poniedziałek, 7 listopada 2016

W oku rewolucji

Za chwilę wybory w USA i być może za chwilę świat wykona zwrot i pójdzie ku nieznanemu (mam nadzieję, że jednak nie). Choć faktem jest, że Hillary Clinton sporo zrobiła, by przegrać w tej rozgrywce, ja nadal przecieram oczy ze zdumienia, jak to możliwe, żeby ktoś taki jak Donald Trump mógł w ogóle myśleć o wprowadzeniu się do Białego Domu. Jak to możliwe, żeby w kraju z tak okrzepłą demokracją mogło dojść do tego, że na poważnie rozważamy ten wariant?
Lata temu nie mogłam zrozumieć jak to możliwe, że Andrzej Lepper wprowadził swoją partię do Sejmu. Nieco ponad rok temu uważałam za absurd wybranie na prezydenta mojego kraju zupełnego "no-name'a".
Wielka Brytania postanowiła opuścić Unię Europejską, choć do dziś Brytyjczycy do końca nie rozumieją dlaczego.
Naturalną konsekwencją tych wszystkich mało zrozumiałych wydarzeń jest, że co jakiś czas tłucze mi się po głowie pytanie: Czy świat oszalał? Bo rzeczywiście pewne wybory, nasze i obce, wskazują na zupełne oderwanie się wyborców od rzeczywistości.
Wstęp był przydługi, będę więc niewymownie wdzięczna, gdy okaże się, że dotarliście do tego miejsca i posłuchacie mojej prośby, by nie wdawać się w dyskusję o wyborach w USA.
Mnie w tym wpisie interesuje wyjaśnienie, czemu ludzie, i to w ogromnej masie, decydują się dokonać wyboru, który porównać można do obcięcia gałęzi, na której się siedzi. Nawet mam na ten temat pewną teorię.
Otóż do głosu doszło pokolenie wychowane na grach komputerowych i internecie.
1. Wszyscy, którzy grali w gry komputerowe wiedzą, że czasami trzeba wypróbowywać różne, czasami absurdalne, rozwiązania, by przejść na kolejny poziom. I wiele się nie ryzykuje, bo i tak mamy parę żyć w zanadrzu. A nawet jeśli nie, to co najwyżej zacznie się grę od początku. Wybory w sumie można traktować jak grę. Nie podoba mi się mój świat, robię ryzykowny ruch. Ot tak, dla sprawdzenia co będzie.
2. Rewolucję internetową można przyrównać chyba tylko do rewolucji przemysłowej. Wtedy narodził się socjalizm. Dziś też coś się rodzi, ale diabli wiedzą co. Do niedawna były jakieś podziały w społeczeństwie. Byli bogaci i biedni, wykształceni i niewykształceni... Drogi przedstawicieli tych grup raczej się nie krzyżowały. Internet sprawił, że robotnik dyskutuje z profesorem jak równy z równym i często wygrywa, z różnych powodów - bo profesorowie nie mają monopolu na wiedzę całego świata, bo profesorowie wymiękają przy poziomie pewnych argumentów...
3. Kiedyś wiedza była kapitałem. Kto posiadał wiedzę cieszył się szacunkiem. Dziś ta wiedza jest w zasięgu ręki dla każdego. Wiedza więc się zdewaluowała. Mało tego ona przestała być cenna nawet dla ludzi, dla których do niedawna cenna była. Obserwuję dyskusje w internecie. Często z zażenowaniem. Bo nie ma o czym dyskutować:)))) Przykłady? Na FB niedawno rozgorzała dyskusja o kremacji i o tym, że Watykan wydał w tej sprawie wytyczne. Bo dlatego Watykan ogranicza, bo... Nikt jednak nie zerknął do obowiązującego w Polsce prawa, które od dawna to reguluje. Tak jak uregulował to teraz Watykan:)))) Dziś wyczytałam, że gdzie dyskutowano o treści Mazurka Dąbrowskiego. Czy jest "póki my żyjemy" czy "kiedy my żyjemy"? Jest o czym dyskutować, prawda? Ile sekund trwa sprawdzenie? Obecnie po FB krąży wiele bzdur, których się nie weryfikuje, ważne, że są poprawne politycznie. Puszczanie tego w dalszy obieg jest OK, negowanie nie-OK. Nie wie wiedza się liczy a przekaz.
Tak jak skutków rewolucji przemysłowej nie dało się cofnąć, tak i skutki rewolucji internetowej są nieodwracalne. Ciekawe jest jedynie, dokąd nas ta rewolucja zaprowadzi i jakie mechanizmy ludzkość stworzy, bo jakieś stworzy na pewno.

