sobota, 24 czerwca 2017

Ekscentrycy

Był czas, kiedy nosiłam eleganckie buty na wyższych czy niższych obcasach. Mniej lub bardziej niewygodne. Od kilku lat noszę głównie sportowe buty. Nawet gdy mam oficjalne wyjście. I niedawno rozmawiałam na ten temat z koleżanką, która oklejała w pracy plastrami stopy i wyrażała przy tym żal, że do jej sukienki nie pasują żadne adidasy. Ja to oprotestowałam, gdyż uważam, że w roku 2017 adidasy (bądź adidasopodobne) pasują do wszystkiego.
- Niby tak, ale ja zawsze boję to, co ludzie o mnie pomyślą - powiedziała koleżanka.
- O co cię to obchodzi? - zapytałam.
- No wiesz, ja tak nie potrafię.
Fakt, nie potrafi:)))) W pracy cały czas ma problem z tym, że ktoś coś na jej temat powiedział.
Następnego dnia ta sama koleżanka wróciła do tej rozmowy, gdyż po wyjściu z pracy spotkała na ulicy panią w słusznym wieku, z pewną nadwagą, która miała na sobie zieloną obcisłą sukienkę bogato zdobioną cekinami, a na nogach pomarańczowe adidasy.
- Wyglądała śmiesznie.
- Przejmowała się tym?
- A skąd! Wydawała się być bardzo zadowolona z siebie.
- A ty?
- Ja nigdy nie jestem z siebie zadowolona.
- Czyli nie dość, że nie jesteś z siebie zadowolona, to jeszcze masz poobcierane nogi? Ciekawa strategia.
- Niby tak - przyznała koleżanka i zaczęła się śmiać, bo ona jest z tych mądrzejszych.
Przyznam, że musiałam wykonać kiedyś ciężka pracę nad sobą, by zmienić swoje podejście do ludzi wyglądających normalnie inaczej. Zaczęło się od emerytki w stroju Śniegulinki z rosyjskich bajek. Miała różowe paletko poobszywane sztucznych futerkiem, odcięte w pasie. Do tego futerkową czapeczkę. Popatrzyłam na nią i pomyślałam, że totalnie babie odbiło. Następną jednak myślą było, że to może mi odbiło, bo być może kobieta od dziecka marzyła o takim stroju. Tyle że dzieckiem była w PRL i mogła liczyć co najwyżej na zgrzebną kapotkę w "niebrudzącym się" kolorze. Teraz wreszcie marzenie mogła zrealizować. I tak trzymać!
Mniej więcej w tym czasie miałam lekcje angielskiego w okolicach Rotundy i mogłam się napatrzeć do woli na współczesne dzieciaki. Za pierwszym razem byłam nimi zachwycona, bo wszystkie tak fajnie wystylizowane. Za drugim razem zaczęłam mieć pewne podejrzenie. Za trzecim razem nabrałam pewności. To były klony! Jedna stylizacja razy tysiąc. O ileż ciekawsza była moja emerytowana Śniegulinka.
Nie namawiam nikogo na bieganie po ulicy w wieczorowej kiecce i trampkach. Ale zachęcam do większej życzliwości wobec ekscentryków. Tak naprawdę powinniśmy im zazdrościć, bo mają odwagę, której większości z nas brakuje.
Kącik muzyczny zupełnie nie na temat. Jedna z ostatnich i jedna z najpiękniejszych piosenek Leonarda Cohena.




8 komentarzy:

  1. Mam tak samo jak ty ... Mam sporo butów na obcasach a chodże w adidasach, a by się podwyższyć, zakłądam często tenisówki typu creepersy. Jedyny zgrzyt to to, że te bez dodatkowych "ozdóbek" są nieprzyzwoicie drogie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałaś na born2be? Tam są najróżniejsze i całkiem tanio lub nawet nieprzyzwoicie tanio!

      Usuń
  2. jesienna:
    Odkąd mam problemy z nogami nie mam takich problemów z obuwiem. Noszę wyłącznie takie, w których nogi najmniej mi się męczą.
    Natomiast biję się z myślami, co na siebie założyć we wtorek do Warszawy. Mam długa kremową bawełnianą spódnicę. Byłaby dobra. Ale jaką górę założyć, żebym się nie upiekła? Mam sukienkę z czystej wiskozy i mam ochotę potraktować ją jak rodzaj długiej bluzki.Ta sukienka ma różne długości. Jak do tego dołożę szeroki kapelusz z papierowego sznurka, to będę wyglądała nie jak starsza pani, a jak podstarzała Ania z Zielonego Wzgórza. A do tego paskudne, znoszone sandały, bo w innych się zamęczę. Dopiero ludzie będą mieli uciechę. Ale co tam. Ludziom też się coś od życia należy. Choćby uśmiech na czyjś widok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szłam dziś na piechotę do pracy i przyznam, że rożnie było, momentami nieźle wiało, więc z tym spieczeniem się może być jutro różnie.
      Podoba mi się Twoje podejście, że ludziom też się należy uciecha. Mój racjonalizm każe mi jednak wtrącić swoje trzy grosze - tak naprawdę czego byś na siebie nie założyła i tak nie spowoduje zainteresowania. Pani ubranej jak Śniegulinka w ogóle nie pamiętam, ani jak kolor kapot, ani długość, pamiętam tylko moją pracę umysłową, którą ona wywołała.

      Usuń
  3. Z reguły młodzi są otwarci, robią się zrzędliwi na starość. U mnie proces odwrotny: w młodości byłam bardzo zasadnicza, na starość łagodnieję w ocenach a przed śmiercią chyba mnie już nic nie zdziwi! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że to jeden ze stereotypów, które nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości. Młodzi w kwestii wyglądu wcale nie są aż tak bardzo otwarci, zresztą nie tylko wyglądu. W ruchach nacjonalistycznych nie uświadczysz starszych. Z wiekiem człowiek łagodnieje, bo wiele już przeżył, wie że życie nie jest aż tak proste jak to się w młodości wydawało i dlatego podchodzi do wielu spraw na luzie.

      Usuń
  4. Zgadzam się Ilenko w 100%. Myślę, że są jakieś granice modowego poddaństwa. Współczuję takim osobom jak Twoja znajoma.

    Cohen - wspaniały :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona ma całe mnóstwo fobii, zahamowań itp. ale ma tez spory dystans do siebie i dużą inteligencję, więc da się zyć:)))

      Usuń