poniedziałek, 9 stycznia 2017

Pierwszy lepszy Bóg...

Czy zastanawialiście się czasami, po co człowiekowi Bóg? Albo bogowie? Bo wszak nawet w monoteistycznym katolicyzmie ludzie masowo modlą się Matki Boskiej, nadając jej tym samym cechy boskie. O świętych nawet nie chce mi się wspominać.
Oczywiście to pytanie od lat zadają filozofowie, socjologowie, psycholodzy. Mam więc świadomość, że nie jestem oryginalna. Oni również udzielili wielu odpowiedzi. Pewnie mądrzejszych, niż gdybym to ja odpowiadała. Problem jednak w tym, że od czasów, gdy Gagarin poleciał w kosmos wiadomo, że Bóg w niebie nie mieszka. Dzięki zastępom geologów mamy też przypuszczenie graniczące z pewnością, że pod ziemią nie ma piekła, choć w tym wypadku oczywiste dowody nie istnieją. To wszystko sprawia, że wiara w Boga jest coraz bardziej zachwiana. Coraz częściej ludzie dochodzą do wniosku, że Boga nie ma. Wciąż jednak jest powód wiary w Boga. Jakikolwiek by on nie był. No i tu pojawia się kolejne pytanie. Jeśli nie Bóg, to kto? Bo coś z tym powodem trzeba zrobić.
Niedzielę spędziłam przed komputerem śledząc dyskusje na Facebooku na wiadomy temat. Choć słowo "dyskusje" jest w tym wypadku chyba niewłaściwe. Nawalanki słowne PiS - KOD to przy tym czymś małe miki. Wiadomo jednak, że najkrwawsze są wojny domowe. W każdym razie na FB wrzało, bo ludzie którzy wierzą w spisek starli się z ludźmi, którzy wierzą, że spisku nie było.
To dało mi do myślenia.

W pewnych komentarzach zauważyłam fanatyzm graniczący z fanatyzmem religijnym. Albo fanatyzmem smoleńskim. Albo fanatyzmem pisowskim*
Kombinujemy dalej. Wiara, fanatyzm...
Czy z braku Boga w niebie ludzie nie szukają go gdziekolwiek? Czasami odnoszę wrażenie, że to działa jak w przypadku małej kaczuszki. Gdy wykluje się z jaja, to za matkę bierze pierwsze lepsze stworzenie, które jej się nawinie. Podobnie jest z zagubionymi istotami ludzkimi, które opuszczone przez Boga na niebiesiech, lojalność religijną kierują gdzie popadnie.
Mogę się oczywiście myli, bo nie chodzi o wiarę a o zwykłą ludzka głupotę.
No i jeszcze jedno. Ja już jako dziecko za cholerę nie rozumiałam, dlaczego błogosławieni są ci którzy nie widzieli a uwierzyli. Co ja więc wiem.


*przykładem fanatyzmy pisowskiego jest pewna moja była znajoma. Prawie rok temu wyrzuciła mnie z grona swoich znajomych ma FB, bo należę do KOD. W piątek dostałam od niej list: Miłego dnia! W pierwszej chwili miło mi się zrobiło, ale potem zobaczyłam, że w załączniku jest tekst o Kijowskim. Odpisałam jej, co o tym myślę. Odpowiedź: nawet nie chce mi się tego czytać:))) Skąd taka zajadłość? Fanatyzm. Nic innego, fanatyzm!

22 komentarze:

  1. Durna czy jaka, ta znajoma? Jak wyrzucam kogos, czy rezygnuje ze znajomosci, to nie zagaduje od dupy strony. Widocznie jej brakuje ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaślepiona swoją wiarą, chyba w PiS. Zablokowałam ją, więc to był raczej ostatni kontakt:)))

      Usuń
  2. jesienna:
    Masz rację. Też zauważyłam, że zaślepienie i fanatyzm w dużym stopniu dotyczy ludzi, którzy nie myślą samodzielnie. Wszystko im może wcisnąć "autorytet" przez nich uznawany. Znam takich ludzi. Poza tym chyba jest jeszcze coś innego. Obrzydliwa chęć, aby dowalić tym, którym coś się w życiu udało. Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I najwyraźniej jest grupa ludzi, która wręcz boi się samodzielnego myślenia. Czemu jednak jest ich dużo?

      Usuń
  3. Bardzo boję się fanatyków- niezależnie od religii, którą wyznają. Są groźni dla społeczeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja coraz bardziej upewniam się w tym, że pewne zjawiska, w tym fanatyzm, są zaraźliwe. Tak jak napisałam, obserwowałam w weekend na FB dyskusje o KOD. Jakaś zaangażowana koderka wysmażyła taki post: "Jestem dumna ze znajomości z Mateuszem ,jeśli tylko marnymi fakturami chcą zniszczyć lidera KOD,to jest z nami MOC,a Ci którzy maja wątpliwości ,powinni wstąpić do PiS." (pisownia oryginalna). Jeśli to nie fanatyzm, to co? Obawiam się, że Oni niektórych z nas już zarazili. I to mnie przeraża.

