Parę słów o tamtym i owamtym, żeby stąd dotąd zawrzeć jakiś sens. Albo bezsens.
wtorek, 21 marca 2017
Goniąc szczęście
Ponieważ wczoraj był Dzień Szczęścia, to i dziś temat niesie jak echo. Głównie za sprawą działań podjętych właśnie wczoraj. I tak właśnie dziś rano dowiedziałam się, gdzie żyją najszczęśliwsi ludzie na świecie. "Chcesz być szczęśliwy? Jedź do Norwegii" - głosi tytuł artykułu. Bzdurny zresztą, bo wątpię, żeby w Norwegii każdemu przyjezdnemu dawali szczęście w ramach wyprawki. Znam pewną Polkę, która ma wybitny talent do znajdywania dziury w całym i do narzekania na każdy temat. Już ją widzę szczęśliwą w Norwegii. Zwłaszcza w zimie przy norweskim obiedzie. Kolejne na liście są: Dania, Islandia, Szwajcaria, Finlandia, Holandia, Kanada, Nowa Zelandia, Australia i Szwecja. Lista w pewien sposób zaskakująca. Bo pomyślcie o życiu, w jakich krajach marzy większość z nas? W ciepłych! Lazurowe Wybrzeże jawi się wręcz jak bajka. A tymczasem szczęście dają norweskie fiordy. Ot, niespodzianka. Nowa Zelandia i Australia, choć ciepłe, to państwa dość oczywiste. Leżą wystarczająco daleko, by mieć wszystkie bóle współczesnego świata w nosie. Oprócz niskich temperatur jest coś jeszcze uderzającego na tej liście. Widzicie na niej te rejony naszej planety, gdzie większość mieszkańców to katolicy? Jakieś wnioski?
Duńskie szczęście nabrało ostatnimi czasu waloru komercyjnego. Patent na nie sprzedawane jest pod nazwą hygge. Poradniki uczą sztuki hygge, spece urządzają ludziom mieszkania w stylu hygge. Ponoć nawet można ubrać się w hygge. Ja upatruję w tym pewną sprzeczność. Aby osiągnąć stan błogości i relaksu, trzeba z tego stanu zrezygnować, żeby zarobić na wskazówki, jak do tego stanu wrócić. Ale czy generalnie cała nasza pogoń za szczęściem nie wygląda właśnie w ten sposób? Figurę, która daje szczęście, osiąga się nie jedząc nic lub jedząc watę. Styl życia, dający szczęście osiąga się zarzynając się w pracy i żyjąc przez pięć dni w tygodniu w stresie. Nie mogę więc oprzeć się wrażeniu, że tak naprawdę nie chodzi o to, by złapać to szczęście, ale by gonić je, ale by gonić je...
Nie wiedziałam, że coś takiego istniej, Czy jest też dzień nieszczęścia? Często mam wrażenie że żyję w kraju nieszczęśliwych ludzi. Nie dlatego, że obiektywnie mają ku temu powody, ale bo bycie nieszczęliwym jest tym, co najbardziej lubią. Dodatkowo, wspiera ich w tym kościól, który sprowadza religię do adoracji nieszczęścia
Istnieje. I żeby było zabawniej to istnieje na życzenie ONZ - co dla mnie jest niepojęte. A co do kościoła, to zwróć uwagę, że protestanci (bądź ateiści pochodzący z domów protestanckich) czują się szczęśliwi. Czyli tylko katolikom krzyż pański aż tak bardzo ciąży.
Zdaje mi sie, ze im mniej rozproszen, tym czlek szczesliwszy. I to jest chyba ta róznica w szczesciu miedzy norweskim fjordem, a Lazurowym Wybrzezem.
Gonic szczescie? Hm, czasami wystarcza przystanac, aby ono mialo szczescie dopasc siebie samego, tak mysle, no ale ja psychologii nie studiowalam, nawet sie nia nie zajmuje w sensie czytania i rozmyslania nad ksiazkami, artykulami i dyskusjami, ot taka moja samorobna psychologia kuchenna ;)
A co do katolicyzmu, w Polsce jest to bardzo specjalistyczny katolizm, ze tak sie wyraze, chyba nigdzie wiecej w takiej formie nie spotykany ;) i widac, gniecie bardzo, a stale gnieciony, kto bedzie czul sie szczesliwy?
