Jako jeden z większych koszmarów dzieciństwa wspominam
spotkania z kombatantami. Odbywały się zwykle na sali gimnastycznej. Było
kilkadziesiąt znudzonych dzieciaków i jakiś dziadek, który niewyraźnie mówił.
Czasem nawet padło ciekawe zdanie, ale rzadko. A poza tym i tak nikt tego nie słuchał.
Bo ile można o wojnie? Myślę, że gdybym
dziś miała naście lat, to odruchem wymiotnym reagowałabym na kombatanckie
wspominki z lat 80. Zresztą tak zareagowałam, gdy podczas protestów
Krzysztof Łoziński z KOD po raz Bóg wie który opowiadał o swojej opozycyjnej
działalności. I gdy grana były piosenka "Wolność kocham i rozumiem". Hit w sam raz dla 20- czy 30-latków.
Ze wszystkich stron docierają do mnie głosy, że młodzi nie
włączają (włączali) się w protesty, bo nie mają pojęcia, czym był PRL i że
trzeba im to uświadamiać. A ja mam pytanie: Po co? Ktoś naprawdę wierzy, że PRL
wróci? Grożą nam rządy autokratyczne, ale nie PRL. Zresztą który PRL? Ten z lat
50. czy ten z lat 70.? Prawda jest taka,
że próbujemy ich ostrzec przed tym, co było, bo nie mamy pojęcia, co będzie. A
oni wiedzą, że my nie wiemy, więc słuchają nas z politowanie. Tak jak my słuchaliśmy
starszych, gdy byliśmy młodzi.
- Mamy kłopot, bo polska scena polityczna jest zdominowana
przez pokolenie 60, powoli już także 70 -latków. Ich perspektywa, ich patrzenie
na świat, ich wspomnienia, ich mołojecka sława sprzed lat, którą chcą się pochwalić
za każdym, gdy pokazują się w przestrzeni publicznej. To dominuje nam debatę i
to jest kłopot. Mamy rok 2017. Wyzwania przed którymi stoimy, problemy przed
którymi stoimy, zagrożenia przed którymi stoimy to są zagrożenia tu i teraz. Nie żyjemy już w świecie, w którym
porozumiewamy się za pomocą powielacza i nielegalnie rozdawanych ulotek –
mówił dziś w TOK FM Adrian Zandberg. Dzieli nas całe pokolenie, ale w pełni się
z nim zgadzam.
My chyba za bardzo martwimy się o młodych. Oni mają inne
priorytety, a przez to inaczej reagują. Jeśli nie zamęczymy ich naszą
martyrologia, to pewnie pokażą, że potrafią bronić naszego miejsca w Europie. A
jeśli jednak nie? No cóż, to tak naprawdę będzie ich strata, już nie nasza.
Dajmy mlodym szanse zbudowania swiata, w jakim chca zyc. Tak chyba to powinno sie odbywac... a jaki sobie ten swiat zbuduja, to zalezy od tego, jake wartosci dostali od nas starych na droge.
OdpowiedzUsuńCo do kombatatntów, juz wtedy frapowala mnie ich stale powiekszajaca sie liczba, która z przyczyn naturalnych powinna przeciez malec ;)
Och, teraz też z każdym rokiem przybywa tych, co walczyli z komuną:)))
UsuńTo oczywiste,że stare repy młodym świata nie urządzą a czy młodym zaufamy, czy nie- to i tak świat urządzą po swojemu i to logiczne, bo będą go urządzać głównie dla siebie i swojego potomstwa /my- piszę o sobie, bo Ty jeszcze jesteś młoda- już tylko będziemy dożywać swojego kresu w ich świecie/. Ale dopóki żyjemy, mamy pełne prawo zabierać głos.
OdpowiedzUsuńNie jestem na tyle młoda, żeby uważać, że toczy się teraz walka o świat, w którym ja będę żyła. Ale to na marginesie.
UsuńA moim ukochanym serialu, czyli "Grze o tron", pada takie zdanie: Wszystko, co słyszymy przed "ale" nie jest ważne (ostatnio tego użyto w mocniejszej formie). Odniosę się więc do tego co po "ale". Każdy ma prawo, a w pewnym stopniu nawet obowiązek zabierać głos w sprawach swojego kraju. Jednak obowiązkiem odchodzącego pokolenia jest pozwolenie młodym decydować. Problemem naszych czasów jest, że wydłużył się wiek życia, a nie idzie za tym poprawa pamięci. Dzisiejsi starzy bardzo często zapominają jak to było, gdy oni byli młodzi. To co ja sobie popisze na blogu, co pokrzyczę na ulicy, jest mniej ważne od tego, na kogo postawię, gdy przyjdzie wybierać, i kogo będę z największą uwagą teraz słuchać. Wygodniej mi iść za moimi rówieśnikami i ludźmi nieco starszymi. Wygoda to jednak zły doradca, gdy trzeba zmieniać świat.
