czwartek, 9 lutego 2017

Malowanie pamięci

Moja pierwsza podróż do Krakowa. Rok 1981. Byłam po pierwszym roku studiów i jechałam do mojego przyszłego byłego męża. Część drogi miałam spędzić w towarzystwie kolegów z ogólniaka, którzy jechali do Zakopanego. Kupiliśmy bilety na pierwszą klasę, zjawiliśmy się na dworcu odpowiednio wcześnie i zajęliśmy super miejscówki - oprócz nas w przedziale była jeszcze dwoje młodych ludzi. Gdy przyszedł konduktor okazało się, że kolega nie zabrał naszych biletów. Konduktor był tak miły, że nie wyrzucił nas z przedziału, nie kazał płacić kary, a powiedział jedynie, żebyśmy spokojnie poszukali biletów, a on przyjdzie później. Zamiast biletów znaleźliśmy pół litra wódki, które wypiliśmy z nowymi znajomymi z przedziału - okazali się studentami romanistyki. Kolejne pół litra wypiliśmy z konduktorem. I jakoś droga do Krakowa zleciała. Chłopcy wysiedli ze mną, bo kolega, który zapomniał biletów, zapomniał również portfela, a bez dowodu do strefy przygranicznej nie mógł jechać. W Krakowie wylądowaliśmy w środku nocy i udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Szybko w związku z tym nawiązaliśmy znajomość z miejscowymi stróżami prawa. To znaczy najpierw znajomość nawiązali koledzy, a ja chichocząc ich ratowałam...

Przepraszam za zbyt długi opis tej historii, zwłaszcza, że to nie ona jest tematem mojego wpisu. 
Kilka dni temu mieliśmy kolejne spotkanie klasowe (miewamy je dość regularnie). Zebrało mi się na wspomnienia i zwróciłam się do jednego z chłopaków, którzy uczestniczyli w tej wyprawie. On tego nie pamiętał. Trochę głupio mi się zrobiło, gdyż dla mnie to jedno z barwniejszych wspomnień. Dla niego nie? Na to włączył się drugi, który w wyprawie nie uczestniczył, i zaczął dorzucać rożne szczegóły. 

Wnioski: Z kim innym jechałam naprawdę, kogo innego zapamiętałam. 
I chyba mam tyle do powiedzenia każdemu, kto uważa, że wie lepiej, bo sam przeżył, bo widział na własne oczy.

Ludzka pamięć to prawdziwa artystka. Potrafi tworzyć coś niczego, szarym obrazom dodaje rumieńców, te zbyt krwiste zamalowuje na nowo... Dla naszego dobra tak bardzo się stara. Dzięki jej nieocenionemu talentowi jesteśmy w stanie żyć nawet, jeśli się za nami ciąg koszmarnych wspomnień. Kto wie, czy to tak naprawdę to nie jej fantazji artystycznej i cierpliwości zawdzięczamy, że starzejąc się świetnie pamiętamy, co działo pół wieku temu, a nie pamiętamy tego, co było wczoraj. Rzeczywiście pamiętamy? Może dzieje się tak, że im więcej czasu ma pamięć-malarka, tym wyraźniejsze obrazy kreśli, tym staranniej dopieszcza szczegóły? To i owo zamaluje, gdzie indziej doda ornament, parę chmurek na niebie, jakąś tęczę. Pomiesza to co przeżyliśmy z tym, co tylko widzieliśmy...
Maluje z natury czy z głowy? A trafisz za artystą, co mu spod pędzla wychodzi?
Dziś w kąciku muzycznym dwie pozycje. Niech pamięć ma co mixować.







18 komentarzy:

  1. Zdecydowanie jest coś na rzeczy a malarką, o której piszesz.


    No i jeszcze kwestia przypadku. Pewnie lepiej byłoby, gdybyś pojechała wtedy do Zakopanego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy lepiej? Inaczej. Gdyby pojechała wtedy do Zakopanego, całe moje życie wyglądałoby pewnie inaczej. A większości tego, co mnie spotkało od tamtego czasu nie chciałabym stracić. Tak więc dobrze, że stało się tak jak się stało.