Gdzieś mi ostatnio mignęła informacja, że hygge nie jest już na "fali", bo zastąpione zostało innymi określeniami ( wybacz, ale skleroza sie kłania) także pochodzenia skandynawskiego! Jakkolwiek by to nazwać, to tak naprawdę nie ma jednej recepty na szczeście. Nie wiem, jak je znaleźć.I nic specjalnego w tym kierunku nie robię. Lubię życie po prostu. Takie jakie jest, we wszystkich jego barwach, odcieniach i cieniach! A te wszystkie rankingi, to..... o kant.... rozbić! ;-)))))
Co do rankingów to się jednak nie zgodzę. To naukowe badania, które na podstawie wielu parametrów, gdzie ludzie czują się szczęśliwi. Słowo szczęśliwi" można oczywiście zastąpić określeniem "zadowoleni z życia". Pewne rozwiązania można potem wykorzystać w innych krajach. Natury ludzkiej jednak nie da się przeskoczyć. Jeśli jakiś naród chce się umartwiać, to umartwiać się będzie.
Szczęście jest tam, gdzie potrafimy go zauważyć, niezależnie od kraju, kontynentu, strefy klimatycznej, religii, czy nagromadzonych dóbr. To jest definicja którą ja uznaję. W Norwegii pracuje mój bratanek. Zadowolony z relacji płacowych i socjalnych. Niezadowolony, bo rodzinę ma w Polsce i spędza z nią tylko czas świąteczny i urlopowy.
Czyli gdyby miał przy sobie rodzinę, niewiele by mu brakowało do szczęścia? Coś więc w tej Norwegii jest! Ale oczywiście zgadzam się z tym, co napisałeś. To prawda, że szczęście zależy od nas samych i tego, że go chcemy. Od niczego innego.
Chyba jednak się nie zgadzam. W życiu mało co przychodzi samo. Dobrze nad tym popracować. Tyle, że w tym wypadku to praca nad soba, nad swoimi priorytetami...
"Chcesz być szczęśliwy? Jedź do Norwegii". Bardzo mi się ten tytuł spodobał. Z przekory. Gdyż wydaje mi się, ze Norwegowie są szczęśliwi miedzy innymi dlatego, ze nas tam nie ma. A jak tam pojedziemy, to nie będą już tak szczęśliwi i będziemy mieli satysfakcję.
Coś w tym jest:)))) To trochę jak w tym dowcipie o biednym polskim chłopie, który zazdrościł sąsiadowi dorodnych świnek, a gdy dostał możliwość spełnienia jednego życzenia, to zażyczył sobie, żeby mu te świnki zdechły. Spotkałam ostatnio dwoje naszych rodaków, którzy są w stanie każdemu zatruć jego szczęście. Jeden z nich chce się wynieść do kanady. Już współczuję Kanadyjczykom:)))
Ostatnio bardzo jestem do tyłu z jakimikolwiek wiadomościami, no i przegapiłam Dzień Szczęścia. ;) Norwegią jestem zaskoczona. Krążył mit, że ludzie tam mają skłonności samobójcze, a okazuje się, że jest na odwrót.
Co do gonienia szczęścia, kojarzy mi się taki dowcip... a może przypowieść, w każdym razie: Amerykanin na wakacjach w Meksyku obserwuje człowieka który para się łowieniem ryb. Ale nie robi tego cały dzień, tylko wypływa na kilka godzin przed południem. Resztę dnia leży na plaży, bawi się ze swoimi dziećmi, gra z kolegami w karty. Rzecze więc Amerykanin do rybaka: - Dlaczego pracujesz tylko przed południem? - To mi wystarcza. - Ale gdybyś pracował więcej, mógłbyś kupić większą łódź. - Ale po co? - Gdybyś kupił większą łódź, mógłbyś jeszcze więcej złowić, kupić drugą łódź, i trzecią, zatrudnić ludzi którzy pracowaliby dla ciebie. - Ale po co? - Byłbyś bogatym przedsiębiorcą, miałbyś dużo pieniędzy, i wystarczyłoby kilka godzin na zarządzanie firmą, a przez resztą dnia mógłbyś leżeć na plaży, bawić się ze swoimi dziećmi albo grać z kolegami w karty. - Ale przecież to właśnie robię przez cały czas.
