niedziela, 12 lutego 2017

Hejtem do mnie nie mów

Czy potraficie bezbłędnie określić, co jest hejtem, co jest mową nienawiści? 
Wydaje się, że to proste i oczywiste. Czy jednak na pewno? 
Jakiś czas temu na moderowanej grupie na FB nie puszczono mi postu, gdyż, jak twierdził admin, posługiwałam się mową nienawiści. Mój post był apelem, żeby przestać wyzywać się nawzajem i żeby wobec oponentów przestać używać określeń, które tak nam się nie podobają, gdy są skierowane do nas. Zwróciłam na to uwagę adminowi, ale on upierał się przy swoim. Argumentował, że użyłam w poście określeń właściwych dla mowy nienawiści. I to prawda, użyłam, ale nie mowy nienawiści, a hejtu i tylko po to, żeby zilustrować moją wypowiedź, żeby pokazać, które słowa nie przystoją. Wycofałam się z tej dyskusji uznając, że nie ma sensu. Ja mam rację, on ma władzę, którą właśnie postanowił mi zademonstrować.
Dla mnie sprawa hejtu i mowy nienawiści jest prosta, choć umykająca precyzyjnej definicji. Hejt to wypowiedź, która ma na celu jedynie poniżenie, obrażenie, pomówienie itp. osoby, do której kierujemy wypowiedź. Mowa nienawiści to mowa nacechowana przeróżnymi uprzedzeniami, która te uprzedzenia podkreśla.
To jest generalnie jasne. A może nie? Ważne są bowiem intencje autora wypowiedzi, ale ważne też są uczucia odbiorcy. Miałam kolegę (już od dawna mieszka w USA), do którego w dyskusjach politycznych zawsze zwracałam się per tępy konserwatysta, a on odpowiadał, że jestem walniętą lewaczką. Wbrew pozorom to pozwalało nam prowadzić dyskusje z pewnym przymrużeniem oka. Nie ośmieliłabym jednak odezwać się tak do zdecydowanej większości osób. Ten przykład nadaje jednak pewien subiektywny wymiar hejtowi.
Jest i druga strona medalu. Jakże często słuszna krytyka odbierana jest jako hejt. Zwłaszcza ostra i celna krytyka! To jedna z bardziej prymitywnych prób manipulacji. Taka z gatunku "niech mi pan nie przerywa, ja panu nie przerywałem" (a nikt nie przerywa), "czemu tak się denerwujesz, przecież to błaha sprawa" (błahą stała się, gdy rozmówcy zabrakło argumentów), "nie krzycz na mnie!" (jedyna osobą krzyczącą jest osoba, która to mówi). Hejtujesz mnie! Wiedziałam, że ktoś zmiesza Cię z błotem. Oho, hejterzy się uaktywnili. To najczęstsze reakcje nie na hejt, a na krytykę.
Ciekawa jestem, co Wy o tym myślicie? Jak jest granica między krytyka a hejtem?


Było o nieładnych sprawach, to zakończmy ładnie i łagodnie. Poezja śpiewana w czystej formie:



25 komentarzy:

  1. Myślałam, że hejt i mowa nienawiści, to to samo, nie do końca rozumiem w takim razie różnicę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A może rzeczywiście nie ma różnicy? Ja hejt pojmuję tak, że ktoś wchodzi na forum i wali na oślep. Trolle tak robią. Hejt nie musi być nacechowany ideologicznie. Hejter widzi zdjęcie i komentuje: ale pasztet, ale bezmózg. Mowie nienawisci dodaję rys ideologiczny - Hitler nie dokończył roboty i dlatego teraz mamy tyle tego robactwa, pedałów to najlepiej kastrować.
    Ja to tak pojmowałam. Ale może mowa nienawiści to polska nazwa hate'u?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiki podaje:
      Mowa nienawiści (ang. hate speech)
      ?

      Usuń
    2. Znam definicję podana przez Wikipedię. Dlatego m.in. podkreślam, że w mowie nienawiści jest pierwiastek ideologiczny. Jeśli jednak mowa nienawiści=hejt, to jak zakwalifikować ataki personalne na konkretne osoby?

      Usuń
    3. Dotąd rozumiałam hejt jako pojęcie ogólne, mieszczące chamską krytykę, niemerytoryczną i całą słowną agresję. Nie zastanawiałam się nad tym, przyznaję, uznałam oba pojęcia za tożsame.

