niedziela, 11 czerwca 2017

Trudno robić to, co uważa się za słuszne


Od lat kieruję się zasadą żyj i pozwól żyć, czyli po naszemu róbta, co chceta. I im dłużej żyję, tym moje zrozumienie dla innych jest większe. Jednak, gdy czuję, że ktoś wykorzystuje to, że ktoś chce pozbawić mnie czegoś, co jest dla nie bardzo ważne, to bronię się.
Łatwo jest lajkować różne rzeczy na Facebooku. Łatwo jest iść w weekend na spacer w gronie kilku tysięcy ludzi i nazywać to protestem. Znacznie trudniej jest zrobić coś więcej. 
Wczoraj była kolejna miesięcznica smoleńska, kolejna po wprowadzeniu ustawy, która ma ją chronić i z związku z tym odbierającej prawo innym do demonstrowania.
Na Krakowskim Przedmieściu zjawiło się podobno koło 300 osób popierających Obywateli RP, którzy protestują przeciwko zakazowi manifestowania. Było też mnóstwo policji. Mnóstwo! Cały teren od Placu Zamkowego do Pałacu Prezydenckiego był odgrodzony barierkami, a wzdłuż nich stali rzędem policjanci. Po obu stronach. Przed godz. 20 utworzyliśmy kordon w poprzek ulicy, a gdy policja przystąpiła do akcji, wszyscy usiedliśmy na chodniku.
Czy wiecie, co się czuje, gdy się siedzi na chodniku a na przeciwko siebie ma się setki policjantów? Tylko strach. Potem strach się czuje, gdy się tkwi pod strażą policji, bo niewiadomo, co będzie dalej. Potem czuje się strach, bo wiadomo, że czekają sądy, przesłuchania i diabli wiedzą co jeszcze. Ale najgorszy jest strach, że jeśli wczoraj stało się to co się stało, to znaczy, że naprawdę jest bardzo niedobrze. 
Tak naprawdę najspokojniejszy był ten moment niesienia przez policjantów.

Wczoraj zrobiłam tylko jedną rzecz, za którą powinnam być ukarana. Przejechałam jeden przystanek tramwajowy bez skasowanego biletu. Miałam go w ręku, ale zapomniałam skasować, bo byłam lekko oszołomiona wszystkim, co się działo. Wszystko inne, co robiłam, uważam za słuszne. I zrobiłabym to jeszcze raz. Braku skasowania biletu żałuje i jest mi z tego powodu głupio.

A teraz coś o powodach.

Nie lubię PiS.

Uważam, że w sprawie katastrofy smoleńskiej wszystko już zostało wyjaśnione, a teraz tragedie wykorzystuje się w celach politycznych.

Jestem przeciwna comiesięcznemu cyrkowi w moim mieście. Jeśli Jarosław Kaczyński chce czcić śmierć brata, powinien to robić przy jego grobie lub w miejscu jego śmierci. Na Krakowskim Przedmieściu po katastrofie gromadzili się i zwolennicy PiS, i przeciwnicy. To nie jest miejsce, do którego prawo ma dziś jedna partia.

Ale nie dlatego byłam wczoraj na Krakowskim Przedmieściu. Nie dlatego bojąc się siedziałam na ulicy i patrzyłam na idące w moją stronę oddziały policji. Nie dlatego naraziłam się na sprawę sądową.


Byłam tylko i wyłącznie dlatego, że uważam, że miałam prawo tam i dlatego, że uważam, że nikt nie może mnie tego prawa pozbawiać.

I na koniec. Dziś jeszcze nie doszłam do siebie. Może dlatego z mieszanymi uczuciami odbieram gratulacje, słowa podziwu i rożne pytania. Nie ma czego gratulować, bo naraziłam się na kłopoty. Nie ma czego podziwiać, bo bałam się i tyle.  I wiem jedno, gdyby wczoraj na Krakowskim byli wszyscy, którzy to wydarzenie lajkowali, to wygralibyśmy.

I mała prywata. Tam gdzie trafiłam po zatrzymaniu była pewna aktorka (nie podam nazwiska, bo nie wiem, czy życzyłaby sobie tego). Przytuliła mnie. Bardzo jej za to dziękuję.








