czwartek, 21 lipca 2016

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu?

Zbliża się rocznica wybuchu powstania warszawskiego. Atmosfera robi się napięta niemal jak w Warszawie latem 1944 roku. Nic więc dziwnego, ze temat powstania pojawia się regularnie również w prywatnych rozmowach. I tak własnie było w mojej pracy. Na marginesie dyskusji o czymś ja wtrąciłam mimochodem, ze dla mnie największa prawdę o powstaniu przekazuje "Kanał". Koleżanka wyraziła zdziwienie, gdyż przed nami leżała lista filmów dokumentalnych, dokumentów fabularyzowanych. Był na niej też film "Powstanie warszawskie", czyli fabuła stworzona z dokumentu. - Jak możesz uważać, że film fabularny jest bardziej prawdziwy od dokumentalnego? - zapytała mnie koleżanka. Szczerze mówiąc mogę i uważam. Dokument pokazuje fakty, a raczej ich wycinek. Fabuła może sięgnąć głębiej (choć oczywiście nie jest to oczywiste).
"Kanał" zrobili byli powstańcy, niedoszli powstańcy, przyjaciele powstańców. Gdy robili "Kanał", powstanie w nich mocno tkwiło. Podobnie zresztą rzecz ma się z "Kolumbami", choć to akurat prawda tylko jednego człowieka. "Kanał" to świadectwo serca. Dokumenty (choć oczywiście uogólnianie jest niesprawiedliwe) to zapis oczu.
Co da mi większą wiedzę o życiu w Warszawie w drugiej połowie XIX wieku? "Lalka" czy opracowanie historyczne? Ja stawiam na "Lalkę". Choć o czasach"Krzyżaków" z Sienkiewicz uczyć się raczej nie będę. Ale też Sienkiewicz pisząc "Krzyżaków" dawał świadectwo swoim czasom. Prus zaś łapał życie tu i teraz. Łapał i wyciągał z niego to, co najważniejsze.
Dziś jest chyba czas faktów. Literatura faktu, dokumenty w kinach. Na szczęście sztuki plastyczne nadal fakty mają w nosie i rozciągają je, wyżymają, wykręcają. Stary dobry Rothko nadal ma swoich wyznawców, a w jego praca nie ma nawet grama faktów. Jest tylko prawda.
W ileś miejscach w necie ludzie zapisują swoje życie. Tu zostawiają świadectwo, że gdzieś byli, tam wrzucają zdjęcia niemal wszystkiego, co zobaczyli. Gdy pokuszą się o przejrzenie tego za parę lat, co dostaną? Prawdę o sobie czy garść faktów? 
Jest oczywiście i druga strona tego medalu. Opinia, osąd.To bardzo ludzie opiniować. A opinia prawdą nie jest. Czy jednak zapis faktów też nie jest opinią? Sam wybór tych a nie innych faktów to już swego rodzaju sąd.
A czy w ogóle prawda jest ważna?


16 komentarzy:

  1. Wolałbym sie jednak opierać na opracowaniach historycznych, ale nie tych napisanych przez dzisiejsza władze ;( Ale prawda jest, ze to film (fabularny czy tez dokumentalny) jest łatwiejszy w odbiorze i przyswojeniu.
    Widziałem niedawno "Miasto 44" i zgodzę sie z opiniami usłyszanymi od rodziny i znajomych, ktorzy to widzieli, ze niestety zrobili z tego przerysowana fabule. Co do "Kanału" jednak, to ładnie to ujęłaś - "świadectwo serca".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Władza może fałszować historię, a więc może manipulować faktami. Daje jednak świadectwo prawdzie całą sobą tu i teraz.

      Usuń
  2. "Kanał" faktycznie doskonale oddaje atmosferę. Do dziś mam w oczach scenę gdy ubrudzeni powstańcy wychodzą z kanału , a tu widać tylko błyszczące oficerki hitlerowca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkość tego filmu polega tez i na tym, że każdy, kto go oglądał ma w sobie jakąś scenę, a może nawet kilka.

      Usuń
  3. O ile wiem filmy Wajdy nie mieszczą się w formacie dzisiejszej polityki historycznej. Przede wszystkim dlatego, ze sieją defetyzm - np. w Kanale powstanie zostało przegrane.
    A w polityce trudno przebić to co powiedział Kraśko - już tyle godzin a nie am jasnego przekazu jak na takie słowa odpowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, "Kanał" może znaleźć się na cenzurowanym:)))
      Co do słów Kraski to nie ma, co na nie odpowiadać, bo to wypowiedź pełna i idealna. Każda odpowiedź mogłaby tylko ją popsuć. Trafił w samo sedno. Tylko, czy dotrze to do tych oszołomów?

      Usuń
  4. Zgadzam się z treścią wpisu. Co mogą wiedzieć ludzie, którzy teraz produkują? Tyle co wyczytają.
    "Kanał" jest świetnym filmem. Na długo zapadającym w pamięć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za te słowa. Mnie "powstańczo" ukształtował "Kanał", a jeszcze bardziej "Kolumbowie". Z tym że akcent jest na "Kolumbach", bo książką można było czytać i sto razy, a za PRL z dostępem do filmów, i to takich, było marnie:(((

      Usuń
  5. Na hasło -Kolumbowie- natychmiast mam przed oczami młodych ludzi beztrosko odbijających piłkę a potem sceny...sceny...sceny...Kontrast powala! :((
    Znakomity serial, nie do zapomnienia. Zresztą "Kanał", "Kamienne niebo"- świetne filmy o upiornych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam jednak powieść. Serial przedstawia tylko dwa tomy, nie ma tego najważniejszego, powojennego. Wciąż, niestety aktualnego. Poza tym niesie zdecydowanie więcej prawdy o powstaniu. Ale to prawda, że serial też robił wrażenie.

      Usuń
    2. Czytałam. Mowa była o filmach, więc do filmowego serialu się odniosłam.

      Usuń
    3. Przepraszam więc za ten skrót myślowy.

      Usuń
  6. Zgadzam się z Tobą Ilenko.
    A do rzetelności współczesnych dokumentalistów mam coraz większy dystans. Może się mylę, ale chyba jest coraz więcej manipulacji faktami i coraz mniej odpowiedzialności za słowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nawet myślę, że faktami jest bardzo łatwo manipulować. Sama sekwencja ujęć już wpływa na odbiór.

      Usuń
  7. Myślę sobie, że to, co powiedział Jan Młynarski ( "Powstanie to nie prostytutka z pigalaka, którą można używać wedle swego uznania") w proteście przeciw odczytywaniu apelu smoleńskiego na rocznicy jego wybuchu, także trafia w punkt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak bardziej podoba mi się to co powiedział Krasko. Ładniejsze i zdecydowanie lepiej przywracające właściwe proporcje.

      Usuń