Kontynuuję akcję promowania Pablopavo. Uwielbiam tego faceta!


20 komentarzy:

  1. Pytanie: co ja mogę zrobić w tym szalonym świecie, żeby był choć trochę mniej szalony?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz żyć. Dokonują się zmiany, mamy szczęście bądź nieszczęście, że jesteśmy ich świadkami. Nie mamy na nie żadnego wpływu.

      Usuń
  2. Poruszyłaś temat rzekę. Dlaczego ludzie dokonują nie racjonalnych wyborów. Pierwsze i podstawowe - nauka historii polega na wkuwaniu dat i faktów. Ilu jest nauczycieli którzy dopuszczą do dyskusji na temat skutków decyzji postaci historycznych. Jakiemu nauczycielowi chce się podyskutować na temat "co by się stało, gdyby ludzie postąpili inaczej?". Trochę futurologii historycznej by się przydało.
    Jeszcze się czepię tego, że na maturze z j. polskiego sprawdza się w zasadzie czytanie ze zrozumieniem Wydaje mi się, że czytanie ze zrozumieniem to podstawowa umiejętność którą młody człowiek powinien osiągnąć tak w okolicach czwartej klasy szkoły podst. I jeszcze internet, nikt w szkole nie uczy, umiejętności weryfikacji informacji.
    Temat rzeka.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem. Zastanawianie się nad tym, co były gdyby... to jednak nie jest nauka. Choć z drugiej strony może właśnie szkoła w przyszłości nie będzie miejscem zdobywania wiedzy, a kuźnią ideologiczną? W zasadzie taki kierunek rozwoju też jest możliwy.
      Na pewno szkoła obecnie nie przystaje do zmian, które zachodzą w świecie, ale szkoła chyba nigdy nie przystawała, mam oczywiście na myśli masowe nauczanie, a nie studia uniwersyteckie. Współczesna szkoła usiłuje starymi metodami dostosować się do nowego. To jest chyba równie skuteczne jak próba naprawienia komputera za pomocą klucza francuskiego i młotka.

      Usuń
  3. Szybciej niż możliwości, rodzą się oczekiwania, stąd naiwna podatność na różne obiecanki i bzdety. Jak jeszcze do tego dołożyć pazerność na władzę i inne dobra, to już sporo można wyjaśnić. Trudniej jest jednak coś naprawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktem jest, że obecnie dobra materialne są najważniejsze i przesłaniają zdolność rozsądnego myślenia. I tak naprawdę nadmierne przewiązanie do finansów przyświeca wszystkim:(((

      Usuń
  4. kobietawbarwachjesieni:
    Tego, co dziś zepsują nasi politycy Tak w realu jak i w sprawie oceniania, co jest dobre, a co złe nie da się naprawić przez lata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak na razie nie wyglada za dobrze dla Clinton, tez nie moge zrozumien jak Trump moze byc opcja, a jest I jak na razie prowadzi; United States of Anxiety :(. artdeco

    OdpowiedzUsuń
  6. Artdeco, znów ten sam problem:(((( Twój komentarz trafia do mnie mailem, a nie widzę do na blogu.
    Arteco pisze: Jak na razie nie wyglada za dobrze dla Clinton, tez nie moge zrozumien jak Trump moze byc opcja, a jest I jak na razie prowadzi; United States of Anxiety :(. artdeco
    A ja odpowiadam:)))) Czytam to rano i chyba już wszystko jest pozamiatane. Światowa zabawa trwa:(((