24 komentarze:

  1. Ja też tam wczoraj byłam,ale całkiem przez przypadek.Nie chodzę na tego rodzaju ,,imprezy''Chodziłam wtedy kiedy w Polsce była po drugiej stronie milicja i zomo.Przeżyłam stan wojenny i godzinę policyjną.Krakowski Przedmieście jest miejscem publicznym dla wszystkich obywateli ,podobno mamy wolność ,równość i demokrację.Pan Kaczyński jeżeli lubi takie spędy niech nich organizuje je w swoim ogródku.Jest tyle biedy w kraju ,a Oni wydają nasze pieniądze lekką ręką.Przyznają kolejny raz odszkodowania dalszym rodzinom ofiar;siostrom czy siostrzeńcom.Sami obsypują się nagrodami,a ludziom dają płacę minimalną taką ,że nie starcza na godne życie.Ja mam prawo przejść na emeryturę serce mnie boli jak o tym myślę .Pewnie z pokorą będę musiała się udać do OPS.Po 30 latach pracy. Dlatego mam szacunek do pani trzeba walczyć o swoje prawa.Nie można się biernie przyglądać jak PiS niszczy nasze państwo i poniża obywateli ,którzy stoją po przeciwnej stronie.Pozdrawiam Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przez lata byłam bierna. Głosowałam, interesowałam się polityką, ale to tyle. Gdy nastał po raz drugi PiS, zaczęłam się bać, bo widzę, że wraca to, co było. Jest coraz gorzej. Ten skok na stanowiska jest obrzydliwy, a zamykanie ust opozycji jest groźne. Ale najgorsze jest to szczucie na siebie ludzi. Już jest niemal stan wojenny. To dla mnie prawdziwa zbrodnia. Dlatego się włączam w opór.

      Usuń
  2. jesienna:
    Podobno bohaterstwo nie polega na tym, że człowiek się nie boi, tylko działa wbrew bojaźni. Gratulacje należą Ci się, bo umiałaŚ SIĘ ZACHOWAĆ MIMO STRACHU.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, ale na pewno nie było to żadne bohaterstwo! Mam olbrzymią nadzieję, że jednak coś dobrego z tego wyjdzie. Po cichutku marze, że zrezygnują wreszcie z tych cholernych miesięcznic.

      Usuń
  3. Niestety, nie zrezygnują. Ja również gratuluję. Jeśli ogłosisz zrzutkę na grzywnę, masz moje wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Rzeczywiście dobry pomysł, bo trochę się martwię o to, ile to będzie kosztowało. Póki co nie mam grzywny. Zdecydowałam, jak większość, że nie przyjmuję mandatu i w związku z tym decyduję się na sąd. W sądzie będę miała pomoc prawnika organizacji. Jezu! Przecież ze mnie żadna rewolucjonistka!

      Usuń
  4. Pamiętasz noc 1984 roku i tamte zniechęcenie? Długo by pisać, ale .... następca Mateusza Kijowskiego też rozczaruje, dla tych co go znają dziwne jest jedynie to, że go wybrali. Decyzja PO by zostawić frontmenów oznacza, że są skazani na poraźkę, wyżej niż 20% nie pojadą. Tu trzeba czegoś nowego, ale nie w ludziach ale treści. Nowi ludzie są potrzebni tylko dlatego, by mogli wypowiedzieć te nowe treści. Pis ogrywa, bo piłką na boisku są uchodźcy. I tę piłkę trzeba od niego przejąć. Ale tak jak w wielu innych sprawach, i tu w diagnozie problemu to pis jest bliżej ziemi. I dlatego zgrzytając zębami, zagłosują na nich,nawet ci którym z nimi nie po drodze. Nie rozumiem dlaczego jedyną przeciwagą jest w tej sprawie forsowanie rozwiązań całkowicie oderwanych od realiów. To nie jest tak, że to co proponuje PIS to jedyna możliwa narracja. Ale by zaproponować inną, nie będącą prostą negacją trzeba by pomyśleć. A z tym kłopocik .... I tak pozostaje herbertowskie bycie w porządku. I tak rozumiem twój udział w proteście. A ludzkie zniechęcenie coraz bardziej ptzypomina tamto z 1984 roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam. I pamiętam, że wtedy myślałam, że nic się nie zmieni. Jednak się zmieniło. Obawiam się, że taka zmiana może nastąpić i teraz. Gdy PiS już zniszczy wszystko, co można zniszczyć, gdy spełni obietnicę wyborczą i Polska będzie w ruinie, wtedy bez walki odda władzę. Niech inni sprzątają.
      Dramatem prawdziwym jest to, o czym piszesz, czyli zupełny brak kontrpropozycji. Ja, gdybym miała komukolwiek coś doradzać, postawiłabym na mieszkalnictwo i kredyty mieszkaniowe. PiS poruszył ten problem, ale zdaje się, że nie daje rady. Jeżeli znajdzie się partia, która naprawdę przyłoży się do tego problemu, to ma szansę wygrać. A mieszkalnictwo ładnie stawia na nogi gospodarkę. Z tym że to oczywiście nie jest to, o czym Ty piszesz. To jeszcze nie jest ta konieczna nowa jakość. To jest jedynie lep na wyborców (z tym, że aby to zadziałało, nie może być ściemy, a jedynie prawdziwy dobry pomysł). PiS pochylił się na zwykłymi ludźmi, niestety w sposób dla siebie typowy. Potrzeba tego pochylenia się przez światłych ludzi. Żyjemy w czasach, gdy nikt nie czuje się bezpieczny. I nie przez uchodźców czy bandziorów. Boimy się o pracę, o to, że nie wystarczy na kredyt, o to że stracimy mieszkanie, że nie będzie dla nas emerytury. Trzeba zupełnie zmienić myślenie o państwie solidarnym. My opieramy się o stare modele, a potrzeba nam nowych...
      Ktoś podejmie ten temat? Ja nie potrafię. Ja potrafię tylko siedzieć na Krakowskim Przedmieściu, żeby utorować drogę dla tych, co zechcą coś naprawdę zmienić w kraju, a nie tylko dla siebie:(((

