Fajny film dzisiaj widziałam... A tak
naprawdę wczoraj. "La La Land". Tytuł podobno trudno przetłumaczyć.
Choć to musical, to w tytule nie chodzi o nucenie, a o marzenia. Gdzieś przeczytałam,
że to La to L.A, czyli Los Angeles. Może...
Nie chcę pisać o samym filmie, bo generalnie nie lubię pisać o
książkach czy filmach. Robię to w tylko, gdy chcę pociągnąć wątek, do którego
film mnie zainspirował.
Na wstępie jednak muszę ostrzec: to nie jest komedia romantyczna, to nie jest błahy musical. Za mną w kinie siedziały panie, które przyszły na zupełnie inny film i były rozczarowane, rozdrażnione, obśmiewające.
W "La La Land" pojawił się jeden z moich ulubionych
motywów. Bilans życia. Bilans rozumiany dosłownie. Jak w księgowości. Po lewej
stronie Winien, po prawej Ma. Tyle wydaliśmy, tyle zyskaliśmy.
Mam w tej kwestii swoją teorię. Otóż ten bilans zawsze się zeruje.
ZAWSZE. Czasami jedynie źle liczymy. Albo liczymy dobrze, ale nie wpisujemy
prawidłowej wartości po stronie Ma. Pewnie też po stronie Winien. Choć
podejrzewam, że najczęściej u innych ludzi niedoszacowujemy Winien, a u siebie
Ma.
Życie można przyrównać do zakupów. Tyle że kupujemy w barterze.
Dziś mogę swobodnie przelewać swoje myśli na ekran komputera. Jeśli ktoś mnie
pochwali za kolejny wpis, a nawet jeśli sama siebie pochwalę, to wpisuję coś po
stronie Ma. Ale przecież to Ma nie wzięło się z powietrza. Wiele godzin by
nauczyć się liter, potem nauka pisania, lata zdobywania wykształcenia...
Zapłaciłam, więc mam. Na szczęście mam z tego dużo, dużo więcej niż ten i inny
wpis.
To oczywiście przykład bardzo prosty. Częściej jest tak, że
płacimy na raty i dostajemy w kawałkach. Plączą nam się zamówione towary,
gubimy się fakturach. Są też oczywiście
i tacy, którzy ostro grają, ale oni zwykle też drogo za to płacą.
Z wydawaniem pieniędzy jest zwykle
tak:
Marzę o wyjeździe do Kostaryki. Stać mnie na to, ale gdyby wydała
spory procent oszczędności na jedna wycieczkę, to narobiłabym sobie kłopotów.
Wolę jechać do Albanii i Grecji. Może uda mi się też zaliczyć Maltę?
W sklepach jest mnóstwo przepięknej biżuterii. Dziwnym zbiegiem
okoliczności ta, która podoba mi się najbardziej, jest najdroższa. Kupuję więc
błyskotki za grosze, z blaszek, szkiełek...
Moja koleżanka lata temu marzyła o
samochodzie na wypasie. Wzięła kredyt. Okazało się, że przegięła i do dziś jest
w finansowym dołku.
Każdego dnia w sklepie dokonujemy jakichś wyborów. Podobnie jest z
życiem. I większość tych wyborów jest dobra. Po prostu za co innego zapłaciliśmy,
więc dostajemy inny towar, dostajemy inne życie. Ani lepsze, ani gorsze.
Inne.
I tej świadomości serdecznie Wam życzę.
W życiu, wyborów wielkich ja nie robię,
OdpowiedzUsuństaram pilnować: co czyje, co moje,
na kredyt nigdy, się nie wychylałem,
więc w równowadze, na swych nogach stoję.
Pozdrawiam.
Oj chyba jednak czasami wybierasz
OdpowiedzUsuńdo kogo się uśmiechasz, komu się opierać
czy chcesz żyć uczciwie czy raczej nie
czy żyjesz na jawie, czy spełniasz się w śnie
czy idziesz pod górkę, czy prostą drogą
czy ci, czy tamci zranić cię mogę
czy lody z polewą, czy tylko woda
które z nich więcej zdrowia ci doda.
A jeśli to nie zdrowie tym, co wybrałeś
czy nie pożałujesz, że o siebie nie dbałeś?
A jeśli jednak na zdrowie postawisz
czy nie żal, ze okazję do zabawy marnotrawisz?
