czwartek, 13 października 2016

Yes! Yes! Yes!

Akademio Szwedzka, padam do nóg!
Akademio Szwedzka, kocham Cię!
Akademio Szwedzka, masz jaja!


Literacki Nobel dla Boba Dylana.
Za tworzenie nowych form poetyckiej ekspresji w ramach wielkiej tradycji amerykańskiej pieśni.
Wreszcie ktoś, kogo znamy, kogo kochamy, kto nas uczył, kto nas wzruszał, kto nas złościł, kto nas bawił, kto nas...
Dziękuję Akademii Szwedzkiej nie tylko za to, że wyróżniła twórcę, którego wielbię od lat. Dziękuję Akademii Szwedzkiej za odwagę w łamaniu stereotypów. Za to, że dziś pokazała nam, czym jest prawdziwa sztuka: drażnieniem, wytyczaniem nowych szlaków, pobudzaniem do dyskusji.




12 komentarzy:

  1. Najpierw się zdziwiłam /ach te stereotypy!/, potem pomyślałam, potem się ucieszyłam! Jest O.K.!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od razu oszalałam z radości, ale dyskusji u nas w pracy na ten temat było sporo. Nie wszyscy moi znajomi popierają i rozumieją ten wybór. Ale to też dobrze. Cos się dzieje!

      Usuń
  2. A ja mam mieszane uczucia.
    Bob Dylan dla mojego pokolenia wielkim był. Na Pat Garret i Billy Kid byłam niezliczoną liczbę razy ..
    ale to było kiedyś. Gdy posłuchałam kiedyś jak teraz śpiewa, to natychmiast wyłączyłam dźwięk (nigdy nie miał mocnego głosu, więc daleko do gleby nie miał). A teksty? Napisał hymny pokolenia lat 60-tych, ale do dziś tylko z nich jest znany. To już Cohen dużo dłużej dłużej pisał rzeczy które trafiały do kolejnych pokoleń. Dzisiaj Dylan ze swoim śpiewem nigdzie nie dociera. Jest legendą, a nie współczesnym twórcą.
    Jak amerykański literat to już bardziej Roth
    Jak śpiewak-poeta to Cohen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli choć trochę znam życie, to Dylana już dawno zgłoszono, a Cohena nie. Ja cenię obydwu. A poza tym cieszy mnie ta wyjątkowa niesztampowość nagrody, to włożenie kija w mrowisko i nadzieja na ciekawą dyskusję o tym, czym dziś jest literatura.

      Usuń
    2. Nic mądrzejszego nie napiszę , bo zgadzam się z tym co napisałaś.

      Usuń
  3. Ilenko, ale wiesz, ze to nie Dylan spiewa?
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zareagowałam dokładnie tak jak BBM.
    Zgadzam się Ilenko z tym co napisałaś :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, ja jak zwykle pod prąd. Ale tylko troszkę :)
    Nie jestem przeciwny, nie mam z tym problemu, ale nie jestem też entuzjastą tego pomysłu. To jest jednak nagroda literacka, a nie muzyczna, a co do wartości literackich twórczości laureata... hm, twórczość ta swego czasu odegrała rolę swoistego drogowskazu, czy natomiast aż na Nobla to już takiej pewności nie mam. Mam też wątpliwość co do owego "wtykania kija w mrowisko", bo jakiż to "kij" skoro werdykt dotyczy idola (i legendy) kultury masowej i jest dość powszechnie akceptowany. Ostatecznie więc jestem na "tak", ale nie na oślep i bez nadmiernych emocji. Dodam zresztą dla porządku, że żadna z nagród literackich Nobla za mojego życia - a więc już dość długo - nie przyprawiła mnie o przyspieszone bicie serca, ale może to jakiś mój defekt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest jednak ten werdykt powszechnie akceptowany, a na pewno jest akceptowany bez zastrzeżeń. Po mnie zdecydowana większość literackich Nobli tez spłynęła jak woda po białym miśku. Ta nagroda ma szansę zainicjować dyskusję, czym w ogóle jest literatura, jaka jest rola sztuka. To są tematy, które chyba jednak zarzuciliśmy ostatnio. Ja zdecydowanie wyżej zawsze ceniłam poezję Jacka Kaczmarskiego niż poezję Wisławy Szymborskiej. Poezja Jacka była śpiewana, więc z założenia z niższej półki (oczywiście też bardzo polska, więc nie-Noblowska, ale to na marginesie).
      Gdy Sienkiewicz dostawał Nobla był idolem swoich współczesnych, inni dawno pisarze również. Dziś silny przekaz docierający do mas tworzą Dylany, Coheny czy ich następcy. Rap opiera się na słowie, choć w ten temat nie chcę wchodzić, bo jest mi zupełnie obcy. Gdy dyskutowaliśmy w pracy, kolega z sarkazmem zapytał: To może teraz Nike dla Kazika? Ja jestem na tak. Co nie oznacza, że nie mam wątpliwości:)))

      Usuń
  6. Cóż, ja jak zwykle pod prąd. Ale tylko troszkę :)
    Nie jestem przeciwny, nie mam z tym problemu, ale nie jestem też entuzjastą tego pomysłu. To jest jednak nagroda literacka, a nie muzyczna, a co do wartości literackich twórczości laureata... hm, twórczość ta swego czasu odegrała rolę swoistego drogowskazu, czy natomiast aż na Nobla to już takiej pewności nie mam. Mam też wątpliwość co do owego "wtykania kija w mrowisko", bo jakiż to "kij" skoro werdykt dotyczy idola (i legendy) kultury masowej i jest dość powszechnie akceptowany. Ostatecznie więc jestem na "tak", ale nie na oślep i bez nadmiernych emocji. Dodam zresztą dla porządku, że żadna z nagród literackich Nobla za mojego życia - a więc już dość długo - nie przyprawiła mnie o przyspieszone bicie serca, ale może to jakiś mój defekt :)

    OdpowiedzUsuń