskusji "blogowej" dopiero się uczę. Pisząc post mam często wrażenie, że się wymądrzam ponieważ brak bezpośredniej obecności kontr rozmówcy.
    Myślę, że społeczeństwo wiele by zyskało gdyby dało się przywrócić, mu cechę tolerancji. Tolerancji i współczucia, i pochylenia się nad drugim człowiekiem. Unikam jak ognia ortodoksów w każdym temacie, tak po ludzku to ich się boję, natury mniej bo ona jest czasami bardziej racjonalna i łaskawa niż ludzie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, ze ludzie, którzy nie słuchają innych s raczej bez szans w kwestii próby zrozumienia tych innych. Ostatnio niestety wszystko się bardzo zradykalizowało i podzieliło. Ja w tym akurat upatruje żródła problemów, ale nie mam pomysłu jak to zmienić:(((

      Usuń
  14. zgadzam się, że łatwiej dochodziłoby się do porozumienia gdyby ludzie zawsze potrafili postawić się w sytuacji tej drugiej osoby, co prawda rozumiem kobiety postawione przed takim problemem jak Natalia Przybysz, z drugiej strony jej nie akceptuje. Po prostu wybrałbym inne rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, że własnie o to chodzi. Rozumiesz, ale nie akceptujesz. Na mój rozum to bardzo zdrowe podejście. Trudno, żebyśmy wszystko akceptowali. No i nie o to chodzi!

      Usuń