      Usuń
    4. Może słusznie i może one są tożsame. Nazwa by na to wskazywała. Zjawisko jednak jest tak szerokie, że ja mam potrzebę wprowadzania podziałów. I znów pytanie, czy słusznie? Zło jest zło. Może jeśli wprowadzamy podziały, to tym samym sprawiamy, że jeden wariant hejtu postrzegamy jako mniej groźny od drugiego? Nie wiem, mam w tej sprawie mętlik w głowie.

      Usuń
    5. Ilenko, lubisz Abelarda Gizę? Jest nowy program na youtube, 'proteus vulgaris', m.in. o hejcie; bardzo dosadnie i w punkt, jak to Giza.

      Usuń
    6. Różnie, ale dzięki za podpowiedź! Zaraz obejrzę.

      Usuń
  3. Różnica między hejtem moim zdaniem jest taka, że hejt jest często spontaniczny, bądź ma na celu obrazić osobę ad personam po to, aby wywołać w niej negatywne emocje. Mowa nienawiści z kolei cechuje negatywnie nie tylko osobę, ale wszystkie jej działania, a więc każde działanie pozytywne lub nie mowa nienawiści cechuje negatywnie na niekorzyść ofiary. Szczególnie w ostatnim czasie widać to w polskiej polityce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jeszcze inne postrzeganie różnicy. Ja bym to widziała tak, że hejt atakuje konkretną osobę i wymierzony jest generalnie tylko w nią (oczywiście uogólniamy), a mowa nienawiści może przez tę jedną osobę atakować inne jej podobne - gejów, kobiety, chrześcijan, muzułmanów...

      Usuń
  4. Hejt a mowa nienawiści.
    Nie jestem biegły w tej dziedzinie, z dzieciństwa pamiętam, że jak woźnica wołał do konia hejta - to znaczyło w lewo... a może w prawo?
    W języku angielskim sprawa jest o tyle prosta, że "hejt" znaczy nienawiść i kropka.
    Według mnie te wątpliwości na linii hejt-mowa nienawiści to wyłącznie skutek wprowadzania obcych słów do języka polskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak, ale w obecnym świecie tych obcych słów nie unikniemy. Ja jestem przeciwna zastępowaniu polskich słów obcymi, np. zamiast mówić "bądźmy w kontakcie" często mówi się "bądźmy w in taczu". Komputer już mi jednak nie przeszkadza, podobnie jak hot-dog.

      Usuń
    2. O Pani ..nigdy nie będę z Tobą w w.. "in taczu", bo to tylko śmietnik językowy zresztą każde pokolenie ma swoje zwroty, ech temat rzeka ale ogólnie "jest w dechę".

      Usuń
  5. jesienna:
    To, co napiszę, być może nie będzie dokładnie na poruszany przez Ciebie temat. Mnie uczono, że należy wypowiadać się w jasny i przejrzysty sposób. Podkreślano, że należy zaznaczać, że to, co mowię, jest moim stanowiskiem (Uważam, że... moim zdaniem... itd). Wszelkie uogólnienia wprowadzają niejasność, możliwość manipulowania i możliwość wprowadzania mowy nienawiści.Inny jest odbiór wypowiedzi:- Uważam, że pan...oskarżając panią ... chce osiągnąć takie i takie korzyści.(tylko moje zdanie). Ta sama wypowiedź bez Wyrazu - uważam, jest ogólnikiem z którym trudno dyskutować. Jest to uogólnione rzucenie oskarżenia. Według mnie, obecne formy dyskusji, dalekie sa od prawdziwej dyskusji, a wykorzystują język wpływu i manipulacji. Jest na ten temat obszerna literatura.
    " Słowa mogą być BRONIĄ, działać jak NARKOTYK i przynieść BOGACTWO." - To cytat z okładki książki Andrzeja Batko Sztuka perswazji czyli język wpływu i manipulacji. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy medal ma dwie strony. Ponieważ mamy wolność słowa, możemy bez skrepowania prezentować własne poglądy. Formuły "moim zdaniem", "według", "uważam, że" bardzo często służą dokopaniu komuś bez narażania się na sprawę w sądzie. Wyobraźmy sobie, że pan z Twojego przykładu jest uczciwym człowiekiem, który zwraca uwagę na pewne nieprawidłowości. Zdanie "Uważam, że pan oskarżając tę panią chce osiągnąć pewne korzyści" jest po prostu wprowadzeniem do opinii publicznej konkretnego oskarżenia pod adresem tego pana. Do odbiorcy dociera tak naprawdę jedynie to oskarżenie, ale osoba, która to mówi, puszcza oko, bo to przecież tylko jej zdanie. I tak naprawdę to jest właśnie przykład manipulacji.

