poniedziałek, 3 lipca 2017

Narodowy kompleks

Dziś na Wyborczej ukazał się artykuł o wakacjach w polskiej strefie. Nie będę go obficie cytować, bo to nie ma sensu. Sprowadza się on do tego, że Polacy piją na urlopie na umór, nie są ciekawi świata, są za to głośni, no i oczywiście przynoszą wstyd przed całym światem. "Przy płocie polskiej strefy stoi grecka rodzina. Wpatruje się w nas z uważną ciekawością, jak mógł się wpatrywać Lévi-Strauss w Indian z Puszczy Amazońskiej" - pisze autor.
Nie byłam nigdy w polskiej strefie, ale jak Bóg da, to otrę się o nią w tym roku, gdyż w hotelu, który mam zarezerwowany, taka strefa jest - ja za nią nie zapłaciłam, bo na urlopie lubię być wśród obcych i cenię sobie to, że na posiłkach nie rozumiem, o czym inni ludzie mówią.  Byłam za to na kilku zorganizowanych wyjazdach zagranicznych. Mój wniosek jest taki, że Polacy nie zwracają na siebie większej uwagi. Rosjanie dużo piją i są głośni. Jedyna osoba, którą w zeszłym roku zaległa na schodach po nadmiarze alkoholu był Niemiec. Niemcy też zadziwili mnie kiedyś poziomem swoich zabaw - napisać, że ludyczne, to eufemizm.  Moi rodacy nie rzucali się w oczy, choć reprezentowani byli licznie. Pójdę nawet dalej - byli za bardzo wycofani.

Nie jestem fanką przypisywania narodom konkretnych cech. Mam jednak wrażenie, że gdyby chcieć taką cechę przepisać Polakom, to byłby to jeden wielki kompleks wobec świata. Nie mam pojęcia skąd to poczucie niższości się bierze, ale bardzo bije ono po oczach. Na pewno zaś poczucie niższości autora mnie po oczach smagnęło. Bo zaręczam za jedno. Żadna grecka rodzina nie stała i nie patrzyła na polskich turystów jak na dziwowiska. Co najwyżej patrzyła z zazdrością, że ci są na wakacjach, a grecka rodzina jeszcze nie.
I niech mi ktoś powie, co złego jest w fakcie, że ktoś na wakacjach pije alkohol, a może nawet upija się? Co złego jest w głośnej zabawie w kurorcie, gdzie wszyscy się bawią? Komuś przeszkadza? No to trzeba było jechać tam, gdzie jest cicho. Co złego jest w tym, że ludzie nie wykupują wycieczek fakultatywnych? Ja wykupuję prawie wszystkie, więc wiem, ile to kosztuje. Dużo. Zakładam wiec, że nie każdego na to stać. Wydawało mi się, że Brytyjczycy tłumnie odwiedzający Kraków, powinni wybić nam z głów, że poziomem pijackich burd odbiegamy od średniej europejskiej. Okazuje się, że nie wybili, no ale oni są z zagranicy, więc pewnie ich burdy są mniej chamskie od naszych.

Mój apel: Kochani, bawcie się na wakacjach najlepiej jak potraficie, noście skarpety do sandałów, pijcie jak nie żal wam zdrowia, hałasujcie i miejsce w nosie zakompleksionych pismaków. Diabli wiedzą jak długo jeszcze będziemy mogli szaleć po świecie, więc po prostu z tego korzystajcie.
W kąciku muzycznym stara piosenka, ale taka, która natychmiast przenosi nas w inny klimat:




20 komentarzy:

  1. Nie dane mi było urlopować za granicą, więc nie będę rozwijać tematu.Faktem jest, że narodowość nie jest miernikiem jakości zabawy, choć takie stereotypy mocno się zakorzeniły.
    Baw się dobrze na urlopie! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urlop mam we wrześniu i nie wiem, czy pojadę, ale dziękuję.

      Usuń
  2. Nie, nie, kochani nie hałasujcie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, kochani, hałasujcie, jeśli możecie! Niech Was usłyszą!

