sobota, 8 października 2016

Wołyń

Byłam wczoraj na "Wołyniu". Zgadzam się ze wszystkimi głosami, że ten film to obowiązek obywatelski każdego z nas. To kawał historii, o której tak naprawdę niewiele widzieliśmy. To znaczy każdy wiedział, że na Wołyniu miała miejsce rzeź. Ale kto, dlaczego i czy naprawdę aż tak strasznie? Wystarczała świadomość, że wiem, że coś złego miało tam miejsce. To też obowiązek wobec ludzi, którzy tam zginęli. Im to jesteśmy winni.
Nie należę do fanek Smarzowskiego, ale uważam, że teraz zrobił majstersztyk. Nie potrafię przyczepić się o nic, a np. po "Róży" miałam zastrzeżeń wiele.
Tak, "Wołyń" jest brutalny, choć nie jestem do końca pewna, czy czasem w rzeczywistości nie było jeszcze gorzej. Ale tak naprawdę to nie ta brutalność mnie osobiście poraziła. Mnie poraziła bezsilność, poczucie braku wyjścia z tego gówna. Powiem tyle, po filmie poryczałam się w samochodzie. Bo po prostu musiałam. I nie nad czyimś losem, bo za dużo było kandydatów, nad których losem można byłoby płakać. Musiałam jakoś odreagować to, co zobaczyłam.
Po obejrzeniu filmu rozumiem też, czemu Smarzowski tak bardzo bronił się przed nagrodą od Kurskiego i czemu Kurski tak bardzo walczył, by nagrodę przyznać - w końcu wcisnął ja producentom. Ja trochę się tego filmu boję. Dla mnie jego wymowa jest jasna - nacjonalizm, jakikolwiek jest zły. Możemy żyć razem, kochać się, bawić się razem, pracować, choć mówimy różnymi językami, choć chodzimy do różnych kościołów. Ja po obejrzeniu tego filmu nie jestem w stanie pokazać palcem, kto ponosi winę za tę tragedię, bo nie wzięła się ona znikąd. Ja. Boję się jednak, że może ktoś odbierze "Wołyń" inaczej. Zobaczy w nim tylko zbrodnie Ukraińców. Widziałam recenzję pod tytułem "362 sposoby na zabicie Lacha", nie była głupia, ale prawda jest, że co bardziej otumanieni nasi rodacy mogą skupić się jedynie na tych 362 sposobach - wierzcie mi, że niektóre niewyobrażalne, a jednak prawdziwe.
I taka refleksja na koniec - oni żyli ze sobą w zgodzie, tak jak my do niedawna, niewiele potrzeba było, żeby doszło do tego, do czego doszło. Może czas zatrzymać się pomyśleć przez chwilę naszym obecnym szaleństwem? 
Długo myślałam nad dzisiejszą piosenką i myślę, że ta jest odpowiednia. Jeśli potrafimy dzielić się pieśnią, to jesteśmy w stanie się dogadać:



14 komentarzy:

  1. Mimo że zakwalifikowałaś film jako obywatelski obowiązek, nie wiem, czy go obejrzę. Lęk przed nim czułam już wcześniej. Była na filmie moja córka. Jej reakcja była identyczna jak Twoja, spłakała się jak bóbr!
    Boję się oglądać makabrę. Czuję grozę patrząc na marsze ONR-u, widząc szaleństwo Międlara... Nie wiem, może w którymś momencie przyjdzie przełamanie, teraz na to za wcześnie. U mnie za wcześnie! :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie źle się wyraziłam. Tak naprawdę nie mnie określać, co jest czyim obowiązkiem. Dla mnie to był obowiązek. Mogłam choć tyle od siebie dać ludziom, którzy zaznali tak wiele cierpienia. Ja mam to szczęście, że żyję w spokojnych czasach i mogę wierzyć, że nic takiego mnie nie spotka.

      Usuń
  2. Nie pójdę na Wołyń. Boję się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj się przemóc, bo naprawdę warto. Ja się poryczałam, ale nie żałuję, że widziałam.

      Usuń
  3. Wołyń to historia sama w sobie. Znam jeszcze z innego podwórka. Rodzina ojca Bernda pochodziła z Wołynia, starszy pan miał jednak okazję urodzić się na pograniczu Mazur i Prus Wschodnich, w roku 1919. Po kilku latach mogli wrócić do ojczyzny, aby wkrótce znowu jako niemieccy osadnicy zostać wysiedleni, tym razem na tereny obecnej Wielkopolski. A potem zaraz była druga światowa wojna...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy obejrzę ten film. Powtórzę za BBM "Boję się oglądać makabrę".
    A propos Twojej refleksji "oni żyli ze sobą w zgodzie". Bardzo zgadzam się z tym co napisałaś. Też uważam, że najwyższy czas pomyśleć. Obecne szaleństwo toczy się jak kula śniegowa... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja film polecam. Robi silne wrażenie, ale nikt z kina nie wychodzi, więc da się obejrzeć. Poza tym naprawdę nie sceny przemocy są najmocniejsze, przynajmniej dla mnie takie nie były.
      Co do współczesności... Jakże często nie zdajemy sobie sprawy, ze sami coś prowokujemy. Prawda jest taka, że te nacjonalizmy nie biorą się znikąd:(((

      Usuń
  5. kobietawbarwachjesieni:
    Ja na ten film raczej się nie wybiorę.Słyszałam opowieści o rzezi na Wołyniu od osoby, która tę rzeź przeżyła. Sama opowieść wstrząsnęła mną mocno. Rozniecanie jakichkolwiek nienawiści w narodzie jest bardzo niebezpieczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Radykalne działania, umożliwiają łatwiejsze osiąganie celu. Tak się narodził komunizm, faszyzm, radykalny nacjonalizm ukraiński, a teraz struktury islamskie.
    Filmu „Wołyń” nie oglądałem, ale pracowałem i mieszkam z ludźmi z różnych stron, obecnie należących do Ukrainy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, że to, co ważne jest w tym filmie to postawa Polaków wobec Ukraińców, która nie była prawidłowa. To w jakiejś części przyczyniło się do tego, co się stało:(((

      Usuń
  7. Myślę, że nic więcej nie trzeba mówić, ponieważ w takich sytuacjach słowa okazują się być zbędne. Serce wyczuje co jest prawdą, a co kłamstwem.

    Film...

    https://wojowniczka-dobra.blogspot.com/2016/10/wolyn.html

    !!!

    https://wojowniczka-dobra.blogspot.com/2014/12/na-ukrainie-zabijaja-ludzi.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beato, trudno mi ustosunkować się do Twojego komentarza. Piszesz, że nic więc nie trzeba mówić i jednocześnie podajesz linki do swojego blogu, na którym jednak dużo na ten temat napisałaś. Mam nadzieję, że zajrzałaś do mnie, by być może rozpocząć znajomość, a nie tylko po to, by przenieść dyskusję do siebie. Taką intencję przyjęłabym z dużą przykrością.

      Usuń