      Usuń
  6. Według mnie- hejt /atak personalny/ jest jednym z narzędzi języka nienawiści /którego celem jest nastawienie przeciw sobie różnych grup/. Tak to rozumiem. Czy dobrze- nie wiem! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie wiem. Myślę zresztą, że tak naprawdę rozróżnienia, czy to hejt, czy trolling, czy mowa nienawiści nie są aż tak ważne. Istotniejsze jest, kończy się krytyka, a gdzie zaczyna hejt.

      Usuń
  7. Na początku było słowo. Mowa nieco potem, od uderzenia maczugą sformułowania już same cisnęły się na usta. Internet wyzwolił hejt i zamiast hajda na wroga, to hejt na każdego. W obu przypadkach mamy czesto do czynienia z psychopatami, frustratami i zwykłymi matołami, którzy braki w wiedzy jakiejkolwiek, pokrywają pokrzykiwaniem i pouczaniem innych. Drugim aspektem tego s....syństwa jest zatrudnianie armii opluwaczy, którzy mają dyskredytować wroga, przeciwnika politycznego czy wszelką konkurencję. Trzeci aspekt jest nieco weselszy, bo całej ferajnie nie przychodzi do głowy, że dla odpowiednich fachowców są dziecinnie łatwi do namierzenia. Uczestniczyłem niedawno w spotkaniu, gdzie pewien Pan bez trudu (przy odpowiednich narzędziach) udowodnił, kto na jaki komputer ściąga określone pliki i to w sieci która ma tzw. "dynamiczne IP" np. sieć kablowa. Takie narzędzia być może będą niedługo dostępniejsze i każdy będzie mógł opluwaczowi i zwykłemu chamowi - powiedzieć ... słuchaj synku, zmęczona życiem panienko; wiem jakiego masz maila, wiem, jak się nazywasz, adres zaraz znajdę. Przestań bo opublikuję cię z pełnymi danymi na odpowiedniej ścianie płaczu.
    Kiedyś ktoś pisał do mnie głupie listy ze Stanów (zapomniał, że ma indywidualne IP) odpisałem mu gdzie mieszka i ...natychmiast dał mi spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja absolutnie jestem za tym, żeby anonimowość w sieci była ograniczona. Nie widzę oczywiście powodu, żeby każdemu się przedstawiać, podawać adres i numer konta, ale uważam, że w sytuacji, gdy ktoś mnie obraża, i to systematycznie, to mam prawo nasłać na tego kogoś policję. Zaraz by się hejt skończył.