      Usuń
  5. Czy to jakiś problem zorganizować we własnym terminie swoją demonstrację i celebrować ją przez 7 lat dla własnego ego? Skoro robi to PiS, przeciwnicy mogą to samo. Te argumenty niestety mnie nie przekonują, gdy się zakłada od razu,z ę się nie lubi, nie am co liczyć na obiektywizm oceny. A tu przykład demonstracji, której formę jestem w stanie zaakceptować: (chodzi o protest artystów pod FN)
    "Gest artystów FN zmobilizował instytucje muzyczne w całym kraju, z których przyjechali do nas przedstawiciele. Spisałam z transparentów, które to były instytucje: Sinfonia Varsovia, NOSPR, Opera Narodowa, Opera Bałtycka, Teatr Wielki w Łodzi, Elbląska Orkiestra Kameralna, Filharmonia Krakowska, Filharmonia Opolska, Teatry Muzyczne z Gdyni i Łodzi, Opera Śląska w Bytomiu, oddział warszawski Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, NSZZ „Solidarność” i Związek Zawodowy Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych.
    To był prawdziwy gest solidarności, takiej, jaką pamiętamy sprzed lat. A że to solidarność artystów, wszystko odbywało się bardzo kulturalnie. Nikt nie zamierzał blokować wejścia do filharmonii – zresztą chodnik przed gmachem oddzielony był barierką z czerwonym pasem. Nikt też nie zamierzał w jakikolwiek sposób przeszkadzać w koncercie. Ale było nagłośnienie, więc można było przemawiać do melomanów udających się na koncert..." (informacja pochodzi z blogu Doroty Szwarcman "co w duszy gra", jeśli ktoś chce sprawdzić)

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dla mnie byłby to problem, bo nie mam aż takiego ego.
      Nie wiem jak wyraźniej niż to zrobiłam, można wyrazić fakt, że nie chodziło o samą miesięcznicy, a o zmiany w ustawie o wolności zgromadzeń i o zajęcie przez policję niemal całego Krakowskiego Przedmieścia.
      Są różne sprawy i różnie się w związku z tym protestuje. Lub nie protestuje. Artyści nie są akurat tymi, którzy w swoich emocjach są tak bardzo powściągliwi. Zresztą artyści bardzo aktywnie uczestniczą w obecnych protestach.
      Nie mam pojęcia, co pamiętasz sprzed lat i sprzed ilu lat. Ale chyba coś innego niż ja - studentka Uniwersytetu Warszawskiego rocznik 1981. Ja pamiętam marsze demonstracje, pałki, gaz. Ja pamiętam koleżankę zatrzymaną na 48 godzin, bo przyklękła pod krzyżem pod Wizytkami. To co zobaczyłam 10 czerwca na Krakowskim było dokładnie tym co zapamiętałam z 1982 r. i z późniejszych lat - chodzi mi o zgromadzone siły policji. Naszą demonstrację mógł usunąć jeden oddział. Zebrano kilka tysięcy funkcjonariuszy.
      Też bym chciała, żeby wszystkie protesty mogły się odbywać jak ten przez Ciebie opisany i żeby władza chciała się do nich odnosić. Póki co się na to nie zanosi.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Nie, naprawdę to żaden wyczyn. Po prostu poszłam, bo chodzę na kontrmiesięcznice. Stanęłam i się zaczęło. Tyle moich zasług:))) Tak naprawdę to chyba wszystko przede mną, bo jeszcze nigdy nie stawałam w sądzie jako oskarżona.