      Usuń
  3. Trafione w samo sedno. Co roku w sezonie ogórkowym pojawiają się takie artykuły. W każdej nacji trafi się ktoś kto za dużo, za głośno, za bardzo. Samobiczowanie to się chyba nazywa.
    Jak człowiek poczyta, poogląda i się nie daj Wszechwiedzący przejmie to okazuje się, że wypicie wieczorem szklanki piwa kończy się wyrzutami sumienia. Bo najpierw dzieci były małe i gdyby coś się stało to matka pod wpływem. Dzieci pełnoletnie to opieka nad prababcią i gdyby coś się stało to opiekunka pod wpływem....
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, skąd to takie umartwianie się Polaków na własnym punkcie. Sami sobie hodujemy kompleksy. Cieszę się, że myślisz podobnie.

      Usuń
  4. Turyści robią hałas i dlatego nie przepadam za zbiorowym wypoczynkiem. Ale nie zawsze się da. Byłam dwa razy z polskim biurem podróży (w Tunezji i na Krecie) wiec obserwowałam jak pija Polacy. Dużo za dużo. Inni pewnie też. Ale nie z powodu picia byłam zbulwersowana - wycieczki nie należały do drogich, to co dostaliśmy było adekwatne do ceny, a miałam wrażenie że sporo moich współtowarzyszy oczekuje standardu Hiltona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że inny jest dobór grup na objazdówkach, a innych na pobytówkach. Na objazdówkach jakiekolwiek problemy ze strony fochów lub złego zachowania są rzadkością. Na pobytówkach jest rożnie. Nie sądzę jednak, że aż tak źle wypadamy na tle innych. Ja korzystam z biur podróży, bo tak jest najwygodniej, ale potem zawsze uciekam od skupisk i szukam własnych ścieżek. W Krajach arabskich nie jest to niestety łatwe:(((

      Usuń
  5. Typowy artykuł na sezon ogórkowy
    W tym roku byłem na wycieczce w Wietnamie i spytałem miejscowego przewodnika o opinię. Najbardziej narzekał na Francuzów. Potem byli Holendrzy i Niemcy.
    Swoją drogą zgadzam się, ze Polacy są przeczuleni, wydaje im się, że cały świat na nich patrzy. Co o NAS powiedzą?
    To możeby było dobre gdyby każdy odnosił to do siebie, ale wiekszość uważa, że to ktoś inny kompromituje Polskę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poruszyłeś bardzo ważny problem. Nie wiem jak to jest w innych nacjach, ale ja zauważam w swoim otoczeniu porażająco wiele osób, które bardzo przejmują się opinią innych. I co najciekawsze, wcale nie chodzi o opinię wyrażona, ale o taką, która dopiero może paść! Co ludzie powiedzą. Tymczasem w większości przypadków ludzie nic nie mówią, a nawet jak mówią, to po sekundzie zapominają. Bo tak naprawdę nie liczymy się aż tak bardzo w życiu innych:)))

      Usuń
  6. To jeszcze dorzucę stary dowcip. W jakimś lokalu zorganizowali amatorski konkurs męskiego striptizu. Jeden pan zrobił furorę, istotne było, że miał brudne majtki co bardzo rozśmieszyło publiczność. Wygrał, konferansjer pyta: z jakiego kraju pochodzisz?
    Ktoś z publiki woła: Franek! Podaj się za ruskiego!

    OdpowiedzUsuń
  7. Może autor artykułu nie był zagranicą? A może był raz i miał strasznego pecha? Bardzo nie lubię uogólnień, na dodatek krzywdzących. Mogę wypowiadać się na temat Polaków spędzających urlop na Bałkanach, ale nie sądzę, że to jakaś nietypowa grupa. Polacy nie wyróżniają się negatywnie wśród innych turystów. Język polski słyszę w wielu miejscach i naprawdę nie muszę się wstydzić tego, że jestem Polką. Oczywiście turystami są różni ludzie: mądrzy, głupcy, kulturalni i źle wychowani. Zdarzają się jakieś ekscesy, ale dotyczą wszystkich nacji. Tak jak napisałaś Ilenko w pijaństwie i braku kultury królują Rosjanie. Bardzo dużo piją Skandynawowie i Niemcy (może "wyróżniają" się, dlatego, że są w liczebnej czołówce turystów odwiedzających np Bułgarię).
    Zadziwia mnie to, że przebijają się w mediach wypowiedzi osób, które mało wiedzą, wypowiadają się autorytatywnie także na temat państw, w których spędzili zaledwie kilka dni. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam dziś, że podobno Polacy wręcz zalewają Bułgarię. Ja tego akurat nie widziałam, ale z moich obserwacji wynikało, ze Polacy mało ruszają się z hotelu: maja basen, lody za darmo, więc siedzą. Nam brakuje śmiałości, ale trudno, żebyśmy jej mieli w nadmiarze po takich artykułach. Ponieważ znajomość języków jest marna, to ludzie wolą nie wychylać się, żeby się nie ośmieszyć. Nie biorą pod uwagę, że obsługa już widziała i słyszała wszystko i jest zainteresowana zrealizowaniem naszej prośby, a nie oceną komunikatywności:)))

