poniedziałek, 27 czerwca 2016

Nie bójcie się światła!

Na pewno gdzieś już tę historię opisałam, więc jeśli dla kogoś się powtarzam, to z góry przepraszam. 
Wiele, wiele lat temu obudziło mnie w nocy jęczenie. Leżałam po ciemku w łóżku i umierałam ze strachu. Jęczenie było wyraźne,  z całą pewnością coś jęczało u mnie w pokoju, a konkretnie w nogach łóżka, i z całą pewnością byłam w domu sama. Nie był to sen, bo zdążyłam już się obudzić i myśleć jasno, o ile oczywiście w takich warunkach myślenie może być jasne. Trochę to trwało, ale w końcu postanowiłam sprawdzić o co chodzi. Przerażona wstałam i zapaliłam światło. Nic się nie wydarzyło, ale jęczenie nadal było słychać. Z tym że w świetle nie było już ono upiorne, a raczej dziwne. Poza tym gdy upewniłam się, że koło mojego łóżka nie stoi żaden upiór, który chce mi zrobić krzywdę, mogłam zacząć badać sytuację. Najpierw stwierdziłam, że jęczenie dochodzi jednak zza ściany, potem, że to w zasadzie nie jęczenie, a raczej żałosne wycie. Wniosek mógł być jeden - coś dolegało spanielowi sąsiadki, który najwyraźniej miał legowisko przy ścianie.
W ten sposób przeszło mi koło nosa spotkanie z duchem. W zamian za to odebrałam jednak ważną życiową lekcję. Na wszystkie strachy świata jest jeden skuteczny sposób - wiedza.
Z dużym opóźnieniem obejrzałam wczoraj film "Motyl. Still Alice". Tak naprawdę nie chciałam go oglądać. W filmie pada kwestia, że ludzie dzielą się na tych, którzy boją się raka i tych, którzy boją się Alzheimera. Bohaterka odpowiada, że wolałaby mieć raka. Zgadzam się z nią. Też wolałabym mieć raka. Dlatego filmy o ludziach chorych na raka łatwiej mi wchodzą. Z filmami takimi jak "Motyl. Still Alice" mam taki problem jak z upiorem w nocy. Paraliżuje mnie strach. Na szczęście jednak jeszcze nigdy strach nie sparaliżował mnie tak, żebym nie była w stanie włączyć światła. Tak więc obejrzałam ten film. Potem natychmiast wrzuciłam do googli pytanie o wczesną diagnostykę, zrobiłam parę testów i choć wyszły nieźle postanowiłam, że jednak pogadam z panią doktor o ewentualnych profesjonalnych badaniach. Żeby wiedzieć. Żeby wiedzieć jak najwcześniej. Bo wiedza to potęga. Życie z Alzheimerem, o którym się wie jest jednak lepsze od życia z Alzheimerem, o którym się nie wie. Poza tym dowiedziałam się z filmu wykształceni ludzi mają większy problem od niewykształconych, bo ich inteligencja utrudnia uchwycenie pierwszych objawów (po prostu potrafią błyskawicznie poradzić sobie z pierwszymi kłopotami).
Historia o Alzheimerze to jeden z wielu przykładów, kiedy warto zapalić światło. Ale przecież nasza rzeczywistość jest pełna rożnych niewiadomych. Brytyjczycy powiedzieli, że chcą wystąpić z Unii. Co teraz? Mamy się bać? Jeśli emocje zamienimy na wiedzę, strach zniknie. Bo trudno się bać, gdy człowiek całą uwagę skupia na rozpatrywaniu rożnych wariantów. Poza tym, gdy na jakiś temat zdobywa wiedzę, to rodzi się w nim też olbrzymia ciekawość i wtedy nawet najgorsze warianty stają się po prostu szalenie interesujące. Badacz cholery nie umiera ze strachu przed cholerą.
W każdej sytuacji lepiej jest zapalić światło i stanąć twarzą w twarz z potworem, niż umierać ze strachu pod kołdrą. I tego Wam życzę w nowym tygodniu.
Zapalajcie światło!
Muzycznie zmiana nastroju. Jest poniedziałek. Czas więc na "Poniedziałkowych dół".

4 komentarze:

  1. Co do Alzheimera - myślę Ilenko, że nie zawsze chce się wiedzieć :(

    Blox robi ostatnio dziwne rzeczy. I mam wrażenie, że pustoszeje. Jak już się Ilenko zadomowisz, to ja poproszę o gadżet "obserwuj bloga przez e-mail" :)
    Skarlet.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj. Potrzebuję kilku dni, żeby zorientować się co i jak, ale myslę, że wkrótce tak się stanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też bym chciała wiedzieć o nowych wpisach, bo czytam z przyjemnością, od dawna.
    Jaki piękny, wiosenny kolorek!
    Pozdrawiam w nowym miejscu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Krystynko, dzięki za miłe słowa. Kolorek rzeczywiście fajny i letni, ale muszę pokombinować, żeby dodać coś od siebie.

    OdpowiedzUsuń