    OdpowiedzUsuń
  7. " pewne wybory, nasze i obce, wskazują na zupełne oderwanie się wyborców od rzeczywistości".
    Mnie wydaje się, że w pierwszym rzędzie, oderwane od rzeczywistości są media. Szczególnie społecznościowe. Na przykład na fb - wiekszość informacji, które otrzymujemy mają swoje źródło w kregu naszych znajomych i w tym co czytalismy na fb ostatnio. To praktycznie wyklucza poznanie ludzi, opinii i wydarzeń poza naszym wąskim kregiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz oczywiście rację, że media społecznościowe bardzo zawężają horyzont odbiorczy, ale media społecznościowe nie bez powodu nazywane są społecznościowymi. Są one takie jaki jest teraz świat, niezależnie od tego, czy one ten świat kształtują, czy są przez świat kształtowane.

      Usuń
  8. No to frugo!
    Dzień dobry w nowej rzeczywistości.
    A może nie?
    Czas pokaże

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czy siak jest nowa. I z każdym dniem nowsza:)))

      Usuń
  9. Oboje oni siebie warci. Jeszcze tak marnych kandydatów Ameryka nie miała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może, szczerze mówiąc w tym akurat temacie jestem cienka:)))

      Usuń
  10. Ja myślę że po prostu większość ludzi czuje że coś jest nie tak. Weźmy TTIP i CETA: Rozmowy w kompletnej tajemnicy, nawet posłowie nie mieli dostępu do dokumentów. Przecież to nie ma nic wspólnego z demokracją.

    Albo różne przekręty podatkowe, tajne umowy wielkich firm z małymi państwami żeby płacić jak najniższe podatki. Wszystko na naszych plecach, bo ktoś te podatki płacić musi żeby państwa utrzymać, i ten ktoś to normalni ludzie i małe firmy (które zresztą dają pracę znacznej większości społeczeństwa).

    Żaden (albo prawie) polityk nie przyzna się że nas oszukują. Ale przychodzi taki Trump i mówi "oszukują was. Ale ja nie będę was oszukiwał". I mówi różne inne rzeczy które do ludzi przemawiają, mówi też bzdury, ale wystarczy że ludzie maja uczucie że mówi z serca, że jest uczciwy i że nie będzie ich oszukiwał.

    Moim zdaniem to Demokraci zaprzepaścili szansę na zmianę. Bo mieli człowieka, uczciwego, ale mającego rzeczywiście pomysł jak poprawić sytuację większości amerykańskich rodzin, Bernie Sandersa. Ale bali się go wystawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabym się wdawać w dyskusję o wyborach w USA, bo nie czuje się kompetentna. Natomiast w tym co napisałeś na początku jest wiele prawdy. Tak naprawdę to do niedawna większość podobnych umów była nieznana zwykłym ludziom. Teraz nadszedł czas całkowitej jawności i wszyscy wszystko chcą wiedzieć. Co to oznacza? Brak wiary (pewnie słuszny) w ekspertów. Ten brak wiary to znów efekt globalnego braku zaufania. Ciekawa jestem, czy to doprowadzi do całkowitej przejrzystości? Moja wątpliwość bierze się stąd, że treści zdecydowanej większości umów zdecydowana większość ludzi po prostu nie rozumie. Zresztą przeciętnej ustawy przeciętny człowiek nie jest w stanie ogarnąć. Tak więc czy siak jesteśmy zdani na ekspertów:)))

      Usuń
  11. Autor dobrze ujął to, o czym mi się pisać nie chce ;)

    http://bialyrasizm.pl/trump-nowym-prezydentem-usa/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację. Ten tekst jest dobrą ilustracją tego, co dziś uważa się za poważną publicystykę.

      Usuń