piątek, 8 grudnia 2017

Kogo nie zapraszamy?

Stało się! Do kawiarni, w której ważnym elementem wystroju są żywe koty, nie mogą wchodzić dzieci. I podobno podniósł się raban, bo to dyskryminacja dzieci. Jakiś czas temu krzyk podniosły feministki, bo jedną z pań wyproszono z barbershopu (tam robią dobrze męskiemu zarostowi). Ich zdaniem był to dowód na dyskryminację kobiet!
Przyznam, że mam mieszane (choć jeszcze nie wstrząśnięte) uczucia.
Na marginesie: Zresztą gdyby to tylko ode mnie zależało, to nie wpuszczałabym dzieci do znacznie większej liczby miejsc, a na pewno nie do kawiarni i restauracji. Jestem zresztą zwolenniczką tego, żeby na tego typu lokalach wywieszano karteczki "przyjazne dzieciom". Byłoby to uczciwe. Ja taki lokal omijam szerokim łukiem, a w tych bez karteczek rodzice mają obowiązek poskramiania swoich pociech, by nie biegały po lokalu, nie krzyczały i by niczym nie rzucały. Ot takie fanaberie starszej pani.
Wróćmy do głównego wątku. Problem jest złożony, zdaje sobie z tego sprawę. Z jednej strony jest dyskryminacja, która z definicji jest zła. Z drugiej wolność wyboru towarzystwa.      
Czy przez to, że nie życzę sobie u kosmetyczki facetów jestem za dyskryminacją mężczyzn?
Czy przez to, że drażnią mnie dzieci biegające po kawiarni jestem za dyskryminacją ludzi z dziećmi?
Czy przez to, że kot służy do zabawy dziecku jestem za dyskryminacją dzieci?
Czy przez to, że nie chcę psa (zwłaszcza sięgającego nosem do pieczywa) w sklepie jestem za dyskryminacją ludzi ze zwierzętami?
Wystarczyłoby niewiele, tylko tyle, żebyśmy szanowali siebie nawzajem i nie byłoby problemu, bo wszelkie zakazy zastępowałoby myślenie i podstawy kultury. Tyle że to utopia. Prawda jest taka, że to szanowanie siebie nawzajem powoli staje się pojęciem archaicznym.

14 komentarzy:

  1. We Wroclawiu jedna z galerii handlowych wprowadzila mozliwosc zakupow z psami. Juz sobie wyobrazam, jak np. mierze buty, a tu mnie traca nosem mily piesek, obok ziaje drugi, trzeci szczeka, czwarty skomle, etc. Juz nie wspomne o swojej alergii na siersc, bo co tam, tak od razu alergenow powietrzu nie wyczuje, moze.
    Czemu to ma sluzyc? Po cholere, przepraszam, ludzie maja chodzic na zakupy ze zwierzetami? I pewnie wiekszosc nie bedzie, ale skoro wolno, to beda i tacy, co przyjda. Pytanie, czy to jest dyskryminacja? Nie, to jest tylko zdrowy rozsadek.
    Popieram zdecydowanie pomysl, zeby na witrynach restauracji czy kawiarni umieszczac informacje, czy jest to miejsce dla dzieci przyjazne, czy dla doroslych:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest chyba respektowanie praw jednostki (np. posiadacza psa, który boi się zostawić czworonoga pod sklepem) kosztem grupy. Ja generalnie jestem w stanie zrozumieć jednostkowe sytuacje. Problem polega na tym, że coraz rzadziej jednostki potrafią zrozumieć grupę. Marnie to widzę na przyszłość.

      Usuń
  2. No właśnie, wystarczyłoby niewiele... Przypomniała mi się sytuacja z panią karmiącą piersią dziecko w restauracji; ona czuła się dyskryminowana; ja miałam bardzo mieszane uczucia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się wtedy bardzo oberwało za krytykę, więc już nie chcę wchodzić w ten temat:))) Powtarzam jednak do znudzenia, że odrobina dobrej woli i wszystko da się załatwić. Coraz częściej jednak dobra wola zastępowana jest żądaniem uznawania swoich praw.

      Usuń
  3. Otwieramy puszkę Pandory (czy jak mówił klasyk z Pandorą)
    wk ... mnie siedzący obok suweren, ale są kluby prywatne, gdzie się płaci składki i są miejsca publiczne. Jak zaczniemy wykluczać - a właśnie to robimy - ze strumyczka zrobimy Niagarę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest rzeczywiście duży problem w społeczeństwie, które coraz częściej nie rozumie pewnych niuansów i staje się coraz bardziej narcystyczne.

      Usuń
  4. Masz rację - przestajemy się liczyć z innymi ludźmi.
    I jeszcze zgadzam się z tym co napisała Ikroopka.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu tak naprawdę jest pies pogrzebany, bo ani kolejne zakazy czy nakazy nie rozwiążą problemu.

      Usuń
  5. http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/7,141635,22753541,czy-matka-z-dzieckiem-jest-kims-lepszym-bo-ma-dziecko-list.html#Czolka3Img

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki za link. Sprawa tej kawiarni mnie zainspirowała.

      Usuń
  6. Kiedyś człowiek intuicyjnie wiedział, co mu wolno a czego robić nie powinien i tylko niekumaci musieli doczytać, żeby nie wchodzić z lodami albo nie wprowadzać psów.
    Mam wrażenie, że właściciele sklepów sami robią sobie kuku nadwyżkami bezsensownej tolerancji, bo więcej klientów stracą niż zyskają- tak mi się przynajmniej wydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ".. właściciele sklepów sami robią sobie kuku..".
      I to byłoby najlepsze, niech sprawdzą na własnej skórze.

      Usuń
    2. Chyba jednak nie wiedzieliśmy intuicyjnie. Całe pokolenia były wychowywane tak, że żyjemy w grupie i należy z grupą się liczyć, że w tej grupie są jednostki słabsze i należy je otoczyć szczególna troską, bo są słabsze, ale tez tworzą grupę. Młotkowano tym ludzi od dziecka i w końcu pewne sprawy stały się nawykowe.

      Usuń