wtorek, 12 lipca 2016

Popsuję Twoją radość!

Podjęłam decyzję co do mojego urlopu. Zarezerwowałam wycieczkę objazdową po Rumunii, a potem tydzień byczenia się w Bułgarii. Pochwaliłam się tym koleżance na Facebooku. Pochwaliłam się publicznie, więc skomentowała to nasza wspólna znajoma: To biuro podróży jest w chu... drogie, a i średnie w obsłudze. 
Prawie 5 lat temu przygotowywałam się do 50. urodzin. Wymyśliłam sobie z tej okazji wyjazd. W końcu wybór padł na rejs po Nilu. Ponieważ prowadziłam wtedy blog o przygotowaniach do tej 50-tki (generalnie chodziło o znalezienie faceta przed 50-tką, czyli było o randkach w ciemno), napisałam na blogu, że własnie zarezerwowałam wyjazd, że się cieszę i że w ogóle jest fajnie. Wtedy włączyła się jedna z moich ówczesnych znajomych i napisała, że dziwi mi się, że tam jadę, bo w latach 80. były tam zamachy na turystów, poza tym Egipt jest kijowy, a Nil śmierdzi.
Miałam też podobną przygodę, gdy kupiłam kiedyś Pandę. Łaziłam po firmie i chwaliłam się. Przestałam, gdy jeden z kolegów wysłuchał i powiedział: To marne i mało bezpieczne auto. No ale jeśli już kupiłaś... I zawiesił głos.
Podobno takie zachowanie spotyka się jedynie w Polsce. I na szczęście nie jest ono jednak aż tak bardzo typowe. Krytykowanie i obrzydzanie czyjejś decyzji. Na świecie ludzie podchodzą do sprawy rozsądniej i swoją ocenę zostawiają dla siebie. Bo czemu służy taka opinią? Rejs po Nilu już opłaciłam, gdy znajoma zjechała od góry do dołu ten pomysł. Samochód miałam już pod biurem, gdy kolega uznał, że jest beznadziejny. Za wycieczkę do Rumunii jeszcze grosza nie dałam, ale ta znajoma o tym nie wie, bo sprawę przedstawiłam jako dokonaną. Czyli poczyniłam duży wydatek, którego nie da się cofnąć. Ostre słowa nawet więc nie udają, że są wypowiadane dla mojego dobra. Powiedziałabym, że to zawiść, bo i rejs po Nilu, i ta Rumunia to jednak pewien wydatek. Jednak sprawa samochodu wymyka się z tego schematu, bo facet, który to mówił miał lepsze auto.
Ja jestem cała z Polski, więc pewne nasze cechy traktuję jako coś naturalnego, nawet jeśli nie bardzo mi się one podobają. Na temat tego krytykowania rzeczy dokonanych rozmawialiśmy kiedyś z lektorką angielskiego. To ona uświadomiła mi, że na świecie jest to niemożliwe i traktowane mniej więcej tak jak puszczanie bąków w towarzystwie czy używanie wulgaryzmów przy babciu. W Polsce część ludzi karnie spuszcza głowy i daje sobie obrzydzić to, z czego przed chwilę się cieszyli. Trochę to smutne.
A jeśli jesteśmy przy Rumunii:


12 komentarzy:

  1. No właśnie! Jakie to nasze! Taka bezinteresowna zawiść, czy co, dokopanie ot tak, dla własnego dowartościowania się nie wiadomo w imię czego!
    A Pandy to bardzo fajne samochody są. Sama taki miałam i złego słowa nie dam na to autko powiedzieć.
    Jestem pewna, że całe zdarzenie olałaś, jak zresztą należy to robić, ale wiem też, że niesmak pozostaje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, to nawet niesmaku nie czułam, a raczej zdziwienie. Plusem takich sytuacji jest to, że otwiera się oczy na pewnych ludzi, a wiedza to potęga:))) Panda to rzeczywiście fajne autko - miałam 5 lat i byłam bardzo zadowolona. Rejs po Nilu był cudowną przygodą. A Rumunia jest droga, ale stać mnie na to. Liczę więc na fajne, wypasione wakacje. Zasłużyłam, bo zwykle na wakacjach oszczędzałam!

