Na portalu gazeta.pl zamieszczane są felietony Piotra Skwiecińskiego, prawicowego dziennikarza. Postanowiłam na nie odpowiedzieć. Poniżej moja odpowiedź, którą wysłałam do redakcji portalu.
Dwa felietony, dwie
wypowiedzi skierowane do przeciwników politycznych. Można już pokusić się o
wnioski. Ciekawa jest forma, jaką Pan obrał. Usiłuje Pan przekonać nas, że nie
powinniśmy się bać. Jest jeden problem. To nie my się boimy. Albo inaczej,
nawet jeśli boimy się, to ten strach nas nie paraliżuje. Wystarczy wyjść 10. każdego
miesiąca na Krakowskie Przedmieście. To naprawdę dobry test na to, kto się kogo
boi. Pisze Pan „… polska prawica
kilkakrotnie po 1989 roku przeżywała zbiorowe ataki paniki”. I właśnie to nas
różni, bo, choć pewnie trudno Panu w to uwierzyć, my nie przeżywamy ataków
paniki. My się przede wszystkim martwimy. A jeśli się boimy, to nie tego, czego
Pan się bał, a więc że „niedługo już nas eksterminują”. Fizycznie czy
społecznie, wszystko jedno. Boimy się, że dorobek całego pokolenia zostanie
zmarnowany, boimy się o Polskę, która z podziwianego w Europie kraju staje krajem
nierozumianym i samotnym, który „potyka
się o własne nogi”, że znów Pana zacytuję.
Chce Pan rozbroić nasze
lęki, a kto rozbroi lęki Pana, Pana kolegów i popieranego przez Was
ugrupowania? Przyzna Pan chyba, że trzęsąca się ze strachu partia rządząca to
słabe rozwiązanie dla państwa, które marzy, by być państwem silnym? Nie, nie,
to nie ja twierdzę, że ta partia się boi. Mnie grzeczność nie pozwoliłaby tego wytykać.
To Pana słowa. Przypominam je: „Po co
rządzący zmieniają teraz ordynację? To właśnie trauma roku 2014 (czyli te 18
proc. nieważnych głosów do sejmików) leży u podstaw podejmowanych przez PiS
działań, które mają uniemożliwić sfałszowania wyborów… przeciw PiS-owi.
Naprawdę, to o to chodzi. I naprawdę PiS
się tego boi”. PiS się bał gdy nie miał władzy, PiS się boi, gdy ma
władzę. Co PiS jeszcze musi zrobić, żeby ten strach zniknął? Sam Pan przyznaje,
że rządząca się partia już posunęła się bardzo daleko. „Zgadzam się, że z częścią działań PiS w tej sferze związane są pewne
potencjalne niebezpieczeństwa. Macie prawo ich nie lekceważyć. Weźcie jednak
pod uwagę to, że rozmontowanie zabezpieczeń samo w sobie nie znaczy, iż ryzyko
się zmaterializuje”. Tu już sobie Pan żartuje. Niech mi Pan wyjaśni, po co
rozmontowuje się zabezpieczenia, skoro nie chce się tego wykorzystać? Dla
żartu? Żeby opozycja wyszła na świeże powietrze i dla zdrowia pospacerowała po
Warszawie? Nie jest Pan prawnikiem, ale pewnie wie Pan, że nie trzeba z
pistoletu zabić, żeby trafić do więzienia, wystarczy nim komuś grozić.
Zadał Pan w swoim
tekście kilka interesujących pytań. „Ktoś
poszedł siedzieć za politykę?” Panie redaktorze, dziś to się inaczej
załatwia. Zastrasza się finansowo. Osoby, które protestują (a chyba zgodzimy się,
że demokracja też i na tym polega, że obywatele mają prawo protestować, jeśli robią
to pokojowo), dostają mandaty – 500 zł od łebka, np. za wzniesienie okrzyku „Lech
Wałęsa”. Wysyła się przeciwko protestującym obywatelom tysiące policjantów, a
dodajmy, że jak dotąd żadna, mała czy duża, akcja protestacyjna nie miała
charakteru agresywnego, nikt z protestujących nie używał siły, nikt nie palił
opon, nie wyrywał płytek chodnikowych. Ludzie krzyczą, pojawiają się z
transparentami. Największym jak dotąd „wykroczeniem” jest siadanie na ulicy. „PiS-owska bojówka kogoś pobiła na ulicy?”
Nie, nie bojówka, ale pobicia się zdarzały, zawsze bito przedstawicieli
opozycji, a nie odwrotnie. „Zdelegalizowano
opozycyjną partię?” Jeszcze nie, ale pomysły zdelegalizowania Razem już
były, a posłów opozycji cały czas się zastrasza tym, co się im wyciągnie. „Zamknięto opozycyjną gazetę, portal czy telewizję?” Pamięta Pan
próbę ukarania TVN karą wysokości prawie 1,5 mln zł za relacje wydarzeń w
Sejmie w grudniu 2017 r.? Czy za poprzednich rządów tak traktowano
protestujących? Czy za poprzednich rządów próbowano tak pieniędzmi kneblować
usta mediom?
I na koniec. Idea
szukania porozumienia jest słuszna. Oboje się jednak chyba zgodzimy, że nie
pisze Pan swoich felietonów na gazeta.pl, by powstał choć cień
porozumienia? Bo twierdzenia np. takie, że zaczęliśmy
popadać w paranoję, są zwyczajnie obraźliwe. Zresztą sama forma, w której się
Pan do nas zwraca, jest szalenie odpychająca, traktuje nas Pan z góry, poucza… Ja wciąż wierzę w porozumienie, bo uważam, że po drugiej stronie są
ludzie tacy jak ja. Problem w tym, że właśnie ci na górze, Pana też w to
wliczam, nam na to nie pozwalają.
Ilenko, jak miło, że jesteś.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twoja odpowiedź na felietony pana S. Jeszcze nie zdążyłam zajrzeć na portal gazeta.pl, ale mam nadzieję, że zamieszczą to, co napisałaś (a może to zrobili?).
Dziękuję za miłe słowa. Nie zamieścili i pewnie nie zamieszczą, dlatego wrzuciłam to tu:)))
UsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam, to jest przerażające co oni wyprawiają. Marzę o tym, żeby coś ich wymiotło ze sceny politycznej. W końcu jest nas dużo, ale czy wystarczy?
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieje, że wkrótce ich pożegnamy, bo ten rząd to zakała.
UsuńWitaj Ilenko, myslalam juz, ze zakonczylas blogowanie, tak to jakos zrozumialam. Ciesze sie, ze jestes i ide Cie dolaczyc do listy :)
OdpowiedzUsuńCo do sytuacji, która opisujesz, bez slów, zaiste dziwne rzady w Polsce. Oby do rychlej zmiany.
Zakończyłam. Po prostu wykorzystałam to miejsce, żeby opublikować moją odpowiedź na felieton Piotra Skwiecińskiego.
UsuńO, to szkoda. Ale byc moze, czasami tutaj cos napiszesz- powodów moze byc wiele.
UsuńLucy, dzięki za miłe słowa. Może kiedyś coś napiszę, może kiedyś wrócę.. Dziś czuję, że doszłam do ściany i potrzebne mi nowe rozdanie.
UsuńWeszłam przypadkiem, bo wiedziałam, że przestałaś pisać, a tu taka miła niespodzianka. Pisz, bo piszesz świetnie i trafiasz w samo sedno. Zgadzam się z Tobą co do słowa.Pozdrawiam i wyrażam nadzieję, że jednak przynajmniej od czasu do czasu tu wpadniesz.
OdpowiedzUsuń