Moje serce miasto zdobyło muralami. Są one wszędzie. Małe i duże. W widocznych miejscach i mniej widocznych. Trzeba naprawdę rozglądać się, żeby nic nie przeoczyć.
Nie dało się też nie przywitać z bohaterami bajek z dzieciństwa. Przyznam, że Misia Uszatka omal nie przegapiłam, choć stoi na samej Piotrkowskiej.
Przy Piotrkowskiej jest kilka małych rzeźb dzieci. Cudne!
Miła dziewczyna z mojego hotelu poradziła, żeby patrzyła w górę. No to patrzyłam i wypatrzyłam takiego smoka. Zresztą nie tylko. Na Piotrkowskiej jest mnóstwo magii.
Odwiedziłam też cmentarz żydowski. Jego część zarosła roślinami, co robi niesamowite wrażenie.
A to instalacja na cmentarzu. Żydowskie dzieci. Mocna rzecz.
A to Piotrkowska.
I refleksja kulinarna. Taki deser dostałam w hotelu. Bodaj 19 zł. Deser to to zielone. W środku coś rodzaju kremu-bezy. Smak taki sobie. Przyznam, że wolałabym eklerkę za 4 zł. Szczęśliwie nie ja płaciłam, więc nie mam co wybrzydzać. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że ostatnio w gastronomii jest moda na przerost formy nad treścią.
Byłam tez oczywiście w Manufakturze, Muzeum Sztuki oraz odwiedziłam Księży Młyn. I chyba chciałabym jeszcze wrócić do Łodzi!
Dwa lata temu byłam w Łodzi, po bardzo długim czasie zresztą, i byłam oczarowana, jak to miasto zmieniło sie na plus. Oczywiście Murali tez trochę uchwyciłam, także zaliczyłam Manufakturę, a resztę pewnie będzie trzeba odrobić w przyszłości!
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to sama Piotrkowska to wycieczka na cały dzień albo i na dwa. Oj, już sobie myślę, że chciałabym tam wrócić!
UsuńJa też widziałam Łódź chyba 4 lata temu - po latach i zmiany na plus wręcz szokujące. :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Przyznam, że chodząc po Łodzi miałam pewne skojarzenia z Palermo. Ale Łódź ładniejsza!
Usuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńA ja dawno już w Łodzi nie byłam. Ale gdy będę już po operacji i zacznę dobrze chodzić, to się wybiorę.
Polecam. Z tym zapewnij sobie transport. Ja sporo chodziłam i teraz czuję to w mojej chorej nodze.
UsuńKolejna osoba zauroczona Łodzią. Ja jak pisałam pojechałam ze względów osobistych (grób dziadziów)i Łódź całkowicie mnie zaskoczyła choc Kropka zachwalała, więc zasadniczo byłam trochę przygotowana.Z niecierpliwością czekam na dalsze zdjęcia, bo jak widac każda relacja, każde spojrzenie jest inne.
OdpowiedzUsuńTo niezwykłe jak oni potrafią wykorzystać to co mają. I z jaką dumą. Te wszystkie pofabryczne historie są ujmujące. Czuć też wyraźnie historię Żydów polskich. Po prostu fantastyczne miejsce.
UsuńA w Krakowie wiele starych fabryk zostało zniszczonych i powstały w takich miejscach nowe bloki.
UsuńTylko że Kraków stoi innymi zabytkami. Te stare fabryki w Łodzi to wizytówka miasta. Nie wiem, czy miałaś okazję obejrzeć Księży Młyn. To całkowicie pofabryczny teren, który oni teraz przerabiają po swojemu. Cudo!
UsuńUwielbiam murale, w Lodzi bylam raz, na wycieczce do zakladu wlokienniczego dawno, dawno temu :) artdeco
OdpowiedzUsuńJa też byłam na takiej wycieczce. Pamiętam z niej jedynie kolorowanie tkanin. Teraz te zakłady są już nieczynne. W Muzeum Sztuki, które powstało w takim likwidowanym zakładzie, w stałej ekspozycji można obejrzeć film "Zamiatanie po włókniarkach". Chodzi w nim o zamiatanie problemu tych kobiet pod dywan:((( Szczęśliwie jednak Łódź znów się odradza.
UsuńWiosną byłam w Łodzi i też zachwyciłam się miastem. Na pewno tam wrócę na systematyczne zwiedzanie.
OdpowiedzUsuńPolecam. Jest mnóstwo do zobaczenia. Ja sporo widziałam, ale jeszcze więcej mam do obejrzenia.
UsuńFascynujący deser! I ta przysuszona malinka z ogonkiem...
OdpowiedzUsuńPrawda? Mój zachwyt wzbudziło tylko jedno - nie utyje się od tego, zwłaszcza, gdy na deser wyda się sumę jak na żywienie przez cały dzień w domu:)))
Usuń