Piękna i mądra opowieść. Ja czasami odnoszę wrażenie, że żyjemy w czasach wielkiego paradoksu. Szczęście stało się wartością niemal obowiązkową, a dążenie do tego szczęścia większość ludzi unieszczęśliwia. Ot, konsumpcyjny styl życia!
Nie wiedziałam, że coś takiego istniej, Czy jest też dzień nieszczęścia?
OdpowiedzUsuńCzęsto mam wrażenie że żyję w kraju nieszczęśliwych ludzi.
Nie dlatego, że obiektywnie mają ku temu powody, ale bo bycie nieszczęliwym jest tym, co najbardziej lubią. Dodatkowo, wspiera ich w tym kościól, który sprowadza religię do adoracji nieszczęścia
Istnieje. I żeby było zabawniej to istnieje na życzenie ONZ - co dla mnie jest niepojęte. A co do kościoła, to zwróć uwagę, że protestanci (bądź ateiści pochodzący z domów protestanckich) czują się szczęśliwi. Czyli tylko katolikom krzyż pański aż tak bardzo ciąży.
UsuńZdaje mi sie, ze im mniej rozproszen, tym czlek szczesliwszy. I to jest chyba ta róznica w szczesciu miedzy norweskim fjordem, a Lazurowym Wybrzezem.
OdpowiedzUsuńGonic szczescie? Hm, czasami wystarcza przystanac, aby ono mialo szczescie dopasc siebie samego, tak mysle, no ale ja psychologii nie studiowalam, nawet sie nia nie zajmuje w sensie czytania i rozmyslania nad ksiazkami, artykulami i dyskusjami, ot taka moja samorobna psychologia kuchenna ;)
Nie "siebie", lecz "Ciebie" mailo byc :D
UsuńA co do katolicyzmu, w Polsce jest to bardzo specjalistyczny katolizm, ze tak sie wyraze, chyba nigdzie wiecej w takiej formie nie spotykany ;) i widac, gniecie bardzo, a stale gnieciony, kto bedzie czul sie szczesliwy?
Myślę, ze masz rację w tym, że gdy człowiek rozprasza swoją uwagę, to nawet nie zauważy, że jest szczęśliwy!
UsuńGdzieś mi ostatnio mignęła informacja, że hygge nie jest już na "fali", bo zastąpione zostało innymi określeniami ( wybacz, ale skleroza sie kłania) także pochodzenia skandynawskiego! Jakkolwiek by to nazwać, to tak naprawdę nie ma jednej recepty na szczeście. Nie wiem, jak je znaleźć.I nic specjalnego w tym kierunku nie robię. Lubię życie po prostu. Takie jakie jest, we wszystkich jego barwach, odcieniach i cieniach!
OdpowiedzUsuńA te wszystkie rankingi, to..... o kant.... rozbić! ;-)))))
Co do rankingów to się jednak nie zgodzę. To naukowe badania, które na podstawie wielu parametrów, gdzie ludzie czują się szczęśliwi. Słowo szczęśliwi" można oczywiście zastąpić określeniem "zadowoleni z życia". Pewne rozwiązania można potem wykorzystać w innych krajach. Natury ludzkiej jednak nie da się przeskoczyć. Jeśli jakiś naród chce się umartwiać, to umartwiać się będzie.