      Usuń
    2. No, trochę przyszalała, to fakt! ;(

      Usuń
    3. Problem w tym, że nie ona jedna. Już parę miesięcy temu zauważyłam na stronach KOD komentarze zbliżone w klimacie do komentarzy złotej młodzieży z kijami bejsbolowymi. Mogłabym uznać, że to wrzutki trolli, ale to pisali moi znajomi. Padały określenia: bydło, wypierdalać z Polski i inne w tym duchu. Po aferze z fakturami zrobił się podział i zaczęła się nawalanka wewnątrz KOD. Zwłaszcza, że ruszyły wybory w kraju. Mazowsze ruszyło na Śląsk, bo kogo wybrali. To jest jakiś wirus!

      Usuń
  4. Ten przykład z kaczuszkami, bardzo mi się podoba. Może niektóre szukają 2 matek? Wyznawcy prezesa niby wierzą też w Boga. A to, że nie pamiętają jego przykazań, to już dla nich drobiazg.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyznawcy Prezesa tak naprawdę wierzą w Prezesa. Do kościoła chodzą, bo są za tradycja, że tata chodził, dziadek chodził...
      :)))

      Usuń
  5. Tak po prawdzie, to w katolicyzmie Matka Boska nie jest równa Bogu, tylko pośredniczy w prośbach miedzy ludźmi a Bogiem. Modlitwa zawsze ma za ostatecznego adresata samego Boga, a święci i Matka Boża pełnią funkcję tylko pośredniczącą. O idei pośrednictwa mówi choćby najstarsza polska pieśń "Bogurodzica", więc nie jest to wiedza zarezerwowana dla wtajemniczonych ;-)

    archato

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nigdy w życiu bym tak nie twierdziła. Ja jedynie zauważam, że traktowana niejako w boski sposób. Podobnie jak święci. Nieprawdą jest, że katolicy mają jednego adresata modlitwy. Może prawdą jest, że powinni mieć, że powinni w modlitwie prosić o wstawiennictwo do Boga. Jednakowoż modlitwy różnie są kierowane, że podam dość prymitywny przykład, a mianowicie modlitwy do św. Antoniego o pomoc w poszukiwaniu zguby czy do św. Krzysztofa o bezpieczna podróż. W życiu tak bywa, że teoria rozjeżdża się z praktyką. W tym akurat wypadku ja nie widzę nic złego. resztą nie sądzę, żeby biegli w Piśmie św. też widzieli. Zdaje się, że ostatnim zdaniem chciałaś dać mi prztyczka w nos, bo się nie znam, a Ty się znasz. Otóż znam się i wiem, że "Bogurodzica" z całą pewnością nie jest żadnym ważnym dokumentem w sprawach wiary. A ten wpis nie jest o celu modlitw katolików, a raczej o katolikach, którzy pobłądzili:)))

      Usuń
  6. Miałam ochotę napisać o tym i owym, o fizyce kwantowej choćby, ale przypomniało mi się, jak manipulujesz notkami, kiedy coś ne pasuje Twemu punktowi widzenia i nie napiszę, szkoda fatygi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evo, to po co w ogóle to napisałaś>:)))) W poprzednim wpisie usunęłam fragment, który TOBIE SIĘ NIE PODOBAŁ I NAJWYRAŹNIEJ CIĘ URAŻAŁ. Usunęłam, co uczciwie zaznaczyłam w poście, bo nie było moją intencją urażanie kogokolwiek. O to chodzi w tym komentarzu? W takim razie przyznam, że nie wiem, o co Ci chodzi? Żeby jednak skakać sobie do oczu i obrażać się nawzajem? Proszę bardzo bardzo, zaczynaj:)))

      Usuń
    2. Pytasz, po co to napisałam, bo chcesz znać odpowiedź, czy pytasz, bo to taka zaczepka? Nie oczekuję odpowiedzi, jako, że dyskusji prowadzić nie zamierzam. A napisałam to, żeby Ci uświadomić, że zniechęcasz (i tak już nie bardzo licznych "czytaczy") do komentowania. Coś piszesz, potem coś usuwasz, zostawiasz komentarz, choć fragment, do którego się on odnosi kasujesz. Bezsens. To się nazywa manipulacja i nie jest to zjawisko pozytywne. Zakłamywanie rzeczywistości nie powoduje w niej zmian, może spowodować co najwyżej ukrycie pewnych faktów, które jednakowoż i tak istnieją. Co do skakania sobie do oczu i obrażania siebie nawzajem to nie, dziękuję, rzadko stosuję i niechętnie.