Czy naprawdę wierzysz, że się uchowałeś
i wielkich wyborów nie dokonywałeś?
W życiu, wyborów WIELKICH ja nie robię,
Usuńto o czym piszesz, to wybory chwili,
one bez przerwy wędrują wraz z nami,
bywa że któryś, szalę nam przechyli.
Ależ to są wielkie wybory, one wyznaczają naszą drogę!
UsuńOglądałam film i najwyraźniej odebrałam go podobnie. Zadumałam się po nim na dłuższą chwilę.
OdpowiedzUsuńJest piękny, a koniec po prostu powala, zwłaszcza ta wymiana spojrzeń między nimi (nie chcę spojlerować, więc piszę ogólnikowo). Choć jednak na mnie zrobił duże wrażenie, panie, które siedziały za mną, uważały do za modelowy gniot i dawały temu wyraz. Nie do wszystkich, więc przemawia...
UsuńTen film wciągał mnie powoli, żeby na końcu urzec. Miałam dokładnie to samo uczucie. Wymiana spojrzeń, o której wspomniałaś to był aktorski majstersztyk :)
UsuńA co do tych pań, myślę, że wielu ludzi bezrefleksyjnie podąża przez życie.
Ja sobie myslę, że one bardzo mądre nie były, ale inna sprawa, że przyszły chyba na inny film. Komedia romantyczna, opowiastka o marzycielach... A to w sumie dość poważny film, choć lekko podany.
UsuńPiszesz o poważnych wyborach a przecież bywa i tak, że niby wybór do odkręcenia a okazuje się wyborem na całe życie. Nic nie jest jednoznaczne i jasno określone a życie... obfituje w niespodzianki!
OdpowiedzUsuńByć może na film się wybiorę. To już drugi, na który się zasadzam.
W zasadzie już na to odpowiedziałam Krzysztofowi. A ponieważ troszkę się napracowałam odpowiadając, to chyba odeślę Cię do tamtej odpowiedzi:))) Zaś z innej beczki - moim zdaniem każdy wybór jest wyborem wielkim, bo nigdy nie wiemy, co z niego wyniknie. I żaden wybór nie jest do odkręcenia. Czas się nie cofa. Za każdym razem dokonujemy nowego wyboru.
UsuńA wszędzie - i w tych życiowych wyborach -potrzebne jest szczęście.
OdpowiedzUsuń:-)
Czy ja wiem? Szczęście jest tak względne. Ja uważam, że sama możliwość dokonywania wyborów to szczęście.
UsuńDobrze jeśli możemy dokonać wyboru świadomie rozpatrując za i przeciw.
OdpowiedzUsuńBywa jednak, że natura dokona za nas wyboru i wybierze dla nas nie najszczęśliwszy zestaw. Tak trudno jest się pogodzić z tym, że nie mamy na wszystko wpływu. Najtrudniejsza w życiu przynajmniej dla mnie jest zgoda na to co nas spotyka bez naszego świadomego wyboru.
Pozdrawiam.
Czytam w tej chwili powieść "Chata". Podejmuje w jakimś sensie ten temat, o którym wspominasz. Nieco przez pryzmat zaufania do Boga, z tym, ze ten Bóg w powieści jest szalenie szeroko rozumiany.
UsuńBo ja wiem? Nie przypisuje kazdej chwili, kazdej przelotnej decyzji, wielkiej waznosci. Oprócz tej, ze zyje, i jestem w stanie podjac te a nie inna decyzje. Fakt, wiele rzeczy nie mozna w razie czego odkrecic, ale- przeciez mozna je profilaktycznie nie dokrecac?
OdpowiedzUsuńProfilaktycznie nie dokręcać to chyba się nie da, bo to byłoby jak ciągłe życie na walizkach.
UsuńPytanie na dziś. Wybór na jutro. Czy w przyszłych wyborach, mając jedynie do wyboru Winnickiego i Kaczyńskiego zagłosujesz na tego drugiego?
OdpowiedzUsuńJeżeli w następnych wyborach miałabym taki wybór, to pytanie, czy rzeczywiście mowa byłaby jeszcze o wyborach. Prawdopodobnie nie poszłabym do wyborów. Ale to już przerabiałam, więc decyzje w tej sprawie podjęłam w latach 80.:))))
Usuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do obejrzenia filmu.