      Usuń
  7. Wierzę, że będziesz miała dobre wsparcie prawnicze. Ja ze swej strony mocno trzymam kciuki.Wiem,że to prawie nic, ale chociaż symbolicznie wspieram.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ilenko,
    jesteś wspaniała :)) jesteś odważna :))
    To straszne co się dzieje...
    Też trzymam kciuki za finał pozytywny dla Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ilenko, cenię sobie to co piszesz na swoim blogu. Cenię Twoje przekonania i jestem pełen uznania, że za słowami idą czyny. Nawet jeśli wiążą się z dużym ryzykiem.
    Własnie dlatego, że traktuję Ciebie poważnie pozwolę sobie na krytykę antymiesięcznicowych demonstracji.
    Zgadzam się z poglądem, że te miesięcznice to jakaś perwersyjna demonstracja polityczna, ale według mnie publiczne protesty to nie jest właściwa droga.
    Według mnie lepiej byłoby te imprezy całkowicie zignorować. Miesięcznice jako takie nie mają zbyt wielkiego potencjału rozwojowego i według mnie pozostawione same sobie powoli straciłyby poparcie i zainteresowanie.
    Protesty powodują, że miesięcznice stają się sensacją co powoduje, że osoby, które biorą w nich udział, które zaczęły już zapadać w letarg, nagle stają się ważne, czują że trzeba walczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że nie masz racji. Od katastrofy smoleńskiej minęło siedem lat. Protesty zaczęły się stosunkowo niedawno i nie mają nawet roku. Przez sześć lat były pozostawione samym sobie i nie skończyły się. One były początkowo wymierzone w PO, wiec wydawało się, że gdy PiS przejął władzę, to wreszcie skończy się ten comiesięczny jazgot. Nie skończył się. Miesiąc w miesiąc Jarosław Kaczyński przemawia na Krakowskim Przedmieściu i z każdym miesiącem sączy w tych przemówieniach coraz więcej jadu. Jego przemówienia miesiąc w miesiąc są transmitowane przez telewizję, czyli docierają daleko.
      To nie jest tak, że protesty nadały rangi miesięcznicom. protesty spowodowały jedynie to, że PiS zaczął się bardziej zbroić. Spowodowały też to, że zaczęła się szeroka dyskusja o sensie miesięcznic i zaczęto podważać ich religijny charakter - biskup Pieronek publicznie je potępił.
      W tym roku kupiłam nowy aparat. Wolałabym jeździć z nim po Mazowszu i robić zdjęcia niż wdawać się w podobne awantury. Mam nagrane całe to wydarzenie z pozycji trotuaru. Jest to nawet zabawne nagranie, bo słychać jak żalę się facetowi obok, że trudno mi wygodnie usiąść na ulicy, bo boli mnie kolano, a po wszystkim proszę policjantów, żeby pomogli mi wstać:))) Taki ze mnie dziarski demonstrant:))) Mnie tam nie powinno być. Ale tu naprawdę chodzi o przyszłość Polski. Ja wiem, że z daleka to wygląda trochę inaczej. My tu na miejscu zaczynamy się na serio bać tego, co będzie.
      Też się kiedyś zastanawiałam, czy pierwsze manifestacje KOD nie były katalizatorem, czy słuszne było wymuszanie na PiS szybkiego wrażania w życie obietnic wyborczych. Do dziś mam mieszane uczucia w tej sprawie. Nigdy nie poznamy odpowiedzi. Dziś jednak naprawdę ważą się losy kraju. Nasz udział w Unii Europejskiej stoi pod znakiem zapytania, ludzie nie wierzą, że dojdzie do wolnych wyborów. I to nie jest egzaltacja. Dziś to uzasadniony strach. Tego nie da się przeczekać:((((

      Usuń
  10. Pełen szacunek i podziw. Zasililiśmy Obywateli RP na ewentualne grzywny. Myślę, że jeśli nie ma się możliwości bezpośredniego udziału w proteście, to trzeba wspierać finansowo, podpisywać protesty, rozmawiać i pisać trzeba przestać się bać, że jeżeli się podpiszemy, napiszemy to gdzieś będziemy na liście. Przecież tej władzy o to chodzi, żebyśmy się bali.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciezki orzech do zgryzienia, i nie wiadomo, kiedy i jak to sie w koncu skonczy, miesiecznice i rezultaty protestu, wiec zycze sily na to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem optymistką, zwłaszcza, gdy analizuję sytuacje w Polsce, w Europie i na świecie. Mało dobrze wróżących na przyszłość przesłanek.

      Usuń