UsuńSzczęście jest tam, gdzie potrafimy go zauważyć, niezależnie od kraju, kontynentu, strefy klimatycznej, religii, czy nagromadzonych dóbr. To jest definicja którą ja uznaję. W Norwegii pracuje mój bratanek. Zadowolony z relacji płacowych i socjalnych. Niezadowolony, bo rodzinę ma w Polsce i spędza z nią tylko czas świąteczny i urlopowy.
OdpowiedzUsuńCzyli gdyby miał przy sobie rodzinę, niewiele by mu brakowało do szczęścia? Coś więc w tej Norwegii jest! Ale oczywiście zgadzam się z tym, co napisałeś. To prawda, że szczęście zależy od nas samych i tego, że go chcemy. Od niczego innego.
Usuńjesienna:
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy szczęście można tak na zamówienie dostać.Szczęście się pojawia samo w różnych okolicznościach życia.
Chyba jednak się nie zgadzam. W życiu mało co przychodzi samo. Dobrze nad tym popracować. Tyle, że w tym wypadku to praca nad soba, nad swoimi priorytetami...
UsuńPrzeczytaj koniecznie "Geografię szczęścia" Erica Weinera.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa książka.
Polecam.
Dziekuje za podpowiedź. Na pewno skorzystam.
UsuńA może szczęście to także brak nieszczęścia?...
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to od nas zależy, co nazwiemy szczęściem.
Usuń"Chcesz być szczęśliwy? Jedź do Norwegii".
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten tytuł spodobał. Z przekory. Gdyż wydaje mi się, ze Norwegowie są szczęśliwi miedzy innymi dlatego, ze nas tam nie ma.
A jak tam pojedziemy, to nie będą już tak szczęśliwi i będziemy mieli satysfakcję.
Coś w tym jest:)))) To trochę jak w tym dowcipie o biednym polskim chłopie, który zazdrościł sąsiadowi dorodnych świnek, a gdy dostał możliwość spełnienia jednego życzenia, to zażyczył sobie, żeby mu te świnki zdechły. Spotkałam ostatnio dwoje naszych rodaków, którzy są w stanie każdemu zatruć jego szczęście. Jeden z nich chce się wynieść do kanady. Już współczuję Kanadyjczykom:)))
UsuńOstatnio bardzo jestem do tyłu z jakimikolwiek wiadomościami, no i przegapiłam Dzień Szczęścia. ;)
OdpowiedzUsuńNorwegią jestem zaskoczona. Krążył mit, że ludzie tam mają skłonności samobójcze, a okazuje się, że jest na odwrót.
Może ci nieszczęśliwi skaczą przez okna i dzięki temu poprawiają statystyki?
UsuńCo do gonienia szczęścia, kojarzy mi się taki dowcip... a może przypowieść, w każdym razie:
OdpowiedzUsuńAmerykanin na wakacjach w Meksyku obserwuje człowieka który para się łowieniem ryb. Ale nie robi tego cały dzień, tylko wypływa na kilka godzin przed południem. Resztę dnia leży na plaży, bawi się ze swoimi dziećmi, gra z kolegami w karty. Rzecze więc Amerykanin do rybaka:
- Dlaczego pracujesz tylko przed południem?
- To mi wystarcza.
- Ale gdybyś pracował więcej, mógłbyś kupić większą łódź.
- Ale po co?
- Gdybyś kupił większą łódź, mógłbyś jeszcze więcej złowić, kupić drugą łódź, i trzecią, zatrudnić ludzi którzy pracowaliby dla ciebie.
- Ale po co?
- Byłbyś bogatym przedsiębiorcą, miałbyś dużo pieniędzy, i wystarczyłoby kilka godzin na zarządzanie firmą, a przez resztą dnia mógłbyś leżeć na plaży, bawić się ze swoimi dziećmi albo grać z kolegami w karty.
- Ale przecież to właśnie robię przez cały czas.
Piękna i mądra opowieść. Ja czasami odnoszę wrażenie, że żyjemy w czasach wielkiego paradoksu. Szczęście stało się wartością niemal obowiązkową, a dążenie do tego szczęścia większość ludzi unieszczęśliwia. Ot, konsumpcyjny styl życia!
Usuń