      Usuń
  8. Ludzie mają różne poglądy, to w końcu naturalne ;-), problemem jest to że tak duża część populacji nie umie w sposób merytoryczny ich uzasadnić i sięga po rozwiązania "piaskownicowe". Hejterzy "z powołania" mają braki w inteligencji albo edukacji czy w sferze emocji, często we wszystkich trzech sferach na raz. Hejterstwo na zamówienie, robione przez inteligentnych ludzi dla ludzi mniej inteligentnych musi być prymitywne do bólu. Odbiorcy hejtu są prymitywni. Przy kształtowaniu opinii tych inteligentniejszych użytkowników internetu nikt nie posługuje się hejtem, tak jak nikt nie strzela kulą na grubą zwierzynę do ptaków. Hejterom pod żadnym pozorem nie należy odpuszczać, uciekanie od hejtu w krainę "bądźmy dla siebie mili" niczego nie załatwi. Prymitywa utwierdzi się w przekonaniu że oto sposób działania jaki obrał jest słuszny bo "ten drugi" odpuścił, poddał się, uciekł. Płatny hejter ma ułatwione zadanie, bo dla całej rzeszy słabszych na umyśle "wygrał". Dobrą metodą na hejt jest drążenie problemu, merytoryczne dociekania itp., tępi po jakimś czasie wymiękają, dyskusja zaczyna się toczyć poza nimi. Ci bardziej kumaci trzymają się dłużej, ale jest pewien próg którego nie przeskoczą. Płatni odpadają bo target odpływa. Jak to mawiał jeden mój znajomy "Światło wiedzy niszczy robactwo ignorancji kochające ciemność".;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc to ja radzę sobie z krzykaczami nadgrzecznością. Z tym że to działa na osoby, które zapędzają się w dyskusjach, zapominają się. Nadgrzeczność sprawia, że wypadają ze swojego tempa. Z tym ze to nie są ludzie, którzy tylko hejtują. Absolutnie się zgadzam, że traktowanie hejtera super serio, pytanie go, analizowanie jego wypowiedzi często przynosi skutek. W którymś momencie wymięka.
      Ja tak sobie też myślę, że problem dyskusji internetowy jest szalenie zróżnicowany poziom dyskutantów. Wszelkiej maści głuptaki bardzo szybko się denerwują, gdy zaczynają tracić grunt pod nogami. Wiem coś o tym, bo pochodzę z takiej zróżnicowanej rodziny. Tekst "uczone ale barany" słyszałam parę razy w realu:)))

      Usuń
  9. Jakoś do tej pory nie miałam za dużo do czynienia z hejtem. Raz skasowałam czyjś komentarz, bo były w nim wulgaryzmy.

    O, zapomniałam, że u Ciebie logować się trzeba :-(

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc mnie tez hejterzy omijają. Ale oni działają głównie, gdy jest duża publiczność:)))

      Usuń
  10. Witam, ja ostatnio spotkałam się na Fb z czymś, co trudno mi nazwać: czy to trolling, czy hejt, czy mowa nienawiści czy po prostu mocna krytyka albo zwykłe obelgi i pomówienia. Ale do rzeczy: zwróciłam dziewczynie uwagę, że dyskryminuje pewną grupę ludzi, nie biorąc jej w ogóle pod uwagę. Potem się zaczęło. Gdy stwierdziłam, że czas skończyć tą dyskusję i jej to zasygnalizowalam, pisząc, aby się sobie przyjrzała, nie mogła sobie darowac wiadomości prywatnej do mnie. Odpisałam na forum, żeby zachowywała się poważnie i że nie życzę sobie od niej żadnych wiadomości. Potem było tylko gorzej - zarzuciła mi, że ją zaatakowałam, że najwyraźniej mam zły dzień, że pewnie mam jakieś kompleksy,że czepilam się jej jak rzep psiego ogona, żebym swoje frustrację wylewala gdzie indziej, że reprezentuje grupę zapisanych osób, które za swoje niepowodzenia życiowe chcą obarczyc innych... W końcu - że jestem głupia i ograniczoną i żebym się już więcej nie osmieszala. Innym oponentom natomiast zwracała uwagę na literówki, wyładowania głupot i również atak na jej osobę. Stosowała często gęsto co najmniej podwójne znaki zapytania, wykrzykniki albo pytajnik z wykrzyknikiem. Ostatecznie zablokowała mnie, abym nie mogła dalej odpierac jej słownych ataków i mogąc w ten sposób triumfowac, że przeforsowala swoją opinię. Puste to wszystko, śmieszne i tragiczne zarazem. Ale najgorsze to, że administrator miał to w nosie i stwierdził, że nie jest sprzeczne że standardami Fb. Nie zostawiam tego jednak tak. Uważam, że to jest mocno niesprawiedliwe i patologiczne zjawisko i nie mam zamiaru dawać na to przyzwolenia. No bo niby z jakiej racji? Nie robię tego tylko dla siebie, ale i dla innych. Powiedzenie "nie karmić trolla" do mnie nie przemawia. Troll czy tam hejter według mnie, aby zaniechac swoich praktyk musi odczuć realne konsekwencje. Inaczej dalej będzie opluwal, miażdżyl i deptal innych.

    OdpowiedzUsuń
  11. Sorki, moja komórka czasem niepostrzeżenie podmienia mi niektóre słowa przy pisaniu. Właśnie teraz się zorientowalam, czytając mój tekst powyżej;)

    OdpowiedzUsuń