      Usuń
    2. Nie widziałam tegorocznych statystyk, ale to chyba mocno przesadzona informacja. Media poświęcają sporo uwagi turystom, nie spotkałam się z żadnym artykułem potwierdzającym taki fakt. Polacy bywają głównie w letnich kurortach. Nieliczni bywają w górach. Większość nie zna kurortów zimowych.
      Trochę rozumiem, że ci, którzy zapłacili za All Incl. nie chcą tracić posiłków. W efekcie - niewiele czasu mają na wypady. Sama nie uważam, że to dobra forma spędzania urlopu, ale skoro istnieją takie oferty to znaczy, że jest zapotrzebowanie. Może cena wycieczek, może brak śmiałości, a może propozycje biur podróży nie zachęcają do poznania czegoś więcej niż hotelowy basen.
      Wysokich cen wycieczek (w Bułgarii) nie rozumiem, bo nijak mają się do rzeczywistości. Grupowe wypady mogą być naprawdę tanie.

      Usuń
    3. Widzisz, to jest pewnie też tak, że ludzie bardzo boja się obcej waluty. Wydaje im się, że wszystko co w obcej walucie jest szalenie drogie, nie podchodzą do sprawy tak, że przecież w Polsce też wydawaliby pieniądze a to na jakieś atrakcje, a to na wycieczki, a to na jedzenie. No i ten język. Gdy opuszczałam mój hotel, przyjechali nowi Polacy. Ja paru osobom pomagałam w rozmowach z recepcją - a ja wcale nie znam dobrze angielskiego. Polecałam im wzięcie chipu do furtki na plażę (można było iść inną drogą, ale szalenie wydłużało to trasę) i nikt nie wziął - ewidentnie bali się - że zgubią?, że nie oddadzą im kaucji? Inna sprawa, ze rezydenci nie są zbyt zainteresowani przedstawianiem turystom możliwości zwiedzania okolic na własna rękę. Mnie wręcz rezydentka wprowadzała w błąd twierdząc, że na Balczik muszę jechać z Varny.

      Usuń
    4. Zupełnie nie wiem jak biura podróży organizują wycieczki dla wczasowiczów, ale już kilka razy słyszałam w Bułgarii, że tutejsi rezydenci to często przypadkowe, niekompetentne osoby. Nie wiem ile w tym prawdy.
      Trochę nie rozumiem też dlaczego oferty dla Polaków są te same od wielu lat, bo biura podróży z innych państw wprowadzają nowości (ciekawy dojazd, wycieczki nie tylko w kilka stałych miejsc, wycieczki pociągami).
      Cieszę się Ilenko, że byłaś i że Ci się podobało na tym moim końcu świata, no i że udało Ci się coś zobaczyć :)

      Usuń
    5. Mnie się rzeczywiście udało, ale ja jestem dziecko z ADHD i nie mogę usiedzieć na miejscu, więc krążyłam po okolicy i oczywiście wzięłam wszystkie możliwe wycieczki - w końcu raz się żyje. To i tak było za mało, ale mam nadzieje, że kiedyś jeszcze to nadrobię. Ja bym bardzo chciała odwiedzić dolinę róż.

      Usuń
    6. Ilenko, na pewno Ci się uda to kiedyś zorganizować. Tam najlepiej wybrać się w czerwcu (na początku), wtedy kiedy prawie dwa tygodnie jest święto róż. Zobaczyłabyś jak zbierają róże, tańczą i w wielkich kotłach robią powidła z płatków. :) I kukeri pokazują się tam w swoich strasznych maskach :)

      Usuń
    7. Wiem, wiem. Jak byłam we wrześniu, to kombinowałam, żeby wypożyczyć samochód, ale uznałam, że to nie ta pora roku. Ale kiedyś na pewno tam dotrę!

      Usuń