sobota, 7 stycznia 2017

Déjà vu

Oglądałam dziś rano w TVP Kultura koncert z Przeglądu Piosenki Aktorskiej. Aktorzy śpiewali Cohena. Niespecjalnie uważałam, ale zarejestrowałam, że Kinga Preis świetnie śpiewa, ale stylizację ma dziwną. Potem wystąpił Paweł Królikowski, który śpiewał marnie, ale stylizację miał dobrą. No i tak aktorzy śpiewali, a ja zajmowałam się internetem. Patrzyłam jednak kątem oka na ekran. I w pewnej chwili zarejestrowałam, że Kinga Preis świetnie śpiewa, ale stylizację ma dziwną. Potem wystąpił Paweł Królikowski, który śpiewał marnie, ale stylizację miał dobrą. 
Moja pierwsza myśl - czemu ona tak ciągle bawi się tym perłami? Druga myśl - ale to już było!
Pewne fragmenty koncerty zdublowano. Ani chybi chodziło o to, żeby jakoś wypełnić czas antenowy. Prawo zuchy z TVP!
Ten koncert przypomniał mi moje czasy szkolne. Polonistka w kółko nam coś zadawała do domu, ale nie sprawdzała tego na bieżąco. Gdy przychodził czas klasówki (zawsze mieliśmy na to dwie godziny lekcyjne), my pisaliśmy, a ona chodziła po klasie i sprawdzała zeszyty. Generalnie chodziło o to, żeby objętość się zgadzała. Pewnie byli tacy w naszej klasie, którzy prowadzili zeszyty na bieżąco, ja uzupełniałam zwykle w dniu klasówki na innych lekcjach. Kiedyś musiałam szybko stworzyć wypracowanie o twórczości Kazimierza Przerwy-Tetmajera. "Szukam cię - a gdy cię widzę, udaję, że cię nie widzę. Kocham cię - a gdy cię spotkam, udaję, że cię nie kocham. Zginę przez ciebie - nim zginę, krzyknę, że ginę przypadkiem..." Wiersz w sam raz dla egzaltowanej nastolatki. Ten i parę innych. Jednak fakt, że znałam parę kawałków Przerwy-Tetmajera, nie znaczył, że chcę o tym pisać. A poza tym nie przerabialiśmy erotyków. No i nie miałam czasu, żeby coś wymyślać. Przepisałam więc z podręcznika rozdział o poecie. Nie był długi. Przepisałam więc ten rozdział jeszcze raz. I jeszcze pół raza. I wtedy było OK. Akurat tyle, żeby moja polonistka wypracowaniem się nie zainteresowała. Udało się, ale zwykle mi się udawało, więc to żadna  sensacja.
Mamy weekend, należy nam się odrobina luzu od rzeczywistości. Powspominajmy może szkolne wybryki?

Ilustracja muzyczna oczywiście z tamtych czasów. Tego pewnie słuchałam zamiast pisać wypracowanie. W każdym razie to śpiewaliśmy chórem na przerwach:


16 komentarzy:

  1. od dekad moj ulubiony zespol, a polonistka zadawala na wypracowania w czasie lekcji, a sama wygladala przez okno I gadala sama do siebie :) artdeco

    OdpowiedzUsuń
  2. Największym moim wybrykiem w technikum było podkładanie klasówek z matmy. Wybryk był zbiorowy, przy pomocy koleżanek, bo nasza klasa była całkowicie babska. Akcja, nie raz nie dwa zresztą, była zaplanowana i bardzo sprytnie zorganizowana. Pół szkoły kibicowało, jak już fama się rozniosła, i dlatego tzreba było ją przerwać. Groziło totalna wpadką.
    Było tez wywołanie epidemii świerzbu. Oczywiście sztusznej, której pomysł podsuneła kileżanka swiezo relegowana ze stolicy. Kłuło się po prostu igiełko skóre miedzy palcami. Całapało sie pół Budy! :-)))
    O zatykaniu plasteliną dzirek od klucza, aby nielubiany nauczyciel nie mógł tak szybko wejśc do klasy już nie wspominam, bo to pesteczka była! :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My masowo majstrowaliśmy przy ocenach w dzienniku. Właściwie za każdym razem, gdy dziennik trafiał w nasze ręce, dostawialiśmy sobie oceny:)))

      Usuń
  3. No i przepraszam za literówki! ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kinga Preis jest świetna, w ogóle.
    O 'wybrykach' szkolnych to ja mogłabym pisać długo, ale nieiwele nadaje się do upublicznienia:) Ale jedno mogę napisać, otóż siedziałam w pierwszej ławce - świetne miejsce - dziennik miałam w zasięgu ręki i często, gęsto, wykorzystywałam tę okoliczność, poprawiając kolegom (i sobie), pod nieuwagę wychowawczyni, nieobecności na obecności:) Wystarczało zrobić kółeczko i już było ok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego, że jest świetna, zauważyłam tę wtopę.
      Pierwsza ławka była w pewnych sytuacjach najlepsza. Ja czasami siadałam na klasówkach w pierwszej ławce i dzięki temu miałam dostęp do ściągawek zabranych tym z dalszych miejsc - lądowały na biurku nauczyciela, czyli przed moim nosem:)))

      Usuń
  5. jesienna:
    Ja byłam straszną cieleciną w szkole średniej, niestety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zbyt często nie oglądam, ale mam wrażenie, że TVP Kultura chyba obroniła się przed Kurskim.
    A wpadki? Teoretycznie nie powinny się zdarzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to własnie się zdarzyła. Godzina wczesna, koncert, więc ludzie i tak nie rejestrują dokładnie, kto kiedy śpiewa. Gdyby nie te perły Kingi Preis, ja też bym nie zarejestrowała.

      Usuń
  7. i ja siedziałam w pierwszej ławce, ale przy dzienniku nie majstrowałam. uznawałam jednak, że "najciemniej pod latarnią" i rzeczywiście z koleżanką ze szkolnej ławki zawsze się konsultowałyśmy na pracach klasowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsza ławka is the best! W życiu nie zapomnę jak na klasówce z obrony cywilnej (w studium wojskowym na studiach) przebierałam w ściągawkach:)))

      Usuń
  8. Czytałam wywiad z tym od TV Kultura. I mnie zapienił. Mówił wprawdzie, że kultura wyższa jest jedna. Ale też z bólem mówił o tym, że jak idzie do teatru czy na koncert to na widowni lewacy, lemingi itd. i mówi to facet co zapewnia o tym, że kultura jest jedna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za truizm. Kultura wyższa jest jedna! Nie jest jedna. Mamy rożne wrażliwości, różne oczekiwania, różne zainteresowania. Podam przykład. Rothko. Ja go kocham. Mogłabym przed jego obrazami siedzieć godzinami, jakimi godzinami, dniami. Inni twierdzą, że to ściema. Inny przykład. Chyba lepszy. "Pasja" Nieznalskiej. Nie zachwycam się, ale kupuję i rozumiem pomysł. Ale też rozumiem, że kogoś zapieniła. Mnie, gdy dziecięciem byłam, zapieniał Matejko, bo malował historyczne gnioty, gdy w Paryżu wybuchała sztuka nowoczesna. Tak nie lubię takich banałów głoszonych jako prawdy objawione. Wrrr!

      Usuń