      Usuń
    3. To po kolei, zdanie po zdaniu.
      1. Złośliwość, bo piszesz, że nie chcesz pisać i mimo to piszesz.
      2. Nie możesz oczekiwać odpowiedzi, bo nie zadałaś pytania.
      3. Akurat teraz mam sporo czytelników. Był pewien zastój w okolicach świąt i sylwestra. Teraz nie narzekam na statystki, bo ładnie idą w górę.
      4. Uprzedziłam. Wyjaśniłam. Czy poczujesz się usatysfakcjonowana, jeśli go przywrócę? W każdym razie obiecuję, że dokonam jeszcze jednej zmiany, która powinna Cię zadowolić.
      5. Masz rację. Też nie widzę sensu. Widzisz? Coś nas łączy:)))
      6. To się nie nazywa manipulacja. Manipulacja to "forma wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała cele manipulatora. Inspirowana interakcja społeczna mająca na celu skłonienie osoby lub grupy ludzi do działania sprzecznego z ich dobrze pojętym interesem". Wyrzucenie fragmentu tekstu dlatego, że budził on niepotrzebne emocje ja nazywam uprzejmością. Przykro mi, że odebrałaś to inaczej.
      7. Co nazywasz zakłamywaniem rzeczywistości?
      8. Odniosłam w takim razie mylne wrażenie i nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić, że te wszystkie ataki na moja osobę uznałam za ataki podczas, gdy atakami nie były.
      Ode mnie - chyba mnie jednak lubisz, skoro tak się teraz ze mną przekomarzasz:)))

      Usuń
    4. Jako, że naprawdę nie zamierzam dyskutować, odniosę się tylko do ostatniego zdania: owszem, lubię Cię, choćby w sensie, że dostrzegam Twoje próby zachowania obiektywizmu, dostrzegania człowieczeństwa w przeciwnikach np. politycznych, posiadania tendencji do rozważania i oglądania tematu z różnych punktów widzenia. To cenna i rzadka zaleta. I dlatego do Ciebie zaglądam. Daję Ci słowo honoru, że jest niemożliwe, żebym zaglądała tutaj wyłącznie po to, żeby Ci dokuczać. Zwyczajnie jestem na to za leniwa. I zbyt zajęta :) To ten... tentego... chyba wszystko :)

      Usuń
    5. No to tentego, zajrzyj do tego nieszczęsnego wpisu. Mam wrażenie, że poczujesz się usatysfakcjonowana.
      I oczywiście dziękuję za to co napisałaś, bo naprawdę zależy mi, żeby w tym oszalałbym świecie nie zwariować i pozostać obiema stopami na ziemi.

      Usuń
    6. Dziękuję, Ilenko, że chciałaś zadać sobie trud. Doceniam. Mam nadzieję, że wrogami się nie staniemy, bo nie widzę podstaw, mimo, że w tym i owym się różnimy. Choć pewna jestem, że różnimy się mniej, niż może się to wydawać w świecie wirtualnym :) Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń
    7. No tę jedną sprawę mamy z głowy. Możemy wrócić do normalnego spierania się:))) A serio. My wszyscy niewiele się różnimy. Dlatego tak martwi mnie ta zajadłość, która zaczyna dominować w części dyskusji. Skaczemy sobie np. do oczu przez politykę, podczas, gdy tak naprawdę to na tym skakaniu zyskują jedynie politycy. Smutne. A dlatego tak ważne jest, żebyśmy próbowali się dogadać. Choćby im na złość:)))

      Usuń
  7. Religie, to obiecanki i podpora w rządzeniu, od szamanów począwszy. Zawsze reprezentowały czyjeś interesy, stąd mamy świętych, Jezusa, którego przy narodzinach odwiedzili królowie. W różnych częściach świata, jest wiele różnych religii, ale ich cel jest podobny. Propaganda stanowi silny oręż i zawładnęła wiele dusz. Przypuszczam, że ileś wiernych, ma wiarę zakorzenioną, przy znacznej ilości wyznawców, na użytek korzyści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiara jako taka jest niemal konieczna, a w każdym razie bardzo pomaga. Dobrze myśleć, że to życie ma jakiś sens, że ma jakąś kontynuację, fajnie jest wierzyć, że kiedyś jeszcze spotkamy bliskich. Intelektualnie też wiara jest niezastąpiona, bo porządkuje pewne rzeczy. Tyle że jest to wykorzystywane przez pewne grupy i ta naturalna skłonność do wiary podlega strasznej manipulacji. A inna sprawa, że ludzie w wierze (jakiejkolwiek) gubią się i stąd tak wiele tragedii.

      Usuń