Jest też trochę tak, że wprawdzie obecne zmiany mają na celu całkowite przestawienie świata w którym mają żyć młodzi (wyjście z UE, buforowy, katolicki stan kraj na styku), ale dziś w codziennym życiu dotkliwiej są odczuwalne przez starsze pokolenie. Zmiany w bazie dopiero poczujemy. Zmiany w nadbudowie (radio, teatr, telewizja, prasa) to nasze przyzwyczajenia, więc od razu nas zabolało. Z młodzieżą może być klops. Ciekawe co dalej z wyrokiem TS w sprawie puszczy. Jak pójdziemy w zaparte, nałożą kary. Gdyby można byłoby z tego tytułu zatrzymać dotacje, byłaby niezła jazda. Bo Polexit to byłaby kwestia tygodni
OdpowiedzUsuńObawiam się, że Polexit wisi już nad nami. Ale to tez pewna nadzieja, bo to z całą pewnością uruchomi dwie bardzo silne grupy - rolników i młodzież.
UsuńJa, niestety, nie jestem optymistką. Obawiam się, że dobrze już było i na razie wystarczy. Spokój pozwala mi zachować mój wiek, bo szczęśliwie już ani nie potrzebuję pigułek, ani kariery żadnej nie zrobię, więc nie czekają mnie żadne trudne wybory. Mam jednak świadomość, że starość może być bardzo bolesna:(((
Jesienna:
OdpowiedzUsuńJa bym chciała, żeby młodzi przejęli władzę w swoje ręce.
Mądrzy młodzi.
UsuńNie bardzo rozumiem co to znaczy dać młodym szansę zbudowania świata.
OdpowiedzUsuńJest system demokratyczny czyli rządy większości. Jeśli młodzi chcą budować po swojemu to chyba nikt nie przeszkadza im w zdominowaniu istniejących partii lub w stworzeniu nowych. Niech się łączą i budują (albo burzą przestarzałe).
Dać szansę to głosować na młodych i na nowe partie.
UsuńTo prawda, jaki świat zbudują sobie młodzi, w takim będą żyli. Nie wiem, tylko czy ten świat będzie akurat podobał się starszym. Ale taka kolej rzeczy: zmiana pokoleń. To chyba nie dotyczy tylko polityki. Weźmy nowoczesne technologie, tutaj młodzi zdaje się dawno przejęli stery. Ten sam proces zachodzi w sferze finansów, bankowości. Idąc do banku widzę coraz młodszych pracowników.
OdpowiedzUsuńkolewoczy
Masz racje, tak naprawdę to chyba nigdy świat budowany przez młodych starszym się nie podoba:))) Teraz zmiany następują szybciej, więc łatwiej wypaść z obiegu, ale to tez chyba nie jest wielka tragedia. Moi rodzice internet znają jedynie ze słyszenia, a jednak radzą sobie i nie mają pretensji do świata, że się zmienia. Ot, takie prawa natury.
UsuńDygresja :-) Pod poprzednim wpisem na moim blogu zapytałam, czy możesz podzielić się jakimś łatwym przepisem na zupę z pokrzywy, ale chyba nie widziałaś. Więc tutaj się przypomnę :-) Liczę na coś sprawdzonego, bo nie lubię eksperymentować w ciemno.
UsuńPozdrawiam
kolewoczy
Nie, bo nie robiłam nigdy. Czytałam w internecie i zawsze chciałam spróbować, ale nie mam pokrzyw pod ręką. A jak mam, to nie mam kuchni. Ja natomiast codziennie pije herbate z pokrzywy.
UsuńNo to poczekamy do przyszłego roku, bo przypuszczam, że to jednak trzeba te pokrzywy takie młode mieć, majowe. Ja teraz codziennie piję herbatkę miętowo-rumiankową, bo rośnie mi w ogródku mięta i rumianek :-)
Usuńkolewoczy
Też nieźle. Mnie się marzy właśnie taka świeża pokrzywa. Ale tej akurat jest dużo tam, gdzie jej nie potrzebują:)))
UsuńWłaśnie. To będzie ich strata. Pozdrawiam twardakobieta :)
OdpowiedzUsuń