środa, 20 lipca 2016

Mały wielki człowiek

Miałam się dziś spotkać z koleżanką, która przyjechała ze Stanów. I spotkałam się, tyle że nie tylko z nią, ale i z naszą wspólną znajomą. Przy czym ta wspólna znajoma to żadna dobra znajoma ani moja, ani mojej koleżanki. Zdaje się, że musiałyśmy ją znosić, bo chciała kasę pożyczyć - wiadomo, ci z Ameryki śpią na pieniądzach, których chętnie się pozbywają na rzecz Polaków.
Spędziłyśmy razem koło dwóch godzin. Udało mi się wypowiedzieć kilka zdań. Ten nachalny potwór mówił, mówił, mówił. Głowa mi po prostu pęka, bo tyle było tego mówienia. I wierzcie mi, że nie dało się przerwać. W efekcie skończyłyśmy spotkanie i postanowiłyśmy się z Martą spotkać w piątek. Same!
Nie opisuję jednak tej sytuacji, żeby się pożalić. Mam związaną z nią refleksję.
Ta dziewczyna cały czas mówiła o swoich niezwykłych osiągnięciach zawodowych, o swoich zdolnościach i o powalającej wręcz pracowitości. Od pół roku jest jednak bez pracy i nie wie dlaczego. Ja wiem. Przez około dwóch godzin udowadniała mi, że trzeba się trzymać od niej z daleka i pod żadnym pozorem nie należy jej zapraszać do swojej firmy, bo jakiś szef zły na nią może i nas wylać.
Na gazecie był artykuł o figlach, jakie płata nam nasz mózg (TUTAJ). Jeden z rozdziałów poświęcony był złudzeniu ponadprzeciętności. Otóż ludzie zawyżają oceny, które sami sobie wystawiają. Uwaga! Dotyczy to również tych, którzy twierdzą, ze maja kompleks niższości. Bardzo prymitywizując, może się okazać uwypuklając swoje złe cechy i czyni nieprzeciętnymi.
Otóż mam wrażenie, że dziewczyna, o której piszę ma ponadprzeciętne złudzenie ponadprzeciętności. Usiłowałam jej delikatnie uświadomić, że nawet jeśli jest wybitnie utalentowana, to nie ma to nic do rzeczy, jeśli nie potrafi dogadać się z szefem, bo jednak szef decyduje tym, kto z nim pracuje, a nie na odwrót. Na nic zda się talent, jeśli ktoś nie potrafi dogadać się ze współpracownikami. Nawet najbardziej kapryśne gwiazdy wiedzą, ze fochy mogą stroić przed obsługa hotelu. Gdy jednak wchodzą do studia, by nagrać płytę, muszą ostrożnie traktować muzyków, bo jeśli ci się zbuntuje, to nic z płyty nie będzie. Znałam parę osób, które uważały, ze są ponad wszystko i ani jednej, która miała w tej kwestii rację.


8 komentarzy:

  1. Nie tylko w pracy, w życiu w ogóle umiejętność współdziałania z innymi jest ważniejsza od zdolności.Będąc podwładnym trzeba umieć słuchać szefa,ale chcąc być DOBRYM szefem też trzeba umieć się z ludźmi dogadywać, no chyba, że ktoś rządzi strachem.Tam gdzie jest praca zespołowa mądry szef wyrzuci każdego kto nie umie współpracować choćby nie wiem jak był mądry. Zresztą mądry nie musi na siłę udowadniać , że jest mądry.Widać owa dziewczyna nie wie takich oczywistych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jej to powiedziałam, co prawda dość delikatnie, ale zdaje się, że spłynęło to po niej))) Żaliła się, że ktoś tam nie dał jej etatu po stażu, a była świetna, bo: ble, ble, ble. I dodała, ze to dlatego, że szef jej nie lubił. Wtrąciłam więc, że nie rozumiem czemu się dziwi, bo mało który szef przyjmuje do pracy ludzi, których nie lubi. Poza wszystkim niosłoby to kłopoty.

      Usuń
  2. I zamiast pokomentować ciekawe rzeczy zza oceanu, które mogła wnieść koleżanka, rozkminiamy potwora, który nie obejrzał się w lustrze i nie wie, że jest potworem albo raczej chroni siebie przed depresją i totalnym dołem.

    Z drugiej strony tacy ludzie są potrzebni i cenni. Mam takiego pracownika, który nie umie współpracować i szlag go trafia, bo jego zdaniem wszyscy wszystko źle robią - jest dobry i kompetentny, dlatego daję mu zadania indywidualne i trudne, niewymagające współpracy z innymi, następnie go chwalę i nagradzam, w odpowiedzi dostaję efekty najwyższej jakości. A jednocześnie naprawdę cenię sobie jego krytykę i pesymizm, bo jest to inna od mojej perspektywa, a sprawy trzeba widzieć z różnych stron. Oczywiście, czasem muszę warknąć i pokazać, kto tu rządzi, ale nawet nie za często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie inny przypadek. Ta dziewczyna ma zaburzone postrzeganie siebie:)))

      Usuń
  3. Z dwustronnego spojrzenia na sprawę wynika, że każdy człowiek znajdzie gdzieś swoje miejsce i każdy może okazać się bardzo potrzebny.
    A swoją drogą zapatrzeni w siebie egocentrycy są we współżyciu dość trudni, stąd tego swojego miejsca mogą długo szukać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że jej przyjdzie szukać jeszcze długo:)))
      A na marginesie nie wszyscy zapatrzeni w siebie egocentrycy są trudni we współpracy. Ja jestem zapatrzoną w siebie egocentryczką, a mój szef ciągnie mnie za sobą po wszystkich firmach!

      Usuń
  4. Ja mam znajomego, ktory w Ameryce spędził ok. 20 lat i... nie da sie z nim czasami normalnie rozmawiac. Uczucie wyższości i przejęta od amerykańskiego społeczeństwa mentalność "zwyciezcy" w pewnych sytuacjach zawodowych jest nie do wytrzymania. Ale probowac współpracowac było trzeba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, problem w tym, że dziewczyna z Polski nie dała mi porozmawiać ze znajomą z USA:))) I tak w ogóle to ta moja znajoma z USA w ogóle się nie zmieniła. Może wizualnie, bo ciągle coś sobie poprawia, ale rozmawiamy tak jak rozmawiałyśmy przed jej wyjazdem. Ona jest naprawdę OK.

      Usuń