      Usuń
  2. Z kim ty się zadajesz?
    A Rumunia piękna - zwłaszcza góry i Siedmiogród (mam nadzieję, że nie czyta tego żaden Węgier)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z samymi dobrymi ludźmi. Ta od rejsu po Nilu to była znajoma z blogów. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego była?:))) Facet od samochodu to przygodny gość z firmy. A ta od Rumunii to jakaś laska z FB, która średnio kojarzę. Moi znajomi reagują normalnie:))))
      O Rumunii słyszałam wiele dobrego, liczę wiec na mnóstwo wrażeń!

      Usuń
  3. Szykuj aparat, notatnik, co by nic nie uciekło i baw się dobrze! I odpoczywaj, nabieraj sił! Urlop zapowiada Ci się fantastycznie! A ludzkimi złośliwościami się nie przejmuj.Nie warto! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BBM, ja się nie przejmuję, ja po prostu szukam tematów na blog. Ludzka złośliwość mogłaby być dobrym tematem...

      Usuń
  4. Moim pierwszym samochodem, była Syrena i wówczas wielokrotnie powtarzano mi opinię, że Syrena to nie samochód. Zazwyczaj przytakiwałem tym, którzy tak mówili i dalej cieszyłem się swoją Syrenką. Poźniej podobnie było z Fiatem 126P. Teraz jeżdżę 21 letnim Mercedesem i i słyszę opinie: to już stary grat. Żadna z tych opinii nie miała dla mnie żadnego znaczenia, bo nigdy nie miałem aspiracji do posiadania, tylko cieszyłem się tym co mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też te opinie nie maja znaczenia, bo podjęłam decyzje biorąc wszystko pod uwagę. Raczej za każdym razem z ciekawością pochylałam się nad osobą, która głosiła takie dyrdymały i najbardziej . 21-letni Mercedes to już chyba może być zabytek? Z tym że z tymi zabytkami to złożona sprawa i nie zawsze się opłaci. W każdym razie Merc w takim wieku i tak jest lepszy od wielu nowych aut. A poza tym teraz takie auta są modne. Mój kumpel jechał specjalnie do Niemiec po starego Mercedesa. Przywiózł cudo!

      Usuń
  5. Ilenko, pewnych ludzi chyba nie da się nauczyć kultury bycia :(
    Ja już swoje zdanie na temat pięknej Rumunii wyraziłam. Na pewno będziesz zadowolona z wycieczki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem pewna! Bardzo się cieszę, że jadę i już nie mogę się doczekać. Zaliczka już poszła!

      Usuń
  6. Mi pozostaje tylko zyczyc super wakacji ! Powiem Tobie, ze zazdroszcze Tobie. Takze tego odkladania kilkuletniego. Ja niestety na razie sie tego nie nauczylem... :P
    P.S. Bylebys nie spotkala tam przy Nilu pana Zelnika, ktory szuka tego innego Zelnika, by go ukryc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nad Nilem byłam i bogowie egipscy czuwali, bym nie spotkała żadnych złych ludzi:))) Teraz fruwam do krainy Drakuli. Mogę więc wrócić z twardszymi zębami, co nie byłoby takie głupie:))) I sama sobie zazdroszczę tego wyjazdu!
      Odkładanie nie jest takie trudne. Trzeba tylko założyć dodatkowe konto, stworzyć fundusz czy coś takiego i dać zlecenie do przelewania stałej kwoty - takiej, której nawet nie zauważysz - a następnie najlepiej zapomnieć, że się coś takiego ma:))). Ja na wakacje odkładałam po 100 zł miesięcznie. Z tym że tak naprawdę jeszcze tego nie ruszam, bo gdy w zeszłym roku zmieniałam pracę, to dostałam trochę kasy jako ekwiwalent za urlop i teraz z tego skorzystam.

      Usuń