      Usuń
  2. Popatrz, a ja jeździłam do chłopaka do Warszawy z Krakowa:)
    No, raz byłam, on u mnie kilka i potem nam przeszło, ale przypomniałas mi fajne czasy; ciekawe, czy on to tak pamieta jak ja, bo że pamieta, jestem pewna;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie! To był mój chłopak z Warszawy. Miał praktyki w Krakowie i pokój w akademiku. Spędziliśmy tam fajne kilka tygodni. Najpierw szaleliśmy po knajpach, a potem zbieraliśmy butelki po osiedlu akademickim, żeby mieć na zupę:))) Rzeczywiście to były cudne czasy, gdy człowiek nie przejmował się niczym.

      Usuń
  3. To prawda- pamięć ludzka jest zawodna i potrafi spłatać niezłe psikusy. Niektóre sprawy ulegają zapomnieniu, niektóre pamięta się inaczej...
    Mnie czasem zastanawia, jak to się dzieje, że bywają zapamiętywane nieistotne drobiazgi a często ulegają zatarciu rzeczy bardzo ważne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogólnym rozrachunku pewnie i tak dużo więcej ważnych rzeczy pamiętasz niż drobiazgów:)))

      Usuń
  4. jesienna:
    Kiedyś byłam na psychoterapii i zdumiałam się ogromnie, gdy pan prowadzący zajęcia powiedział, że dla nas w tej sali istnieją tylko te przedmioty, na które zwróciliśmy uwagę. Rozejrzałam się jeszcze raz uważnie patrząc na wszystko dokoła i stwierdziłam, że dużej szafy do tej pory nie zauważyłam, a stała w widocznym miejscu.Pewno zauważamy to, co jest dla nas w jakiś sposób ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postrzeganie to bardzo szeroki temat. Na pewno masz racje, że zauważamy często głównie te rzeczy, które są dla nas ważne. Dzieje się jednak i tak, że właśnie tego, co ważne nie widzimy i wtedy następują modły do św. Antoniego - chyba każdy miał sytuację, że szukał czegoś i tego czegoś nie widział, choć leżało na wierzchu. Generalnie dokonuje się pewna selekcja. Myślę, że nikt nie potrafi powiedzieć, na czym ta selekcja polega, bo w grę wchodzi całe mnóstwo różnych czynników. I masz rację, podobnie jak w procesie zapamiętywania.

      Usuń
  5. Pamięć! Małe pudełeczko, w którym jest straszny balagan!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne rozważania o pamięci. W moim przypadku, pamięć coraz bardziej ustępuje zapominaniu, ale to zjawisko związane z wczesnym urodzeniem. Nigdy jednak nie miałem poprawnej pamięci tak zwanej wzrokowej. Jeśli mnie pytali: jak ktoś był ubrany, czy coś w tym sensie, to przeważnie nie wiedziałem. Lepiej prezentowałem pamięć skojarzeniową, utrwaloną. Teraz jeszcze pamiętam niektóre szczegóły z przed kilkudziesięciu lat, a zapominam, te z przed kilku minut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie zapamiętywałam nazwisk. Dramat! I cała długa lista gaf. Teraz zaś coś jakiś czas przez te nieszczęsne nazwiska wpadam w panikę, że to już początki Alzheimera.

      Usuń
  7. A ja nie wiem, jaką mam pamięć, bo zawsze czegoś w niej brakuje ;-) Ogólnie rzecz biorąc, umiejętność zapominania chroni człowieka przed przegrzaniem mózgu. Co by to było, gdybyśmy pamiętali wszystko?! Strach pomyśleć.

    Nie umiem się logować i nie zamierzam :-(

    kolewoczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw krótki instruktaż (możesz pominąć). Pod ramką jest napis "wybierz profil". Wchodzisz w to i klikasz na "nazwa/adresURL". Pojawia się ramka. Nazwa: kolewoczy, adres URL:http://kolewoczy.blox.pl/html Tak naprawdę wystarczy, że wpiszesz raz, bo potem sam komputer podpowiada. Warto to robić, bo wtedy każdy kto kliknie w Twój nick, trafi do Twojego blogu.
      Masz rację, że zapominanie to dar. Nie dość, że mamy lżejsze głowy, to możemy nie pamiętać niemiłych rzeczy, a to pozwala nam w miarę lekko iść dalej.

      Usuń
  8. Rewelacyjnie to wszystko wspomniałaś.
    Bo pamięć to faktycznie artystka.
    Dobra albo zła.
    Nie będę Ci się podlizywać pisząc, że jesteś tą pierwszą.
    :-) :-)

    OdpowiedzUsuń