niedziela, 25 września 2016

Po marszu

I po marszu. Podsumowanie: Spore przeziębienie, noga, mimo stabilizatora boli mnie jak diabli, udało mi się zdobyć nieprzyjaciela w szeregach KOD. Ani jednego zdjęcia, mimo aparatu w kieszeni, bo albo się robi zdjęcia, albo pada się na pysk pod koniec marszu byle tylko inni mogli te zdjęcia robić. Satysfakcja z dobrze wykonanej roboty. Krótka pogawędka z Maja Komorowską, potem ważna i przydatna rada od aktorki, uśmiech do księdza Lemańskiego i do Róży Thun. Czyli sukces? Może jutro, dziś dla mnie jest na to jeszcze za wcześnie. Dziś pamiętam, że jakby nie liczyć uczestników to było ich mniej. Dziś pamiętam, że na początku marszu usiłowaliśmy znaleźć ludzi, którzy by nam pomogli w niesieniu bardzo fajnych motyli. Motyle świetnie wyszły na wielu zdjęciach. Uczestnicy marszu nam masowo odmawiali, motywując to tym, że będą mieć zajęte ręce i nie będą mogli robić zdjęć. So nice...
Mam wrażenie, że średnia wieku uczestników marszu się nie zmieniła. To co dzieje się teraz w Polsce dotyczy tak naprawdę młodych ludzi, bo to oni będą ponosić konsekwencje wszelkich zmian. Ja już jakiś czas temu przeszłam z czynnej gry do kibicowania. I tu pojawia się kolejna ciekawa refleksja. Czy naprawdę warto poświęcać własną nogę dla ludzi, którzy to wszystko mają w nosie?

A teraz z innej beczki. - Brytyjczycy są sfrustrowani napływem imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Ale ze względu na zasady politycznej poprawności nie mogą swojej frustracji wyładowywać na tych ludziach, więc okazują ją wobec Polaków, którzy są chrześcijanami, kulturowo tożsamymi Brytyjczykom. Więc wydaje się im, że można ich atakować - powiedział Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji w wywiadzie dla "Naszego Dziennika" (podaję za gazeta.pl). Przyznam, że jestem wzruszona takim tłumaczeniem sprawy. A ja pewnie biorę udział w marszach KOD, bo nie podoba mi się polityka wewnętrzna Chin, ale ponieważ nie chcę być uznana za osobę, która atakuje Chińczyków, atakuję polski rząd. 
Przyznam, że zdarza mi się dochodzić do wniosku, że rząd polski osiągnął dno intelektualnej głupoty. I wtedy odzywa się na przykład minister Błaszczak, który udowadnia, że można szukać dna jeszcze niżej.

Jutro ponoć ukaże się w "Do rzeczy" wywiad z Wojciechem Cejrowskim, m.in. o tym że żołnierze wyklęci walczyliby z KOD. To tak à propos tego dna...

I czas na część artystyczną:



8 komentarzy:

  1. Może to Ty masz rację, patrząc krytycznie, ale jednak wolę swoją głupią nadzieję!
    p.s. Robiłaś te motyle? Byłam blisko, mogłam nieść, ale chyba wiekowo bym nie współgrała... ;((

    OdpowiedzUsuń
  2. Współgrałabyś, ale to dość męczące, zwłaszcza pod koniec marszu. Ja motyli nie robiłam, rozdawałam je - sama wziąć nie mogłam, bo miałam megafon.
    Patrzę krytycznie, bo jestem bliżej. Mamy na FB kolejną burzę. Napiszę o tym dziś na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chcę wierzyć, że jednak większość ludzi nie ma w nosie tego co się dzieje.
    Życzę Ci Ilenko, żeby wszelkie przeziębienia i bóle poszły precz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już jest w miarę OK. Przeziębienie pogoniłam, a noga już tylko trochę pobolewa. Uff!
      Co do ludzi, to większość tak naprawdę ma to w nosie. Zdecydowana większość osób, które znam nie robi nic, nawet nie chodzi na marsze.

      Usuń
  4. Mnie szokuje umiejętność zamykania się w swoich "czterech ścianach", jakby świat poza - nie istniał.
    Jeśli ktoś nie jest za tym co się dzieje, trudno być obojętnym. Na marszach nie każdy może być, ale żeby mieć w nosie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam koleżankę, która "popiera". Nie należy do KOD na FB, bo mogłaby to zobaczyć jej szefowa. Na jednym marszu była - przyjechała rowerem i postała chwilę obok. W ostatnia sobotę była na działce. Takich jak ona jest zdecydowana większość:(((

      Usuń
  5. kobietawbarwachjesieni:
    Na ten temat nie wypada mi się wypowiadać, bo sama nie chodzę na demonstracje ze względu na chore nogi.

    OdpowiedzUsuń