poniedziałek, 13 listopada 2017

Jesień to kicha

Jesień na zdjęciach jest piękna. Sama mam mnóstwo takich zdjęć, bo właśnie piękno jesieni gnało mnie przez lata w polskie góry. Ile jednak jest tej pięknej jesieni? Jeździłam na jesienne urlopy na przełomie września i października, miałam przez dwa tygodnie piękną pogodę i mogłam podziwiać różnorodne kolory górskich lasów, ale gdy wyjeżdżałam zwykle lało i robiło się posępnie. Spójrzmy prawdzie w oczy - jesień to kicha. Wieje, leje, szaro, ponuro, a do tego jeszcze człowiek się przeziębia. I tak przez najbliższym kilka miesięcy, gdyż polska zima niczym szczególnym się od jesieni nie różni. Poza tymi dwoma czy trzema tygodniami z pięknymi śnieżnymi widoczkami. Z całą pewnością wykrzesam z siebie energię i jeśli tylko będzie biało w któryś weekend, to pojadę do Puszczy Kampinoskiej, a może nawet do Żelazowej Woli. Zrobię ładne zdjęcia, ale za stara jestem, żeby uwierzyć, że stan na zdjęciach jest constans. Nie jest. Biało jest przez jeden dzień, a potem wieje, leje, szaro, ponuro, a do tego jeszcze człowiek się przeziębia.
Czy mają przed sobą taką perspektywę można mieć dobry humor? Bez szans. Nawet witamina D niespecjalnie pomaga, choć wolę nie sprawdzać jak by to było bez tej witaminy.
Jesień jest ponura także z innego powodu. Jesienią ludzie umierają. Od lat obserwuję, że w okolicy Wszystkich Świętych umiera przynajmniej jedna znana osoba. W tym roku mieliśmy prawdziwy wysyp. Mnie najbardziej zabolało odejście Władysława Kowalskiego, ale był on jednym z wielu. Dziś np. zmarła Alina Janowska. Nie dlatego jednak napisałam, że ludzie umierają jesienią, bo umarło kilku aktorów. Napisałam tak, bo najpierw to sprawdziłam. I taka jest prawda. Najwięcej zgonów jest w końcówce roku, przy czym pierwsze miejsce należy się grudniowi, czyli trochę jeszcze przed nami.
Czemu ja o takich sprawach? Bo dopadła mnie jesienna depresja wspomagana tym, że wszystko idzie nie tak jak powinno. Biuro turystyczne, z którym jeżdżę od lat, od prawie dwóch miesięcy nie jest w stanie odpowiedzieć na moją reklamację hotelu, do którego mnie wysłało. Przyjaciółka, która uczestniczyła w bodaj tylko jednej demonstracji antyrządowej, nakrzyczała na mnie, że nie rozumiem, jakie zagrożenie niosą rządy PiS. PiS zaś uważa, że przesadzam w obawach przed rządami PiS, więc czeka mnie lada moment sprawa w sądzie, po której być może przestanę być osobą niekaraną. Mój ojciec jest poważnie chory. Ja nie aż tak bardzo, ale też... A na zewnątrz plucha. Można mieć dobry nastrój?
Na poprawę humoru jedna z moich ulubionych jesiennych piosenek. A tak na marginesie, to jednak te jesienne piosenki lubię najbardziej. Ot, taka ciekawostka.




13 komentarzy:

  1. Nie wiem, jak Cię wesprzeć, bo mnie też wesoło nie jest, ale jakby co- wpadaj: posmęcimy we dwie! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Tyle już o życiu wiem, że wszystko mija, zły nastrój również. Trzeba tylko poczekać do wiosny:))))

      Usuń
  2. Alina Janowska nie żyje? Oj, smutna wiadomość:(

    Ilenko, serio o tej rozprawie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio. I to w bardzo elitarnym gronie, bo to sprawa kilku osób. Z tym ze nie sądzę, żeby mnie skazali, bo z paragrafu, z którego mamy być sądzeni, nie ma przeciwko mnie cienia dowodów. Bardziej więc jestem ciekawa niż się boję.

      Usuń
    2. To ja z ciekawoscia trzymam kciuki i prosze o relacje:)

      Usuń
    3. Oczywiście, masz jak w banku.

      Usuń
  3. Jesien to kicha?
    Jak jesień to się kicha!
    Zwrócę uwagę na zmiane klimatu. Dzieciństwo spędziłem w Kielcach, nie był to górski kurort, ale różnica między jesienia a zima była ogromna.
    Do końca października chodziłem w krótkich spodniach, od Wszystkich Świętyh, w długich.
    Śnieg, gdy spadł na początku grudnia to przepowiadano kaprysną zimę, wiadomo Barbary po lodzie...
    Gdy jednak spadł w połowie grudnia, to trwał do połowy marca. Z ulic znikały furmanki, zastępowały je sanie.
    Tak było zaledwie 65 lat temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście już kichałam, więc może wyczerpałam limit na ten rok:)))
      Zima, którą opisujesz, nie jest zła. Ale to wspomnienia. Teraz mamy nieco inny klimat, a przede wszystkim mamy samochody zamiast sań. W Warszawie piękna zima trwa jeden dzień. Już drugiego dnia śnieg robi się szary, a po tygodniu przypomina hałdy górnicze. To oczywiście w wersji lightowej, czyli gdy jest mroźna zima. Zwykle nie jest mroźna, więc śnieg najpierw robi się szary, a potem zmienia się w błoto:(((

      Usuń
  4. smutny wpis, u mnie inaczej, bo to moja ulubiona pora roku. artdeco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię jesień tylko, gdy zaczyna być jesienią. Od kilku lat zapadam w zimowy letarg i od października czekam na wiosnę:)))

      Usuń
  5. Jesienna:
    To i ja dołączam do tych, co źle znoszą rozchlapaną jesień.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tym większa kicha, jeśli nie mieliśmy praktycznie lata. W maju padał śnieg, w czerwcu lał deszcz a w lipcu i sierpień przez północną Polskę przechodziły tornada. Niestety jestem z Północy i tutaj niestety latem w tym roku się w ogóle nie nacieszyliśmy. Smutne.. tym bardziej że nie wiadomo co przyniesie kolejny rok.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja cieszę się każdą porą roku. Cieszę się, że mogę być, żyć, istnieć. Ziemia jest,jaka jest, nasz klimat jest, jaki jest, lubię go mimo długiej zimo-jesieni. Cudownie jest móc patrzeć z ciepłego, przytulnego i wygodnego domu, jak za oknem pada, wieje, ziębi... Fajnie się wraca do ciepła i kuchennych smaczności. Do ludzi, z którymi można pogadać, posiedzieć, mimo pogody nie najlepszej. Szkoda by mi było czasu na czekanie na radość do wiosny, czy lata, to tak, jakby połowę życia odwiesić na kołek. A każdy dzień to dar, prezent, coś wyjątkowego :)

    OdpowiedzUsuń